– W ten nowy czas przez bramę przełomów czasu trzeba wchodzić w pokorze, w poczuciu, że jestem najmniejszym, że jestem grzesznikiem, a wtedy mam zrozumienie wielkości tych, którzy byli przede mną! To jest święty rok, nowy czas, nowy początek! – mówił abp Grzegorz Ryś.
fot. ks.Paweł KłysCzuwaniem modlitewnym prowadzonym przez zespół Mocnych w Duchu rozpoczęło się przygotowanie do Eucharystii Jubileuszowej celebrowanej dokładnie w 100. rocznicę powołania do istnienia archidiecezji łódzkiej. Młodzi poprzez śpiew i taniec uwielbiali Boga za dar Kościoła lódzkiego. Na samym początku wszystkich zebranych przywitał arcybiskup Grzegorz Ryś zwracając się najpierw do młodych, jesteście pierwszymi, których chcę pozdrowić dzisiejszego wieczoru w katedrze, a zaraz po was waszych ojców księdza kardynała Konrada Krajewskiego, księdza arcybiskupa Władysława Ziółka seniora oraz biskupów diecezji łowickiej z bp. Andrzejem F. Dziubą oraz biskupów pomocniczych diecezji łódzkiej.
– Nie będę mówił o dziejach diecezji, ale mojego Kościoła! Kościoła, w którym żyję i wyrósł na tej ziemi oraz przekazuje to, co było związane z tym łódzkim środowiskiem. To, co było najważniejsze! – rozpoczął swoją refleksję ks. prof. Mieczysław Różański.
Prelegent przypomniał losy początków diecezji oraz pierwszego jej pasterza bpa Wincentego Tymienieckiego, który położył fundament pod budowę diecezji, ale także dbał o najbiedniejszych mieszkańców Łodzi. Przywołał na pamięć trudny czas okupacji, kiedy łódzcy księża zostali aresztowani przez okupanta i wywiezieni do obozu koncentracyjnego w Dachau. Wskazał na świętych, którzy przeszli przez ziemię łódzką oraz na jeden z najważniejszych dni w 100-letniej diecezji, jakim była wizyta Papieża Jana Pawła II w Łodzi pamiętnego 13 czerwca 1987. Wówczas Ojciec Święty udzielił I Komunii Świętej dzieciom, spotkał się ze światem akademickim w łódzkiej katedrze oraz z włókniarkami w zakładzie „Unontex”. – Tak wygląda mój Kościół, który powstał 100 lat temu, który nie tylko posiada piękne dzieje, ale świadczy o działaniu Jezusa Chrystusa w mieszkających tutaj ludziach, którzy słuchają Go i kochają – zakończył profesor.
Uroczysta Eucharystia Jubileuszowa, której przewodniczył metropolita łódzki abp Grzegorz Ryś rozpoczęła się śpiewem Sekwencji do Ducha Świętego i ułożonym specjalnie na 100-lecie diecezji hymnem.
– Dzisiejszym słowem jesteśmy na jakimś przełomie czasów – zauważył łódzki pasterz. – Wiemy, że takim przełomem czasów było wcielenie Pana Jezusa, ale są pewnie jeszcze mniejsze przełomy w historiach ludzkich. To, co pokazuje nam dzisiejsza Ewangelia, to jest to, że ta granica biegnie przez człowieka – Jana Chrzciciela, to jest on z jednej strony syntezą tego, co nazywamy Starym Testamentem, ale jest też początkiem Ewangelii Jezusa Chrystusa. W nim jest przeszłość dziejów zbawienia i początkiem czasów dziejów zbawienia. W Janie ta granica staje się przestrzenią spotkania – mówił w homilii metropolita łódzki.
Zwracając się do młodych kaznodzieja zauważył, że każdy człowiek, ja i każdy z was jak tu jesteście, i my jako Kościół potrzebujemy jak Jan Chrzciciel jednego i drugiego przeszłości i przyszłości. Potrzebujemy korzeni i nowości w życiu. Potrzebujesz zakorzenienia, dlatego twoje serce musi być skierowane ku rodzicom. Twoje serce musi byś skierowane do twoich przodków, i w tym spotkaniu dokonuje się przyjście Pana. Między pokoleniami rośnie Kościół, i to jest miejsce jego wzrostu! – dodał.
Cytując encyklikę papieską Fratelli Tutti podkreślił w propozycji oderwać od korzeni pojawia się metoda, by zabrać siłę wielkim słowom takim jak: wierność, sprawiedliwość i miłość. Czy naprawdę musi być tak, że to my wymyślimy desygnaty tych słów? Czy od nas ma się zacząć rozumienie tych wielkich słów? Czy nie lepiej się zapytać o znaczenie tych słów ojca, matki, babci czy dziadka i poszukać co to słowo znaczyło 100 lat temu? Papież pokazuje jak to jest ważne, by mieć w sobie zarówno pragnienie nowość, ale i zakorzenienie. A jednak nie wydaje się to ani łatwe, ani oczywiste – zauważył metropolita łódzki.
– Młodzi mają pokusę myśleć: my dopiero! A starzy mają pokusę myśleć: kiedyś tak nie było! Młodzi mówią: może już dość tego kombatanctwa, dokąd będziecie stawiać pomniki, to co proponujecie, to jest średniowiecze! Starzy mówią: czeka nas fatalna przyszłość! Czy rzeczywiście będzie tak, że synowie zajmą miejsce swych ojców, nie wyrzucając Ojców za drzwi, tylko wchodząc w dziedzictwo z całą odpowiedzialnością, twórczością i nowością jaką przynosi Duch? – pytał zgromadzonych kaznodzieja.