24 kwietnia
środa
Horacego, Feliksa, Grzegorza
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Jezus zburzonej stolicy

Ocena: 0
2396

W 1945 roku większość warszawskich świątyń leżała w ruinie. Kardynał August Hlond powołał Radę Prymasowską ds. Odbudowy Kościołów. Rozprowadzano cegiełki „na odbudowę kościołów w Polsce” z obrazkiem „Jezu, ratuj, bo giniemy”.

Dla Krysi i Ewy, bielanek z parafii św. Floriana, treść obrazka była oczywista. Były przecież warszawiankami, w stolicy przeżyły wojnę. Niemcy zabrali im nie tylko dzieciństwo, ale i ojców: Ewa straciła tatę jeszcze w czasie okupacji, Krysia swojego pamięta z ostatnich dni przed powstaniem, na które mama wywiozła dzieci z Warszawy. Wcześniej, w jakiś upalny dzień, szli wśród wiślanych szuwarów i właśnie ona, mała Krysia, musiała tam sprawdzić, czy na tatę czeka jego – jak dziś rozumie – konspiracyjny kontakt. W domu odbywały się dziwne spotkania, czasami spod podłogi wyskakiwał jakiś pan: bardzo powoli Krysia doszła do tego, że rodzice ukrywali żydowskiego kolegę taty, tym bardziej, że i ciocia z wujkiem, u których Krysia mieszkała po wojnie, ratowali Żydów, za co zostali nawet nagrodzeni medalem i opisani w angielskiej książce, którą Krystyna Filipiak, z dedykacją autora, z dumą przechowuje dla wnuków.

Ale wracajmy do obrazka, który obie panie, dr Ewa Kutrzebska i Krystyna Filipiak z domu Talaga, zachowały do dzisiaj. Już to samo jest dość niezwykłe, bo przecież dostały go w nagrodę za aktywność w Krucjacie Eucharystycznej naprawdę dawno temu. To przecież w roku szkolnym 1946/47 pani katechetka zaproponowała im udział w tej grupie. Dziewczynki spotkały się Szkole Podstawowej nr 51 przy ul. Wileńskiej 31, kiedyś im. ks. Bandurskiego, gdzie kierownikiem był wielkiej dobroci człowiek, Kazimierz Staszefski (tak właśnie, jakby z błędem, pisało się jego nazwisko). 

Jego szacunek dla ludzi rozumiały nawet one, jeszcze wtedy kilkuletnie. I wielką życzliwość dla Krucjaty. Pani katechetka mówiła, że dziewczęta, które tam należą, są „stworzone do wyższych rzeczy”. Nazywała się Maria Stępniak i była w oczach dziewczynek inna niż wszyscy: nie miała nikogo, mieszkała w baraku szkolnym – tam, gdzie teraz stoi pomnik praskiej kapeli – najskromniej jak tylko można, tylko łóżko, stolik i miska w pokoiku. – Ale zawsze w kapelusiku i w rękawiczkach, także na procesji, wśród dziewcząt – wspomina Krysia – co nam dawało przykład elegancji i skromności zarazem. – Nie była ciepła, o nie, raczej wymagająca i nawet rygorystyczna – zaznacza Ewa – ale była dla nas wzorem. Niektórzy mówili, że jest może uratowaną Żydówką, skoro taka samotna i tak oddana Panu Jezusowi, ale przy naszych własnych przeżyciach wojennych nie miało to chyba wtedy większego znaczenia – dodaje.

– Sztandarki, wstążki, poduszki – wszystko finansowała pani katechetka – podkreśla Krysia i z radością wspomina, że to jej ciocia haftowała napis do sztandarku ze św. Stanisławem Kostką. Jakie były dumne, że mają z czym iść na centralną procesję Bożego Ciała, zresztą z poczuciem, że to manifestacja przeciw władzy.

Życie toczyło się wokół kościoła św. Floriana i nikomu nie przychodziło do głowy, że to będzie kiedyś katedra.

– Po majowym ks. Czesław Świątek wychodził i zapraszał wszystkich do rozładowania transportu cegieł, bo inaczej – mówił – będziemy płacić „osiowe”, czyli karę za przestój wagonu. I wszyscy szli – wspomina Krystyna Filipiak – bo więzi parafialne były bardzo silne. Ewa Kutrzebska dodaje, że w 1952 r. nie wyjechali na wakacje i przez całe lato chodzili czyścić cegły do kościoła.

Bielanki mają piękne fotografie z tamtego okresu: na przykład z poświęcenia w 1951 r. „pół kościoła” – bo to było duże wydarzenie. Nosiły na białych bluzeczkach krzyżyki Krucjaty Eucharystycznej, miały zresztą drogę awansu: aspirantka, rycerka, apostołka. Zaczęły dobrze przed Pierwszą Komunią Świętą, bo na dowód Krystyna wyjmuje z szuflady pożółkłą karteczkę: „Pierwsza spowiedź dnia 11–VI–1949” z podpisem… ks. Janusza Tarnowskiego – tak, tego sławnego księdza od pedagogiki dziecięcej.

– I pewnie wtedy dostałyśmy od pani katechetki te obrazki – przypomina. – Były też większe, w formacie pocztówkowym – podkreśla Ewa – ale może na inną okazję.

O tym obrazku, a właściwie o płaskorzeźbie autorstwa Jana Małety, którą on pokazuje, pisałam wiele razy, także na naszych łamach. Rok temu zaczęłam apelować do czytelników o taką właśnie „cegiełkę” – i oto się znalazła, z piękną historią w dodatku. Może poszukamy następnych, bo były wykorzystane także na Pierwszą Komunię Świętą i inne okazje. Mamy z czego być dumni.

Chryste, Boże nasz i Zbawicielu, nasz Królu wiekuisty, oczyść serca polskie gorzkością Twej męki, wybierzmuj dusze polskie mocą Świętego Ducha, myśl polską oświeć błyskawicami prawdy Twojej, by dziełem rąk i serc naszych było Twoje Królestwo, a Polska Twym dziedzictwem, a naród ten radością Twego serca, a nowe czasy polskie wiosną wiary.

Z mowy J. Em. Ks. Kardynała Prymasa z 28 października 1945

Barbara Sułek-Kowalska
fot. Barbara Sułek-Kowalska

Idziemy nr 3 (537), 17 stycznia 2016 r.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter