19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Grzechy świętych

Ocena: 5
817

Ataki na św. Jana Pawła II, z kwestionowaniem jego świętości i żądaniami „dekanonizacji”, dowodzą nie zawsze złej woli, ale czasem braku wiedzy o tym, jak Kościół rozumie świętość.

fot. xhz

W Kościele mamy różnych świętych. Wśród nich także św. Bernarda z Clairvaux (jednego z duchowych przywódców wypraw krzyżowych) czy Wincentego Ferreriusza (aktywnego inkwizytora). Patrząc z dzisiejszej perspektywy Kościoła, zazwyczaj negatywnie oceniamy zarówno wyprawy krzyżowe, jak i inkwizycję. Powoduje to wewnętrzny dysonans w uznawaniu tych osób i im podobnych za święte. Czy zatem dogmatyczna nieomylność Kościoła obejmuje również uznanie określonych osób za święte? I czy po upływie stuleci Kościół może wycofać się z uznania danej osoby za świętą z powodu jej ówczesnych poglądów i poczynań?

 


ANALOGIA DO BOHATERÓW

Przez kult świętych oraz modlitwę za zmarłych dajemy wyraz naszej wierze, że Kościół poprzez wieki jest jeden i ten sam. Nasz Kościół jest tym samym Kościołem, do którego należeli nasi przodkowie w wierze. Modląc się za zmarłych, wyrażamy wiarę, że dzięki Chrystusowi śmierć nie jest już przepaścią, oddzielającą gruntownie nas, którzy jeszcze pielgrzymujemy, od tych, którzy swoją życiową pielgrzymkę już zakończyli. Natomiast jako świętych czcimy tych stosunkowo nielicznych chrześcijan, których Bóg obdarzył szczególnie żarliwą wiarą, a których lud Boży zapamiętał jako ludzi w stopniu nadzwyczajnym oddanych Bogu i bliźnim.

W świadomości Kościoła kult świętych spełnia funkcję nieco podobną do pamięci o bohaterach narodowych. Nie trzeba nikogo przekonywać, jak ważna jest dla nas Polaków i dla naszej narodowej tożsamości pamięć o Bolesławie Chrobrym, Mikołaju Koperniku, Janie III Sobieskim, Tadeuszu Kościuszce, Adamie Mickiewiczu, Romualdzie Traugutcie, Józefie Piłsudskim czy Emilu Fieldorfie. Zarazem niemal o każdej z tych postaci wypowiadano jakieś słowa krytyki, czasem słusznej, częściej niesłusznej. I niewątpliwie można być dobrym Polakiem, nawet jeżeli ktoś nie lubi którejś z wymienionych tu osób.

Czy można być dobrym katolikiem, dystansując się wobec któregoś z uznanych przez Kościół świętych, a nawet krytykując jakieś cechy jego temperamentu lub jakąś część jego działalności? Zauważmy najpierw, że aktywną cześć możemy żywić tylko dla niektórych świętych. Martyrologium, czyli księga liturgiczna z wykazem świętych, obejmuje kilka tysięcy osób i nikt z nas nie byłby w stanie związać się z nimi wszystkimi w sposób szczególny. Na pewno w całym Kościele i przez nas wszystkich powinni być czczeni święci otaczający bezpośrednio Pana Jezusa – przede wszystkim Matka Najświętsza, św. Józef, Jan Chrzciciel, święci Piotr i Paweł oraz inni apostołowie i ewangeliści. Na pewno warto też związać się szczególnie ze swoim świętym patronem, z patronami swojego kraju czy parafii, i w ogóle warto mieć swoich ulubionych świętych. Zarazem – powtórzmy – wręcz nie sposób czcić aktywnie wszystkich świętych Kościoła.

 


ŚWIĘTOŚĆ A BEZGRZESZNOŚĆ

Czy wolno zauważać u świętych jakieś słabości, błędy, a nawet winy? Czy wolno o tym mówić? Przypomnijmy niektórych świętych biblijnych. Wielką czcią cieszą się w Kościele apostoł Piotr oraz św. Maria Magdalena. I nie przeszkadza nam to, że Piotr zaparł się swojego Mistrza, Maria Magdalena zaś prowadziła życie tak bardzo grzeszne, że ewangelista nie próbował tego nawet opisywać, użył tylko mocnego sformułowania, że dzięki Panu Jezusowi „opuściło ją siedem złych duchów” (Łk 8, 2).

Rany po grzechach, które Bóg odpuścił, dostarczają okazji do wysławiania Jego miłosierdzia i można powiedzieć, że przemieniają się w ozdobę tych, którzy zostali Jego przyjaciółmi. Zarówno król Dawid, jak i Piotr czy Magdalena niewątpliwie w niebie cieszą się z tego, że rokrocznie z tysięcy ambon opowiada się o ich grzechu, bo przecież opowiada się zarazem o ich nawróceniu i doznanym przez nich Bożym miłosierdziu.

Świętym zdarzało się jednak grzeszyć lub przejawiać jakieś niedoskonałości również po swoim nawróceniu. W Nowym Testamencie opisano co najmniej dwie sytuacje tego rodzaju. W Liście do Galatów apostoł Paweł pisze, że musiał przywołać do porządku samego apostoła Piotra, kiedy ten podjął nieszczerą grę w sporze o zachowywanie przez chrześcijan zwyczajów żydowskich (Ga 2, 11-14). Z kolei apostoł Paweł był przez jakiś czas poróżniony z ewangelistą Markiem (Dz 15, 36-39), na szczęście jednak ci dwaj wielcy głosiciele Ewangelii w jakimś momencie się pojednali (2 Tm 4, 11). Nigdy dość podkreślania, że poza Matką Najświętszą nawet święci nie byli ludźmi bezgrzesznymi.

 


NIESPRAWIEDLIWE ZARZUTY

Ale uwaga: chociaż nie powinniśmy się lękać mówienia o niedoskonałościach, a nawet grzechach popełnionych przez świętych, to jednak obiegowe opinie na ten temat trzeba starannie sprawdzać. Święci Kościoła katolickiego są bowiem przedmiotem szczególnie częstych zarzutów, oszczerstw i nieżyczliwych interpretacji. Nawet Pana Jezusa Jego wrogowie ośmielili się nazwać oszustem (Mt 27, 63) i już On przygotowywał swoich uczniów na to, że spotykać ich będzie to samo: „Jeśli pana domu przezwali Belzebubem, o ileż bardziej jego domowników tak nazwą” (Mt 10, 25).

Podam parę przykładów takich wyssanych z palca zarzutów pod adresem świętych Kościoła. W okresie oświecenia propaganda antykościelna stworzyła czarną legendę na temat św. Dominika, jakoby był on znanym z okrucieństwa inkwizytorem. A prawda jest taka, że umarł on, zanim inkwizycja w ogóle została ustanowiona. O św. Maksymilianie Kolbem sam czytałem pod koniec lat pięćdziesiątych, że opowieść o oddaniu przez niego życia za drugiego więźnia jest wymyślona przez katolickich fanatyków, zajmujących się fabrykowaniem świętych. Autor tej bezczelnej tezy dodawał, że uratowany przez o. Maksymiliana więzień, p. Franciszek Gajowniczek, w ogóle nie był w obozie w „Oświęcimiu”. Natomiast w ostatnich latach opublikowano szereg bezprzykładnych ataków na św. matkę Teresę z Kalkuty, jakoby więcej ludziom szkodziła, niż pomagała. Na szczęście autorzy tych paszkwili nie ukrywają, że głównym powodem ich agresji przeciwko matce Teresie są jej jednoznaczne wypowiedzi w obronie poczętych dzieci.

Co sądzić o zarzutach pod adresem świętych Bernarda z Clairvaux i Wincentego Ferreriusza? Co do św. Bernarda, mamy po polsku kilka jego dzieł i można samemu się przekonać, że był to olbrzym duchowy, którego głębia onieśmiela również współczesnego czytelnika. Owszem, był on jednym z inicjatorów drugiej, krótkiej wyprawy krzyżowej (1147–1149), zakończonej klęskami pod Doryleum, Antiochią i Damaszkiem.

Nie tu miejsce, żeby kusić się o ocenę moralną wypraw krzyżowych, a tym bardziej nie zamierzam przeczyć różnym zbrodniom, jakich dopuścili się krzyżowcy. Faktem jest jednak, że krucjaty były pierwszą poważną reakcją Europy na postępującą od czasów Mahometa militarną ekspansję islamu, która zagarnęła Azję Mniejszą, całą Afrykę Północną, doszła aż do Półwyspu Iberyjskiego, a były momenty, kiedy realnie zagrażała Italii i Francji. Warto ponadto odnotować, że św. Bernard należy do tych chrześcijan, którzy zaskarbili sobie wdzięczną pamięć Żydów, a to dzięki temu, że z wielką stanowczością wystąpił przeciwko pogromom, jakich dokonywano wskutek obłędnego utożsamiania Żydów z mordercami Chrystusa.

Natomiast św. Wincenty Ferreriusz, przeciwnie, przez Żydów jest źle pamiętany. W artykule Barbary Krawcowicz „Wypędzenie Żydów z Hiszpanii” czytamy: „W latach 1411-12 w miastach Kastylii płomienne antyżydowskie kazania głosił brat Vincente Ferrer. Był on przeciwny nawracaniu siłą, co nie przeszkadzało mu zmuszać Żydów do wysłuchiwania kazań”. Co o tym sądzić? Na pewno św. Wincenty nie był inkwizytorem. I na pewno Żydzi, niestety, bywali przymuszani do wysłuchiwania kazań w chrześcijańskich kościołach. Czy również Wincenty miał swój udział w tym przymuszaniu? Być może tak. Ale nie lekceważyłbym odmiennego świadectwa, jakie znajduje się w napisanej już w połowie XV w. biografii Wincentego, której autorem jest Piotr Ranzano.

Dotyczy ono zbiorowej decyzji przyjęcia chrztu przez wspólnotę żydowską miasta Tortos: „Kiedy tłum z tegoż miasta zebrał się, aby słuchać kazania, Wincenty wszedł na swoje podwyższenie, ale nie zaczynał kazania, jak to przedtem zwykł czynić. Oczekujący lud dziwił się wielce i nie mógł się domyślić, co znaczy ta niezwykła zwłoka. On zaś, wyjaśniając, o co chodzi, powiada: «Nie dziwcie się. Przyczyna mego milczenia jest następująca: Oczekuję łaski Bożej, jaka niedługo zostanie dana nam z nieba. Wkrótce przybiegną na to kazanie ludzie, których przybycie ucieszy szczególnie nas wszystkich. Okażcie im dużo życzliwości i przygotujcie im miejsca, aby czekały na nich, kiedy nadejdą». Ledwo skończył te słowa, a oto przychodzi cała synagoga Żydów, aby słuchać jego kazania. Wszyscy przyjęli ich z najwyższą radością i mimo wielkiego tłumu znalazło się dla nich dość przyzwoitego miejsca. Natomiast mąż Boży, zanim zaczął kazanie, zapytał Żydów wobec całego tłumu, kto ich przysłał na to kazanie. Odpowiedzieli mu, że nikt, że z własnej woli postanowili tutaj przyjść, jakby natchnieni przez Boga. Święty głosiciel Boga zaczął więc mówić, a na usta jego spłynęło tak wiele łaski, że duża część owych Żydów zwróciła się ku wierze katolickiej”.

Również tego rodzaju świadectwa należy wziąć pod uwagę. A gdyby okazało się, że zarzuty pod adresem Ferreriusza są słuszne? Czy wtedy należałoby postulować wykreślenie go z listy świętych i zaniechanie oddawania mu czci publicznej w Kościele? To byłoby trochę tak, jak gdybyśmy – po odkryciu jakiejś brzydkiej karty w życiu Tadeusza Kościuszki – postanowili zburzyć jego pomniki i przemianować poświęcone mu ulice. Kanonizacja Wincentego Ferreriusza (już w roku 1455, zatem zaledwie 31 lat po jego śmierci) nie była przeprowadzona pochopnie ani lekkomyślnie. Tysiące i tysiące ludzi podziwiało jego duszpasterską gorliwość i było świadkami jego świętości.

Jeżeli zaś chodzi o błędy i grzechy Wincentego, zarzuty formułowane pod jego adresem na pewno zasługują na uważne zbadanie i nie należy z góry ani ich odrzucać, ani przyznawać im racji. Zwłaszcza że nie ma wątpliwości co do tego, że wszystkie dzieci Adama – z wyjątkiem Chrystusa Pana i Jego Matki – to ludzie ułomni i grzeszni.

Z tej perspektywy spójrzmy także na współcześnie toczone spory.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter