28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Franciszek: Wiara misyjna idzie ulicami naszych miast, przemawiając konkretnymi gestami

Ocena: 0
1997

Papież Franciszek spotkał się z osobami potrzebującymi i ubogimi, które wspomają kościelne dzieła chrytatywne. Spotkanie odbyło się w katedrze Świętych Piotra i Pawła w Tallinie.

fot. PAP/EPA/ALESSANDRO DI MEO

Najpierw świadectwo złożyły dwie osoby, którym pomógł katedralny Ośrodek Miłosierdzia. Mówiły o przemianie swego życia dzięki otrzymanej pomocy.

Z kolei 40-letnia Marina, matka 9 dzieci, powiedziała, że 13 lat temu, "w ponurym okresie" swego życia spotkała siostry misjonarki miłości. Zajmowała wówczas mieszkanie socjalne, jej mąż odsiadywał 3-letni wyrok w więzieniu a jej pięcioro dzieci spędzały czas w "sali dziecięcej" wraz z innymi małymi mieszkańcami takich domów. Pewnego razu wróciły one w towarzystwie dwóch sióstr misjonarek i było to pierwsze zetknięcie się Mariny z zakonnicami. Zaczęły odtąd jej pomagać, przynosząc żywność, odzież i książki. – Byłam bardzo biedna i potrzebowałam wszystkiego dla siebie i swoich dzieci i tak oto siostry zaczęły mnie odwiedzać i pomagać moim dzieciom oraz uczyć ich modlitwy – dodała.

Zaznaczyła, że misjonarki miłości "były aniołami, które Bóg zechciał zesłać do mojego życia". Dziś, po wielu latach, «moje dzieci z wielką radością spotykają siostry w każdą sobotę» – wspominała Marina. Wskazała, że mieszkają razem z mężem i chociaż mają wiele obowiązków, to jednak żyją spokojnie, troszcząc się o swą «wielką rodzinę», która liczy obecnie już dziewięcioro dzieci. – Jesteśmy wdzięczni Panu za tę wspólnotę i miłość, panującą w naszym domu, która wynagradza nam brak wielu rzeczy materialnych – powiedziała kobieta, dziękując na zakończenie papieżowi za jego obecność w tym miejscu.

Z kolei Włodzimierz, który spędził 25 lat w więzieniu, wyznał, że jego życie «było pełne trudności tragedii», związanych z problemem alkoholowym. Nie widział dla siebie drogi wyjścia ani nie sądził, że Bóg mógłby mu pomóc, a nawet nie chciał o tym rozmawiać. A jednak Pan zaprowadził go do domu sióstr miłosierdzia, dzięki czemu zaczął dostrzegać światło w swym życiu, zapaliła się w nim nadzieja "i nadszedł dla mnie ratunek". – Dziś mogę Ci powiedzieć, Wasza Świątobliwość, że naprawdę Bóg sprawia cuda w życiu ludzi, a ze mną nadal to czyni – zakończył swa krótką wypowiedź mężczyzna.

W swoim przemówieniu Franciszek odniósł się najpierw do świadectwa Mariny. - Tam, gdzie są dzieci i młodzież, tam jest też wiele poświęcenia, ale przede wszystkim jest przyszłość, radość i nadzieja. Dlatego cieszy mnie, gdy mówisz: „Dziękujemy Bogu za komunię i miłość, panującą w naszym domu”. W tej krainie, gdzie zimy są ciężkie, nie brakuje wam najważniejszego ciepła, ciepła domowego, które rodzi się z przebywania w rodzinie. Z dyskusjami i problemami? Tak, ale z pragnieniem, aby razem iść do przodu. Nie są to piękne słowa, ale jasny przykład - stwierdził papież.

Zwrócił uwagę na pracę sióstr zakonnych, które wychodzą do ludzi, „aby być znakiem bliskości i wyciągniętej ręki naszego Boga”, Franciszek zauważył, że „kiedy wiara nie boi się porzucić wygód, dać coś z siebie i ma odwagę, by wyjść, to udaje się jej wyrazić najpiękniejsze słowa Nauczyciela: "abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem”.

–  Miłość, która zrywa izolujące nas i oddzielające łańcuchy, stawiając mosty; miłość, która pozwala nam zbudować dużą rodzinę, w której wszyscy możemy poczuć się jak w domu, podobnie, jak w tym domu. Miłość, która ma posmak współczucia i godności. Wiara misyjna idzie, jak te siostry, ulicami naszych miast, naszych dzielnic, naszych wspólnot, przemawiając bardzo konkretnymi gestami: należysz do naszej rodziny, do wielkiej rodziny Boga, w której wszyscy mamy swoje miejsce. Nie zostawaj na zewnątrz – przekonywał Ojciec Święty.

Zwrócił się także do Włodzimierza, który spotkał ludzi, dzięki którym odkrył, że Bóg szukał go niestrudzenie i że jest „Jego umiłowanym dzieckiem”. – Największą radością Pana jest to, gdy widzi, że rodzimy się na nowo. Dlatego niestrudzenie daje nam nową szansę. Z tego względu ważne są więzi, poczucie, że należymy do siebie nawzajem, że każde życie ma swoją wartość i że jesteśmy gotowi temu je poświęcić – tłumaczył Franciszek.

– Chciałbym was zachęcić, abyście dalej tworzyli więzi. Aby wyjść do dzielnic i powiedzieć wielu ludziom: ty też należysz do naszej rodziny. Jezus powołał uczniów, a dziś nadal wzywa każdego z was, drodzy bracia, abyście nadal siali i przekazywali Jego królestwo. On liczy na waszą historię, na wasze życie, na wasze ręce, aby przejść przez miasto i dzielić tę samą rzeczywistość, którą wy żyliście. Czy Jezus może dziś na was liczyć? – pytał na zakończenie papież, po czym udzielił zgromadzonym błogosławieństwa, „aby Pan mógł nadal czynić cuda” poprzez ich ręce.

Poprosił zgromadzonych po modlitwę w swojej intencji, bo - jak wyznał - także on sam potrzebuje pomocy.

Po udzieleniu błogosławieństwa Ojciec Święty rozmawiał z niektórymi spośród obecnych. Pobłogosławił też witraż przedstawiający św. Matkę Teresę z Kalkuty.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 28 marca

Wielki Czwartek
Daję wam przykazanie nowe,
abyście się wzajemnie miłowali,
tak jak Ja was umiłowałem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 13, 1-15
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter