20 kwietnia
sobota
Czeslawa, Agnieszki, Mariana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Franciszek odwraca górę lodową

Ocena: 0
1679

 

Świat zna papieża Franciszka krócej niż Pan. Czy papież ma jakieś oblicze nieodkryte dotąd przez świat?

Nie sądzę. To człowiek bardzo transparentny. Taki, jakim się go widzi. Nie ma różnicy miedzy tym, co mówi publicznie i prywatnie. W Argentynie jest wielu ludzi, którzy znają papieża Franciszka nie gorzej i nie krócej, niż ja. I większość z nich ma z nim takie same relacje, jakie mieli z nim przed rozpoczęciem jego pontyfikatu.

 

Chodzi mi raczej o to, z jakiej strony jeszcze Franciszka nie dość poznaliśmy. Co powinniśmy wiedzieć, czego świat jeszcze w nim nie dostrzega?

Powiem coś niewygodnego dla wielu chrześcijan należących do klasy średniej. Papież mówi o nich stosunkowo niewiele. Za to bardzo wiele o ludziach biednych. Myślę, że nie dość wychwytujemy ukryte w tym przesłanie, które odnosi się właśnie do klasy średniej. Takie oto, byśmy przełamali mur indywidualizmu, który w nas jest. Mur komfortu. I mieli odwagę, by słuchać tego, co mówi Jezus – by nie zamykać się w swoim egoizmie, ale mieć odwagę iść za Chrystusem. I tak znaleźć sposób na to, by być szczęśliwym. To oczywiście przesłanie do każdego człowieka, ale myślę, że papieżowi szczególnie zależy, by to odkryli chrześcijanie właśnie z klasy średniej.

 

Jak papież Franciszek – używając słów, jakimi w Polsce mówiliśmy o Janie Pawle II – syn ziemi argentyńskiej, odbierany jest dziś i traktowany w Argentynie?

Niestety, przychodzi mi podzielić się raczej gorzką refleksją. Kiedy patrzymy na kogoś, kto z puntu widzenia tego świata ma wysoką pozycję, jest tendencja, żeby – o ile można – w jakiś sposób tę osobę wykorzystać. Wielu ludzi w Argentynie, bazując na tym, że Franciszek jest Argentyńczykiem, ma na niego takie właśnie spojrzenie.

On sam nie zmienił się. Będąc biskupem Rzymu, ma taką samą uwagę dla każdego, jaką miał będąc biskupem Buenos Aires. Nadal nikogo nie wyróżnia. Natomiast widzę problem tych ludzi w Argentynie, którzy go znają od wielu lat. Bardzo często to oni nie są wobec Franciszka tacy sami, jacy byli wobec kard. Bergoglia. Okazali się wobec Franciszka niewystarczająco dobrymi przyjaciółmi.

 

„Swoi” oczekiwali od Franciszka kumoterstwa, nepotyzmu?

Doświadczyłem wielokrotnie, że tym, co interesowało ich najbardziej, to selfie z Franciszkiem, którym się będą potem wszystkim chwalić. Zdarzało się, że oczekiwali, iż będzie miał dla nich czas zawsze, kiedy do niego zadzwonią. A czasem nawet chcieli, by Franciszek wstawił się gdzieś za nimi, zadzwonił i mocą swojej funkcji załatwił im jakieś stanowisko.

Na szczęście Franciszek jest w tych sprawach bardzo pryncypialny, surowy. I bardzo dobrze się stało, że do pracy w Watykanie kard. Bergoglio nie zabrał żadnego Argentyńczyka ani też nie mianował nikogo ze swoich przyjaciół na żadne stanowisko w Watykanie.

 

Zarzuca się Panu skrajnie lewicowe poglądy. Słusznie?

Ciągle mnie ktoś o to pyta (śmiech). Myślę, że powinniśmy unikać uproszczeń, etykietowania. Jestem aktywistą, który walczy dla tych wszystkich, którzy sami o siebie nie potrafią zawalczyć: o dach nad głową, o prawa pracownicze, o własny kawałek ziemi. Uważam, że to, co robię, jest podyktowane katolicką nauką społeczną, ale nie mam problemu ze współpracą – dla dobra ludzi biednych – z organizacjami i ruchami świeckimi. Także tymi, które mają radykalne poglądy, np. przeciwstawiają się globalizacji.

 

Zgadza się Pan z papieżem Franciszkiem, który mówi, że Kościołowi sztandar ubogich ukradli komuniści?

Franciszek przypomina przez to, nieco prowokacyjnie, że troska o ubogich winna być w centrum misji Kościoła. Dodam, że misji, którą Kościół wypełnia. Ale robi to też lewica. Kościół nie ma monopolu na wyjaśnianie kwestii społecznych. Uważam że systemowe zajmowanie się ubogimi jest celem całej ludzkości. To jest nasze zadanie jako ludzi, i leży ono w naszej naturze.

 

Lewica europejska, także w Polsce, to dziś nie wojownicy o prawa socjalne, solidaryzm społeczny, ale ludzie majętni, programowo antykościelni, manifestujący liberalizm obyczajowy.

Jestem zwolennikiem pojmowania lewicy i prawicy w sposób tradycyjny, z czasów rewolucji francuskiej, gdy w czasie Zgromadzenia Narodowego po prawej stronie sali siedziała szlachta, arystokracja i duchowieństwo, a po lewej – burżuazja, rzemieślnicy i politycy żądający przemian społecznych i politycznych. To koncept będący doświadczeniem Europy, który nie jest doświadczeniem Afryki czy Ameryki Łacińskiej. Paradoks polega na tym, że Europa zatraciła to tradycyjne pojmowanie, a np. Ameryka Łacińska jakoś się go trzyma. Argentyńska lewica w zdecydowanej większości jest przeciwna legalizacji aborcji. Krytykuje ekonomię społeczną Zachodu, ale jednocześnie broni prawa do życia i tradycyjnych wartości, takich jak np. rodzina. Dlatego jestem przeciwny globalnemu przyklejaniu etykiet.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Katolik, mąż, absolwent polonistyki UW, dziennikarz i publicysta, współtwórca "Idziemy" związany z tygodnikiem w latach 2005-2022. Były red. naczelny portalu idziemy.pl. radekmolenda7@gmail.com

 

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter