Wioska pozostałaby nieznana, gdyby nie przyszedł w niej na świat Stefan Wyszyński. Tu można zobaczyć, co kształtowało chłopca, który został Prymasem Tysiąclecia, a za kilka miesięcy zostanie ogłoszony błogosławionym.
Świątynia w Zuzeli
Jego dzieciństwo upływało na granicy Podlasia i Mazowsza, w malowniczym nadbużańskim krajobrazie. Zuzela znajduje się sto kilometrów od stolicy, a do najbliższego miasta, Ostrowi Mazowieckiej, jest 20 kilometrów. Wśród połaci głębokich, cienistych i grzybnych lasów urodził się i mieszkał do dziewiątego roku życia przyszły Prymas.
Z rozrzuconymi z rzadka przy drodze kilkudziesięcioma domostwami – i niespełna 170 mieszkańcami – wieś sprawia wrażenie większej, niż jest. A to za sprawą przygotowanych miejsc upamiętniających Prymasa Wyszyńskiego. Naprzeciwko kościoła, w zrekonstruowanym budynku szkoły powszechnej, do której uczęszczał w latach 1908-1911, przed niemal dwudziestu laty uruchomiono Muzeum Lat Dziecięcych Prymasa. Przy zaangażowaniu dyrektorów muzeów z Ciechanowca, Ochrony Zabytków Muzealnych z Warszawy oraz ks. Tadeusza Uszyńskiego z Warszawy dołożono starań, by oddać ducha tamtych czasów. W kościele znajduje się chrzcielnica, w której przyjął chrzest, i obraz Matki Bożej Częstochowskiej, przed którym modlił się z rodzicami. Na cokole pomnika przy kościele napisano: „Stefan kardynał Wyszyński, Prymas Polski, 1901-1981. Syn Ziemi Zuzelskiej”.
RODZINA ORGANISTY
Młode małżeństwo 23-letniej Julianny i 24-letniego Stanisława Wyszyńskich z malutką córeczką Anastazją sprowadziło się z do Zuzeli w 1900 r. Dostali dwuizbowe mieszkanie, blisko drewnianego wówczas kościoła, gdzie Stanisław miał posadę organisty. Zuzela liczyła wtedy około 40 domów. Rok później, 3 sierpnia, o godzinie trzeciej nad ranem urodziło się drugie z dzieci, Stefan.
Został ochrzczony w miejscowym kościele Przemienienia Pańskiego. Wspominał Prymas Wyszyński w Zuzeli, podczas zorganizowanej tu uroczystości 70-lecia jego urodzin: „Pozostała mi ta chrzcielnica, z której kapłan sędziwy, ks. kanonik Antoni Lipowski, ówczesny duszpasterz tej parafii, czerpał wodę chrzcielną, aby obmyć mnie i moje trzy siostry”. Chrzcielnica po gruntownej renowacji znajduje się z prawej strony prezbiterium, w murowanym już kościele.
Jego budowa ruszyła, gdy chłopiec miał siedem lat. Prymas wspominał: „Ale co najbardziej zapadło mi w pamięci, to rozpoczęcie budowy tego kościoła... Pamiętam pierwsze wykopy pod fundamenty świątyni. Widziałem olbrzymie sterty wydobytych przy kopaniu fundamentów kości waszych pradziadów, dziadów i ojców, które później uroczystym pogrzebem pochowano pod tą świątynią. Pamiętam, że niekiedy byliśmy wzywani na pomoc, gdy zabrakło cegły na rusztowaniach. Przychodziły wici do szkoły, a wtedy chłopcy przybiegali na plac budowy i pod kierunkiem murarzy dźwigaliśmy cegły z dalekich pryzm pod schody, prowadzące pod rusztowania. Wyżej nie wolno było iść ze względu na bezpieczeństwo. Dźwiganie cegły było pierwszym moim przyczynkiem do budowy kościoła, najpierw materialnego, a dzisiaj duchowego”.
Tu pięcioletni Stefan został przyjęty w poczet ministrantów i służył do Mszy Świętej. Ojciec pomógł mu opanować ministranturę po łacinie.
JASNOGÓRSKA CZY OSTROBRAMSKA?
Rodzice byli ludźmi głębokiej wiary. W domu znajdowały się książki religijne, żywoty świętych i Pismo Święte, co wówczas należało do rzadkości. Prymas wspominał widok modlącego się w kościele ojca: „Nigdy nie siedział w ławce. Zawsze klęczał na posadzce, co narażało go na zaziębienia. Nie lubił, gdy mu przerywano porządek modlitw”.
Jedno z pierwszych wspomnień małego Stefana odnosi się do obrazów Maryi: „W domu moim nad łóżkiem wisiały dwa obrazy: Matki Bożej Częstochowskiej i Matki Bożej Ostrobramskiej. I chociaż w owym czasie do modlitwy skłonny nie byłem, zawsze cierpiąc na kolana, zwłaszcza w czasie wieczornego Różańca, jaki był zwyczajem naszego domu, to jednak po obudzeniu się długo przyglądałem się tej Czarnej Pani i tej Białej. Zastanawiało mnie tylko, dlaczego jedna jest czarna, a druga biała. To są najbardziej odległe wspomnienia z mojej przeszłości”.