– Mamy pobrania z USA, Ameryki Południowej, Wielkiej Brytanii, Węgier, Kazachstanu – dodaje Katarzyna. Aplikacja ma 10 wersji językowych, w tym pełne tłumaczenie rozważań i świadectw na języki hiszpański i węgierski. Zbiera wysokie oceny i opinie. O inicjatywie został poinformowany Ojciec Święty Franciszek, który przysłał specjalne błogosławieństwo.
Katarzyna Pazdan napisała rozważania dla dzieci do duchowej adopcji, które zostały wydane w 2015 r. Ich tytuł „Mali pomocnicy Boga” wyraża to, czym naprawdę jest modlitwa dzieci za dzieci: bezinteresowną pomocą Bogu w pomnażaniu życia. |
Przed ŚDM do tłumaczenia zgłosiły się różne osoby, m.in. Helenka Kmieć – wolontariuszka misyjna zamordowana w ubiegłym roku w Boliwii. – Nie miałyśmy wcześniej kontaktu, ale powiedziała, że chce zrobić coś dla dzieci nienarodzonych – mówi Katarzyna Pazdan. – Przetłumaczyła część rozważań na kilka tygodni przed ŚDM. „Powerbank for life” więc to także część dzieła Helenki, dla nas bardzo ważna; chcemy z tym przesłaniem wychodzić do młodzieży.
Do eliminacji
– Wierzę i doświadczyłam tego, że modlitwa za nienarodzone dzieci ma moc, choć przecież nie da się realnie tego udowodnić, podobnie jak w przypadku modlitwy za osoby zmarłe – mówi Małgorzata Bartas-Witan.
Przed paru laty, kiedy była mamą trójki odchowanych już dzieci, okazało się, że spodziewa się kolejnego. W pierwszej chwili zaczęły się kłębić myśli, jak powiedzieć mężowi, czy go to nie przerazi, chociaż właściwie nie miała podstaw, żeby tak myśleć.
– Wyrośliśmy już wtedy z pieluch. Kiedy dziecko będzie miało 10-15 lat, będziemy oboje mocno starsi. A co teraz powiedzą nasi rodzice? I mąż, i ja jesteśmy jedynakami, więc aura rodziny wielodzietnej już była dla niektórych z nich trudna do przyjęcia – wspomina Małgorzata.
W dodatku badania wykazały nieprawidłowości: genetyczny zespół Edwardsa niedający dziecku szans na przeżycie po urodzeniu. Lekarz powiedział zimno: „Do eliminacji”. Pod gabinetem siedziało kilkanaście kobiet czekających na podobną rozmowę. Jedna wybiegła z gabinetu zapłakana. – Ja wyszłam ze swoistą złością, dającą mi siłę do walki – opowiada Małgorzata.
Spotkali lekarzy, od których doświadczyli pomocy i wsparcia w czasie ciąży. Michałek zmarł po dziewięciu miesiącach życia w łonie swojej mamy.
– W szpitalu podczas porodu był ze mną mąż. Powitaliśmy naszego synka – już z zamkniętymi oczkami, milczącego, z serduszkiem, które nie biło. Całą noc mieliśmy darowaną, by być przy nim, trzymając go w ramionach. Oboje czuliśmy, że on naprawdę jest z nami. To były jedne z najmocniejszych chwil w naszym życiu – opowiada dziennikarka. – W historii Michałka doświadczyłam, podobnie jak mąż i dzieci, siły modlitwy. Przeczuwam, że wróciła do mnie moja własna modlitwa.
Kilka tygodni przed poczęciem Michałka podjęła duchową adopcję za dziecko niespodziewanie poczęte i mamę, której trudno będzie je przyjąć.
– Doświadczyłam trudności, chociaż mam męża katolika i jestem osobą wierzącą. Jak bardzo bezradne muszą być kobiety, które są same, a wszyscy wokół zachęcają je do aborcji? – pyta Małgorzata.
Siła modlitwy
O niezwykłej sile modlitwy, która pomogła przeciwstawić się naciskom na aborcję, mówią też kobiety deklarujące się jako niewierzące.
Ewa dziś jest mamą trójki dorastających dzieci. Kiedy była w ósmym tygodniu ostatniej ciąży, mąż oświadczył, że odchodzi do innej kobiety. – Chociaż nie byłam osobą bardzo wierzącą i nie kierowały mną motywy religijne, zupełnie po ludzku wiedziałam, że to dziecko urodzę. Ale zaraz potem pojawili się „doradcy”: „Musisz usunąć”, „W tej sytuacji sama nie dasz rady”, „Nie ma innego wyjścia”, „Nowa praca, niepełnosprawna mama, umierająca babcia – dziewczyno, po co ci ten kłopot”. Nikt nie stanął po stronie dziecka! Pojawiła się myśl: „A może oni mają rację? Może powinnam usunąć ciążę?” – opowiada.
Jednak wewnętrzny głos nie dopuszczał takiego wyjścia. – Wiele razy potem zastanawiałam się, skąd miałam w sobie tyle siły, by obronić moje dziecko, by sprzeciwić się całemu otaczającemu światu – dzieli się świadectwem Ewa. Została zaproszona do pomocy w graficznym projekcie dotyczącym duchowej adopcji dziecka nienarodzonego.
– Nie wiedziałam, czym jest duchowa adopcja. Zaczęłam na ten temat czytać, a znajomi wyjaśnili mi, czym jest ta modlitwa. I nagle poczułam z całą jasnością i wewnętrzną pewnością, że moje trzecie dziecko żyje, bo ktoś się za nas modlił – konstatuje.
Ojciec Stanisław Jarosz, paulin odpowiedzialny w Polsce za dzieło Duchowej Adopcji Dziecka Poczętego, wręcz zachęca, by angażować dzieci i młodzież do modlitwy za dzieci nienarodzone. – To kapitalna idea, bardzo się z niej cieszę. Jestem wdzięczny wszystkim, którzy próbują propagować nowoczesną formę, jaką jest aplikacja mobilna. Modlitwa dziecka ma szczególną moc. Dzieci mają w sobie prostotę i czystość, one autentycznie i mocno przezywają modlitwę. Przecież Jezus mówi w Ewangelii: „Jeśli nie staniecie się jako dzieci nie wejdziecie do Królestwa Niebieskiego” – podkreśla.
Przypomina, że przyrzeczenia duchowej adopcji można składać nie tylko w uroczystość Zwiastowania Pańskiego, w tym roku przeniesioną na 9 kwietnia, ale w każde święto maryjne.