20 kwietnia
sobota
Czeslawa, Agnieszki, Mariana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Dyplomacja watykańska wobec wojny na Ukrainie (dziennikarska analiza)

Ocena: 3.3
617

O tym, jaką rolę mogła i może odegrać Stolica Apostolska wobec wojny na Ukrainie, pisze na łamach bloga „Monday Vatican” Andrea Gagliarducci, specjalizujący się w tematyce dyplomacji watykańskiej i w zagadnieniach dotyczących Kościoła Europy Środkowo-Wschodniej. Choć w odniesieniu do trwającej wojny posługuje się typowym dla Zachodu eufemistycznym określeniem „kryzysu”, stoi na stanowisku, że obecna sytuacja wymaga bardziej zdecydowanych czy też jasno prezentowanych działań ze strony Stolicy Apostolskiej.

Polskie tłumaczenie analizy:

Papież Franciszek wezwał do kolejnego Dnia Modlitwy o Pokój, który odbędzie się 2 marca, w Środę Popielcową, skupiając się na wojnie na Ukrainie. Od początku swojego pontyfikatu papież Franciszek pragnie, aby modlitwa odgrywała zasadniczą rolę w jego decyzjach dyplomatycznych. Od Dnia Postu i Modlitwy za Syrię we wrześniu 2013 r., przez modlitwę w Ogrodach Watykańskich o pokój na Bliskim Wschodzie w czerwcu 2014 r., po zorganizowane w Watykanie rekolekcje dla przywódców Sudanu Południowego w kwietniu 2019 r. oraz dni modlitwy za Kongo i Sudan Południowy, a następnie za Liban.

Jeśli chodzi o Ukrainę, w lipcu 2019 r. papież Franciszek spotkał się z Synodem Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego. Podczas tego spotkania ani on, ani kardynał Pietro Parolin, watykański sekretarz stanu, nie zawahali się określić tego, co dzieje się na Ukrainie, jako "wojny hybrydowej".

Następnie była inicjatywa "Papież dla Ukrainy", spotkania ze zwierzchnikiem Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego abp Światosławem Szewczukiem, którego papież zna od czasów, gdy ten był arcybiskupem Buenos Aires, dwie wizyty na Ukrainie kardynała Pietro Parolina, watykańskiego sekretarza stanu, i kardynała Leonardo Sandriego, prefekta Kongregacji dla Kościołów Wschodnich.

Nuncjatura na Ukrainie miała w ostatnich latach wysokiej klasy dyplomatów: podczas kryzysu w 2014 r., w czasie protestów na Euromajdanie, na miejscu był abp Thomas Gullickson, który pokazał, że potrafi jasno odczytywać wydarzenia ukraińskie; następnie nuncjuszem został mianowany abp Claudio Gugerotti, głęboki znawca Kościołów wschodnich, biegle władający językiem rosyjskim i potrafiący, jako jeden z nielicznych dyplomatów na tym terenie, dotrzeć do miejsc konfliktu; wreszcie w tym roku na nuncjusza wybrano Visvaldasa Kulbokasa, który dobrze zna sytuację na Ukrainie, ponieważ to on odpowiadał za kijowskie dossier w watykańskim Sekretariacie Stanu.

Jednak mimo wielu gestów, dyplomacja Stolicy Apostolskiej okazała się słaba, wręcz zmarginalizowana. Nie wypracowała krytycznego spojrzenia na działania prezydentury Wladimira Putina. Wolała nie zajmować stanowiska w niektórych kluczowych kwestiach, milcząc w imię dialogu, którego nie chciały siły w terenie. Zamiast tego papież podwoił wysiłki w kwestii ogólnikowych apeli o pokój i dobrą wolę, które mogą trafić do serc ludzi, ale z pewnością nie mają bezpośredniego wpływu na politykę.

Najnowszym wydarzeniem była wizyta papieża Franciszka 25 lutego w ambasadzie Federacji Rosyjskiej przy Stolicy Apostolskiej. Nie była to jednak interwencja dyplomatyczna. Papież mógł wezwać ambasadora. Nie czyniąc tego, w pewnym sensie umniejszył wpływ instytucjonalnego znaczenia. Zachował się jak ksiądz, a nie jak szef najstarszej dyplomacji na świecie. Wydaje się to dziwne, ale takie gesty mogą sprawić, że jego działania staną się mniej autorytatywne. Jeśli jest tylko pasterzem, choćby ważnym, jaki wpływ ma to, co mówi lub o co prosi?

Należy postawić sprawę jasno: myślenie, że pojedynczy apel papieski może mieć dziś wpływ dyplomatyczny, jest iluzją. Stolica Apostolska zachowuje swoją rolę wiarygodnego partnera na arenie międzynarodowej głównie jako państwo trzecie, na którym można polegać w przypadku mediacji. Jednak mediacje są skuteczna tylko wtedy, gdy strony chcą negocjować, a nie jedynie z ze względu na to, że Stolica Apostolska chce je ułatwić.

Stolica Apostolska w pewnym sensie straciła tę aurę wiarygodności, dzięki której słuchano jej na poziomie międzynarodowym. Dyplomacja papieża Franciszka skupiła się na najważniejszych światowych tematach i programach rozwoju, takich jak migracja, rozbrojenie i ekologia. Jednak w tym dalszym impulsie zabrakło w niej tła w postaci słowa proroctwa, mającego swe źródło w wierze w Boga i spotkaniu z Jezusem Chrystusem. Stała się dyplomacją pragmatyczną, a to sprawiło, że pod pewnymi względami upodobniła się do wszystkich innych. Po zimnej wojnie watykańską Ostpolitik oskarżano o nadmierny pragmatyzm. Był to jednak pragmatyzm, który służył ratowaniu kapłanów poddawanych nieustannym prześladowaniom, gwarantował sukcesję apostolską. To było coś zupełnie innego, jeśli chodzi o tematykę i otoczenie. Być może godny krytyki, ale jednak inny.

Co zatem powinna lub może zrobić dyplomacja Stolica Apostolskiej w tym szczególnym kryzysie?

Po pierwsze: rozwijać świadomość międzynarodową. Sieć wzajemnej informacji nuncjuszy i misjonarzy należy do najlepszych na świecie. Kościół działa w terenie, przemawia do ludzi i ma narzędzia do przeprowadzenia szczegółowej analizy. To, że może dojść do eskalacji, było ewentualnością. Ale zakładając, że dyplomacja Stolicy Apostolskiej nie jest w stanie powstrzymać eskalacji. W takim przypadku może ona stworzyć opinię publiczną rozumiejącą powody eskalacji, wykraczając poza typowe dychotomie "nie dla wojny" i "tak dla wojny". Gdzie w tych latach konfliktu na Ukrainie była analiza mediów katolickich na ten temat? Gdzie udostępniano informacje na ten temat? Gdzie prowadzono dyskusję na ten temat?

Po drugie: oprócz zaangażowania w sieci komunikacji, konieczna jest praca wielostronna, skoordynowana i trwała. Stolica Apostolska ma swoich przedstawicieli w Organizacji Narodów Zjednoczonych i dużych organizacjach międzynarodowych. Umieszczenie w centrum uwagi kwestii geopolitycznych, a zwłaszcza kwestii ewentualnej wojny w sercu Europy, było fundamentalne i konieczne. Należało organizować spotkania towarzyszące, pisać teksty i apele oraz udzielać wywiadów w sposób cykliczny i zorganizowany. Należało uświadomić partnerom międzynarodowym, że Stolica Apostolska obserwuje sytuację.

Po trzecie: porzucić politykę ustępstw na rzecz dyplomacji prawdy. Oznacza to pragmatyczne rozmowy ze wszystkimi partnerami, współpracę z nimi, ale nie zajmowanie konkretnych stanowisk w niektórych kwestiach. Putin zdołał nawet wyprzedzić papieża, dzwoniąc do niego z okazji urodzin, gdy już było wiadomo, że papież chce do niego zatelefonować, aby porozmawiać o Ukrainie. To są inicjatywy, które powinna podjąć Stolica Apostolska. Zaangażowanie humanitarne nie wystarczy. Trzeba też pokazać, że nie boimy się stawiać spraw jasno. Stolica Apostolska może to zrobić, ponieważ nie ma żadnych innych interesów poza tymi, które dotyczą wolności jej dzieci i godności osoby ludzkiej.

Po czwarte: współpracować z korpusem dyplomatycznym akredytowanym przy Stolicy Apostolskiej. Spotykanie się z nimi, dzielenie się opiniami, informowanie o nich rządów. A także upublicznianie tych dyskusji, aby ludzie mieli świadomość, że istnieje główny nurt, ale także szerszy punkt widzenia. Słowa nadziei rodzą się bowiem z szerszych perspektyw.

Po piąte: nieustannie podkreślać znaczenie wiary. Nie ma braterstwa, jeśli nie ma wspólnego Ojca. Ale chrześcijanie wierzą, że ten Ojciec ma wcielonego Syna, którym jest Chrystus. To właśnie obecność Chrystusa, żywego w Eucharystii, wzywa do zachowania godności człowieka, czyni żywą doktrynę społeczną Kościoła. Może się to wydawać absurdalne, ale w chwili, gdy relatywizuje się Eucharystię lub odsuwa na bok zbawczą rzeczywistość Ewangelii, Kościół traci wigor. Staje się czymś w rodzaju organizacji pozarządowej.

Dużo mówi się o chrystianofobii, i jest to temat święty. Prześladowania chrześcijan, ukryte i jawne, są bardzo silne i obecne. Ale chrystianofobia jest pojęciem socjologicznym.

Kiedy w 2012 r. Benedykt XVI mówił o chrystianofobii, pojawiła się plotka, że w pierwszym szkicu swojego przemówienia użył terminu chrysofobia, czyli lęk przed Chrystusem. Myślę, że jest to temat, który powinien być ponownie zaproponowany, i to z mocą, także w dyskursie o konfliktach. Trzeba zrozumieć, że powrót do Chrystusa jest jedynym sposobem, nie tylko dla Europy, ale dla całego świata, na uniknięcie sporów, pogodzenie pamięci, stworzenie autentycznej tożsamości, w której centrum znajduje się godność człowieka.

Krótko mówiąc, należy powrócić do mocy Ewangelii, wspartej argumentami rozumu. Nie wolno jedynie mieć nadziei na możliwość przestraszenia sił na polu walki. Ostatnia Rada Kardynałów mówiła również o roli nuncjuszy. Oni także postrzegani są jako osoby o profilu bardziej misyjnym. Ustalono już, że do ich studiów należy dodać rok misyjny. Nuncjusz musi jednak tworzyć elitę kulturalną. Musi koordynować pracę misjonarzy. Musi pracować nad mianowaniem nowych biskupów. Tylko w ten sposób będzie mógł patrzeć w przyszłość.

I to jest, być może, jedna z największych lekcji, jaką dyplomacja Stolicy Apostolskiej musi w tej chwili odebrać. Przynajmniej moim skromnym zdaniem.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter