20 kwietnia
sobota
Czeslawa, Agnieszki, Mariana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Dr Michael Hesemann: ataki na Benedykta XVI są całkowicie bezpodstawne (wywiad)

Ocena: 0
1007

Na bezpodstawność ataków medialnych na osobę papieża-seniora Benedykta XVI wskazuje w wywiadzie dla portalu Exaudi niemiecki historyk i publicysta dr Michael Hesemann. Jego zdaniem jesteśmy świadkami bezkompromisowego ataku na wszystko, czego nauczał Benedykt XVI jako teolog, biskup i jako papież.

Przeczytaj także:

Exaudi: Doktorze Hesemann, nowy raport zawiera niepokojące informacje o nadużyciach wobec 497 dzieci w archidiecezji monachijskiej w latach 1945-2019. Czy widział go pan?

Dr Michael Hesemann: Tak, oczywiście. Całe 1893 strony można znaleźć w sieci, ale niestety tylko po niemiecku. Ale ponieważ jestem Niemcem, nie było dla mnie problemem przeczytanie tego dokumentu.

- Czy widział Pan fragmenty mówiące o tym rzekomym niewłaściwym postępowaniu ze strony kard. Ratzingera, gdy był arcybiskupem Monachium?

Dr M.H.: Czytałem zarówno 72 strony odnoszące się do 5 lat, kiedy kard. Ratzinger był arcybiskupem Monachium i Freisingu (1977-1982), jak i jego 88-stronicową odpowiedź na pytania śledczych.

- Co powiedziano? Czy jest to uzasadnione?

Dr M.H.: Przede wszystkim istnieje ogromna rozbieżność między samym raportem z jednej strony, a konferencją prasową i jej międzynarodową relacją z drugiej. Jest to o tyle istotne, że wszyscy dziennikarze, którzy relacjonowali konferencję prasową w Monachium, przyznali, że nie czytali jeszcze raportu. Oczywiście, że nie, bo nikt nie jest w stanie przeczytać 1893 stron w jeden dzień!

Tak więc każdy nagłówek opierał się na tym, co zostało powiedziane na konferencji prasowej, ale w rzeczywistości była to tylko stronnicza i złośliwa interpretacja, nie poparta faktami przedstawionymi w raporcie. Tak więc, większość z tego, co słyszeliśmy w ciągu ostatnich dwóch dni, było tylko fałszywymi wiadomościami fake newsami, opartymi na celowej dezinformacji mediów.

Jak wszyscy wiemy, media skoncentrowały się na papieżu Benedykcie XVI, chociaż nie jest on wcale głównym bohaterem raportu. Dokument dotyczy przypadków nadużyć seksualnych wobec małoletnich od 1945 do 2019 roku, czyli w ciągu 74 lat, a nie tylko w czasie 5 lat rządów arcybiskupa Ratzingera. Dotyczy on 65 przypadków, z których tylko cztery są związane z Ratzingerem. Jeśli przestudiuje się te przypadki, Ratzinger jest tylko postacią poboczną, kimś, kto nie odegrał większej roli w tym, co się wydarzyło. Jednak wszyscy skupiają się na nim. Stawianie go w centrum uwagi jest oczywiście łatwym sposobem na ukrycie wykroczeń kilku jego następców, zwłaszcza kardynała Marxa, który od 2008 roku jest arcybiskupem Monachium i Freisingu.

Przyjrzyjmy się zatem tym czterem przypadkom i temu, jak Ratzinger sobie z nimi radził.

- Tak, czy mógłby Pan przybliżyć te przypadki?

Dr M.H.: Jeśli je przestudiujemy, to bardzo zaskoczy nas fakt, że w żadnym z tych czterech przypadków nie było ofiar, przynajmniej nie za kadencji Ratzingera jako arcybiskupa. W żadnym z tych czterech przypadków ksiądz nie został oskarżony o jakąkolwiek aktywność seksualną z udziałem osoby małoletniej lub dorosłej, chłopca czy dziewczyny w czasie tych 5 lat! To bardzo ważny fakt, gdyż powszechnie twierdzi się, że Kościół przymyka oko na ofiary. W raporcie nie ma nazwisk (nawet w odpowiedzi Benedykta XVI nazwiska są zaciemnione), ale osławiony ks. Peter Hullermann w drugim przypadku jest ekshibicjonistą.

Zacznijmy od pierwszego przypadku. Chodzi w nim o księdza, który został wysłany za granicę po tym, jak w przeszłości dopuścił się wykroczenia seksualnego i został skazany na karę więzienia. Otrzymał on od abp. Ratzingera pozwolenie na powrót do swojej rodzinnej diecezji na emeryturę. Ponieważ ksiądz ten chciał po prostu przejść na emeryturę, pozwolenie mu na śmierć w jego ojczyźnie było ludzkim aktem łaski. Mimo to, raport mówi, że Wikariat Generalny - nie Ratzinger! - wysłał mu list formalny, akceptując jego przejście na emeryturę i tytułując go „proboszczem” („Pfarrer"). Autorzy raportu twierdzą, że „proboszcz” jest tytułem honorowym, nadanym mu przez arcybiskupa Ratzingera, co jest po prostu nonsensem. „Proboszcz” nie jest w ogóle tytułem honorowym, w przeciwieństwie do „prałata”, „kanonika” itd. Ratzinger nie powinien być za to winiony, ponieważ to Wikariat Generalny zgodził się na jego emeryturę i nazwał go „proboszczem”.

W drugim przypadku, ksiądz z innej diecezji został uznany za winnego molestowania dzieci w diecezji Essen, będąc w stanie upojenia alkoholowego. Został wysłany przez swojego biskupa do archidiecezji Monachium na leczenie psychiatryczne. Chociaż w raporcie nie padają nazwiska, to jednak mówi się tutaj wyraźnie o osławionym ks. Peterze Hullermannie, którego nazwisko tak często słyszymy. To molestowanie dzieci w jego rodzinnej diecezji Essen miało miejsce przed objęciem przez Ratzingera urzędu arcybiskupa Monachium, a więc poza jego odpowiedzialnością. W innym czasie, w innej diecezji! Hullerman został wysłany przez swojego biskupa na leczenie psychiatryczne do diecezji monachijskiej. W tamtych czasach powszechnie uważano, że zboczenia seksualne są uleczalne. Ponieważ Hullerman działał pod wpływem alkoholu, powstaje pytanie, czy ktokolwiek w Monachium zdawał sobie sprawę, że jest pedofilem, czy też uważano go po prostu za alkoholika z problemami psychicznymi. W czasie leczenia pozwolono mu przebywać na plebanii miejsca, w którym się leczył, a tamtejszy proboszcz zaangażował go w kilka działań. Benedykt zapewnia, że nie został poinformowany o sytuacji tego człowieka, o tym, że molestował dzieci w swojej diecezji, i nie ma żadnych dowodów na to, że było inaczej!

- Czyli Ratzinger nie wiedział, że przeniesienie Hullermana było spowodowane molestowaniem dzieci?

Dr M. H.: Nie, on wyraźnie twierdzi, że nie wiedział i nie mamy powodu, by kwestionować jego oświadczenie. Wspomniany ks. Hullerman, szybko zyskał popularność i nigdy nie popełnił żadnego wykroczenia podczas pełnienia swojej posługi. Kiedy okazało się, że zaangażował się w akt ekshibicjonizmu, został skazany przez sąd i usunięty z posługi duszpasterskiej, a następnie znalazł pracę jako nauczyciel w szkole prywatnej. Ważne, by wyjaśnić, że była to prywatna szkoła ekonomiczna i nie miała nic wspólnego z Kościołem.

Akt ekshibicjonizmu ks. Hullermana polegał w zasadzie na tym, że dokonał go w miejscu publicznym, poza parafią, gdzie nie był rozpoznawalny jako ksiądz i nikt z jego parafii nie był tego świadkiem. Pozwolono mu kontynuować leczenie psychiatryczne, bez jakiejkolwiek aktywności w miejscowej parafii, przynajmniej za czasów Ratzingera. Nie mamy tu więc żadnego aktu pedofilii, żadnego przypadku molestowania seksualnego, żadnej ofiary za kadencji Ratzingera. Wszystkie oskarżenia koncentrują się tylko na pytaniu, dlaczego Ratzinger pozwolił człowiekowi, o którego przeszłości nie wiedział, leczyć się psychiatrycznie i pozostać na plebanii.

- Czy raport zawiera dowody na to, że Ratzinger nie znał przeszłości ks. Hullermana?

Dr M.H.: Absolutnie nie! Raport nie przedstawia żadnych takich dowodów. W oświadczeniu samego Benedykta XVI zawarte jest zaprzeczenie, że znał sytuację ks. Hullermanna, i nie ma żadnych dowodów na to, że kiedykolwiek znał. A mimo to, to właśnie ta sprawa stała się przedmiotem największej uwagi mediów!

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter