19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Człowiek niezależnej myśli

Ocena: 0
1557

To materiał fenomenalny, galeria portretów ludzi Kościoła, kultury i polityki, zmieniający paradygmat spojrzenia na PRL – tak o "Pro memoria" kard. Wyszyńskiego mówi dr Paweł Skibiński.

2016-06-03 16:04
rozmawiał Tomasz Królak / Warszawa (KAI), sg

Zwraca uwagę, że Prymas sprzyjał oporowi wobec komunizmu, ale sensem jego egzystencji była przede wszystkim służba Boża. Pierwszy tom zapisków zostanie wydany jeszcze w tym roku – zapowiada historyk UW i przewodniczący zespołu redakcyjnego "Pro memoria".


Tomasz Królak (KAI): "Pro memoria" kard. Wyszyńskiego czyli jego zapiski sporządzane niemal codziennie przez kilkadziesiąt lat mają zostać wydane. Jest Pan jednym z nielicznych szczęśliwców znających ów niezwykły dokument epoki. Czym w ogóle są te materiały, nie jedyne przecież notatki kard. Wyszyńskiego o nieoficjalnym charakterze?

Dr Paweł Skibiński: To prawda. Jako zespół redakcyjny przyjęliśmy, że "Pro memoria" to zapiski zebrane w pewnym korpusie zdeponowanym przez Prymasa w archiwum archidiecezji gnieźnieńskiej. Jest to zbiór osobistych notatek prowadzonych przez kard. Wyszyńskiego, nie licząc wcześniejszego epizodu z przełomu 1948 i 1949 r., w nieprzerwany sposób od 1952 r., aż do ostatnich tygodni przed śmiercią w maju 1981 r.
 

Czy to są notatki prowadzone na kartach osobistego kalendarza?

Nie, na luźnych kartkach, datowanych przez Autora. Służyły one prawdopodobnie rekapitulacji różnych wydarzeń, które miały miejsce w ciągu dnia, a które Prymas uważał za ważne. Warto przy tym zwrócić uwagę, że bynajmniej nie o wszystkim pisał. Można natrafić bowiem na zapisy w stylu: przybył do mnie ksiądz zza wschodniej granicy – od tego momentu jestem zmuszony zaprzestać notowania. Natomiast zakres tych refleksji zmienia się w czasie, w każdym roku wygląda to nieco inaczej. Ogólnie jednak są to komentarze do codziennych czynności Prymasa i różne uwagi na temat osób przez niego spotykanych.

Oczywiście, wizja rzeczywistości jaka wyłania się z tych materiałów jest, by tak rzec, eklezjocentryczna, to znaczy patrzymy na rzeczywistość z punktu widzenia osoby realnie odpowiedzialnej za Kościół w Polsce. Pamiętajmy, że Prymas był legatem papieskim na mocy nadzwyczajnych uprawnień udzielonych przez Stolicę Apostolską jeszcze prymasowi Hlondowi, a podtrzymywanych w okresie sprawowania tej funkcji przez kard. Wyszyńskiego.

Jest to więc perspektywa specyficzna: bo ani "zwyczajnego" biskupa diecezji ani kapłana ani też wiernego, choć wszystkie te funkcje oczywiście się w nim łączą.
 

Nie ma tu zatem wewnętrznych wynurzeń dotyczących życia duchowego, takich jakie znamy z "Zapisków więziennych"?

W "Pro memoria" Prymas pisze także o swoich doświadczeniach religijnych ale w sposób dość zdystansowany bo nie to jest celem tych notatek. Owszem, prowadził także zapisy o charakterze rozważań duchowych, ale o tym mogłyby powiedzieć więcej panie z Instytutu Prymasowskiego, bo ja tego zbioru nie znam. Nie sądzę jednak, by był ilościowo porównywalny z opracowywanymi przez nas materiałami.
 

Jak duży jest to zbiór?

Zapiski "Pro memoria" liczą 28 roczników, przechowywanych w teczkach wypełnionych kartami zawierającymi odręczne notatki. Znikoma część, poniżej 10 proc. to zapiski na maszynie.
 

Po co właściwie Prymas te notatki prowadził?

Po to, by uporządkować fakty, swoje obserwacje, refleksje. W ten sposób pracował. "Pro memoria" oznacza – dla pamięci. Zapisawszy po prostu lepiej pamiętał. Czasami zapewne do tych notatek wracał, chociaż z relacji osób z najbliższego otoczenia Prymasa wynika, że raczej nie miał tego zwyczaju. Notatki przechowywane były zazwyczaj na wierzchu, a nie w sejfie, pod kluczem, co niejako dowodzi tezy, że nie zapisywał wszystkiego. Ale choć trudno mi jeszcze ocenić, jaki był zakres zastrzeżeń dokonywanych przez Autora, to sądzę, że mimo wszystko niewielki. Nie wyczuwa się, by Prymas czuł jakąś presję reżimu. Przeciwnie, mam wrażenie, że pisząc je nie bał się, przynajmniej nie o siebie.
 

Jakie jest historyczne znaczenie tych materiałów?

Powiedziałbym wręcz, że jest to tekst fenomenalny. Niektórzy historycy już go zresztą znają. Na przykład Peter Raina, który portretując kard. Wyszyńskiego w głównej mierze oparł się właśnie na "Pro memoria". Cytuje je także Marian Romaniuk w swojej chronologii życia Prymasa. Czym innym jednak są rozmaite cytaty, czym innym zaś lektura tych źródeł w całości.
 

Są tam rewelacje?

Zdecydowanie tak.
 

Co do zjawisk, faktów, procesów, osób?

Na wszystkich tych poziomach. Po pierwsze dlatego, że niektóre fakty, które dla historyków różnych generacji miały drugorzędne znaczenie, nabierają dodatkowego wymiaru. Na przykład cała refleksja "okołosoborowa". Jakkolwiek akurat ten segment został już opublikowany, ale jest to refleksja przedstawiająca soborowe doświadczenia kard. Wyszyńskiego w zupełnie nowej perspektywie. Po lekturze jest dla mnie na przykład jasne, że Prymas zajmował wobec Soboru stanowisko całkowicie samodzielne. To znaczy, trudno przełożyć ówczesne spory "modernistów" i "tradycjonalistów" na jego sposób myślenia. To jest inne spojrzenie, po prostu. Potwierdza to tezę, że Sobór jest naprawdę wielowymiarowy oraz że wszelkie próby redukcjonistycznego spojrzenia na to wydarzenie, w duchu albo-albo, albo "ciągłości" albo "zerwania", okazują się absolutnie niewystarczające bez niezbędnego wycieniowania, doprecyzowania itd.

Myślę, że bardzo ciekawe jest też poznanie myśli z czasów po Soborze, bo istotą jest kwestia aplikacji przezeń postanowień Vaticanum II w praktyce. To jest ten czynnik, którym, zdaniem historyków Kościoła na Zachodzie, prymas Wyszyński się wyróżnia na tle światowego episkopatu. Bowiem wprowadzanie, m.in. przez Prymasa, w życie nauczania soborowego w wyjątkowo niekorzystnych warunkach komunizmu w Polsce przyczyniło się – jak to miało miejsce w większości krajów zachodnioeuropejskich – nie do osłabienia Kościoła ale wręcz do jego wzmocnienia. Prymas zdawał sobie sprawę, że sposób aplikacji nauczania Soboru przez Zachód jest po prostu szkodliwy.
 

Czy te materiały pozwalają spojrzeć na nowo na jeszcze inne zjawiska?

Tak, na przykład na okres millenium Chrztu Polski. Znamy co prawda fragmenty "Pro memoria", wydane jako "Zapiski milenijne" tylko, że dotyczą one jedynie samego roku 1966. Tymczasem dla Prymasa millenium zaczyna się w roku 1957, czyli z początkiem Wielkiej Nowenny. To było 9 lat myślenia i przygotowywania tych obchodów. Nie ma lepszego źródła, żeby spojrzeć na cały ten okres; na wysiłek duchowy, intelektualny, organizacyjny polskiego Kościoła na czele z Prymasem. Można tu znaleźć związki pomiędzy millenium a Soborem, nie przewidywanym przecież w 1957 r. przez Prymasa. Widać też wysiłki Prymasa, żeby mówić na Soborze o millenium.

Notatki prymasowskie pokazują też słynne orędzie biskupów polskich do niemieckich "jako" tekst soborowy: skierowany podczas tego wydarzenia do współbraci z Niemiec z zaproszeniem na uroczystości milenijne.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter