– Jestem przekonany, że grupa księży, którzy wiedzą, że ich szczególne zadanie głoszenia miłosierdzia się nie skończyło, będzie jak zaczyn przemieniający Kościół – mówi w rozmowie z "Idziemy" ks. Robert Wielądek, misjonarz miłosierdzia z diecezji warszawsko-praskiej

Z ks. dr. Robertem Wielądkiem, misjonarzem miłosierdzia, rozmawia Sylwia Gawrysiak
Już ponad rok pełni Ksiądz posługę misjonarza miłosierdzia. Jak Ksiądz patrzy na ten czas?
Przez ten rok zobaczyłem, jak priorytetowe znaczenie w duszpasterstwie ma ukazywanie Bożego Miłosierdzia. Papież Franciszek mówi, że Miłosierdzie to imię Boga. I ja naprawdę to odkrywam. Widziałem wielu ludzi wracających do Kościoła, gdy im się pokazuje Boga, który jest miłosierny. W każdej parafii, w której mówiłem na temat Bożego Miłosierdzia, do konfesjonału przychodziły później osoby, które nie spowiadały się od wielu, wielu lat. Widziałem, jak głoszenie Bożego Miłosierdzia otwiera, uzdrawia i przemienia.
Niejednokrotnie zastanawiamy się, jak dotrzeć do ludzi. Stawiając w Kościele na akcyjność, często gubimy istotę tego, co mamy głosić. Trzeba pokazywać prawdę o Bogu. Ona ma moc.
Rok Miłosierdzia nie był tylko kolejną jednorazową akcją?
Już samo posunięcie papieża, który nie skończył posługi misjonarzy miłosierdzia, pokazuje, że to ma być początek procesu. Jestem przekonany, że grupa księży, którzy wiedzą, że ich szczególne zadanie głoszenia miłosierdzia się nie skończyło, będzie jak zaczyn przemieniający Kościół.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym
Idziemy nr 14 (600), 2 kwietnia 2017 r.
Artykuł w całości ukaże się na stronie po 12 kwietnia 2017 r.