19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Chrzest Polski - inne spojrzenie

Ocena: 0
4413
Mimo możliwych tego rodzaju pytań i wątpliwości odnoszących się do przyszłości, Mieszko I z ogromną konsekwencją wprowadzał chrześcijaństwo. W przejmujący sposób ukazują to dwa słynne obrazy. Pierwszym z nich jest dzieło Januarego Suchodolskiego ze Złotej Kaplicy w katedrze poznańskiej, zawierające znamienny podpis „Mieczysław I kruszy bałwany”, drugi natomiast wyszedł spod pędzla Jana Matejki. Obraz ten otwierał cykl „Dzieje cywilizacji w Polsce” i pierwotnie miał nosić tytuł „Chrzest króla Mieczysława”. Jednakże Matejko postanowił wraz z chrztem Mieszka I ukazać fakt wprowadzenia na ziemie Polan cywilizacji zachodniej. Dlatego też namalowanemu obrazowi dał ostatecznie tytuł „Zaprowadzenie chrześcijaństwa”. Jego centralną postacią jest Mieszko I, wspierający się lewą ręką o potężny, górujący nad krajem Polan krzyż. Natomiast w prawej ręce dzierży miecz, symbolizujący władzę. Lewa noga księcia depcze leżący na ziemi rozbity posąg pogańskiego bożka.

Szybki wybór drogi Polski ku Rzymowi sprawił, że – jak pisze prof. Nowak – „nie ma Polski przedchrześcijańskiej”. Po prostu „zabrakło czasu nie tylko na utrwalenie, ale nawet na wykorzenienie jakiejś pogańskiej tożsamości polskiej. Wiemy, że były silne pogańskie centra kultu: na Łysej Górze, na górze Ślęzy, kilka na Pomorzu, także Gniezno pełniło taką funkcję na kilka dekad wcześniej, zanim zbudowano w nim piastowski gród. Ale tylko raczej przez analogie z relacjami na temat połabskich i ruskich tradycji pogańskiej Słowiańszczyzny możemy konstruować nasze wyobrażenia na temat kształtów i znaczeń owych kultów”.

Bez wolnej i suwerennej decyzji Mieszka 
o otwarciu się na chrześcijaństwo
nie byłoby Polski 

Szczególnym dopełnieniem przyjęcia krzyża z Rzymu było oddanie przez Mieszka I w roku 992 swego państwa pod opiekę papiestwa, na mocy dokumentu Dagome iudex. Dokument ten, jak pisze prof. Nowak, „okazał się niezwykle trwały jako drogowskaz polityki – a może nie tylko polityki władców Polski. Wobec potęgi i ambicji bezpośredniej dominacji ze strony zachodniego sąsiada – cesarstwa Polska oddaje się w opiekę drugiego istotnego autorytetu w łacińskiej Europie: stolicy św. Piotra. W ten sposób próbuje chronić niezależność, ale także wskazuje trwały wektor głębszej orientacji – duchowa stolica Polski, jej kulturowy biegun jest w Rzymie, nie w Akwizgranie, Kwedlinburgu czy (wieki później) Berlinie”.

Doniosłość decyzji Mieszka I jednoznacznie ocenił Jan Paweł II, gdy 20 czerwca 1983 r. po raz pierwszy jako papież nawiedził Poznań: „Zdaję sobie sprawę, że miejsce, na którym stoję, odegrało podstawową rolę nie tylko w historii chrześcijaństwa, ale także w historii państwa i kultury polskiej. Katedra pod wezwaniem Świętych Apostołów Piotra i Pawła świadczy o tym, że od początku Kościół na tej ziemi piastowskiej i w całej Polsce związał się z Rzymem. Z Rzymem – nie tylko jako stolicą Piotra, ale także – jako ośrodkiem kultury. Stąd też kultura polska posiada znamiona nade wszystko zachodnioeuropejskie”.

Zdumiewać może skuteczność chrystianizacji Polski. Mimo oporów, zwłaszcza w postaci tak zwanej reakcji pogańskiej z 1034 r., która wybuchła tuż po śmierci Mieszka II – została ona zasadniczo zakończona w XIII w., kiedy na terenie całego kraju wprowadzono rozwiniętą sieć parafii. Zdaniem prof. Krzysztofa Ożoga, skuteczność ta wynikała głównie z tego, że pierwsi polscy władcy – Mieszko I, Bolesław Chrobry, Mieszko II – byli ludźmi głębokiej wiary, którzy zgodnie z ogólnie panującymi wtedy w Europie przekonaniami uważali, że monarcha „jest odpowiedzialny za umacnianie wiary wśród swoich poddanych i za ich zbawienie”. Stąd zarówno Bolesław Chrobry w „Kronice i czynach książąt czyli władców polskich” Galla Anonima, jak i Mieszko II w liście dedykacyjnym księżnej lotaryńskiej Matyldy zostali ukazani jako monarchowie spełniający wymagania idealnego władcy chrześcijańskiego. W swym podejściu do wiary i do Kościoła pierwsi władcy polscy, począwszy od Mieszka I, zdecydowanie odbiegali od cynicznie wyrachowanej postawy Henryka IV, który dla osiągnięcia korony królewskiej w 1593 r. wypowiedział słynne zdanie „Paryż wart jest mszy” (Paris vaut bien une messe), przechodząc niemal z dnia na dzień z kalwinizmu na katolicyzm.

Po upływie tysiąca lat od decyzji Mieszka I o przyjęciu chrztu Karol Wojtyła mógł w „Wigilii wielkanocnej 1966” stwierdzić, dając tym samym odpowiedź na pytania nurtujące Mieszka I: „W znaku chodzimy od wieków. Znak zastąpił spojenia świata i zawiłość ludzkiego losu”. Tym znakiem stał się krzyż.

 

Klucz do dziejów

W swej pierwszej encyklice, zatytułowanej Redemptor hominis, Jan Paweł II pisał: „Człowiek pozostaje dla siebie istotą niezrozumiałą, jego życie jest pozbawione sensu, jeśli nie objawi mu się Miłość, jeśli nie spotka się z Miłością, jeśli jej nie dotknie i nie uczyni w jakiś sposób swoją, jeśli nie znajdzie w niej żywego uczestnictwa. I dlatego właśnie Chrystus-Odkupiciel (...) »objawia w pełni człowieka samemu człowiekowi«. To jest ów – jeśli tak wolno się wyrazić – ludzki wymiar Tajemnicy Odkupienia. Człowiek odnajduje w nim swoją właściwą wielkość, godność i wartość swego człowieczeństwa. Człowiek zostaje w Tajemnicy Odkupienia na nowo potwierdzony, niejako wypowiedziany na nowo. Stworzony na nowo!” (RH 10). Te papieskie słowa możemy odnieść do Mieszka I. Decydując się na przyjęcie chrztu, został on dotknięty przez Miłość. Chrystus objawił mu pełną prawdę o jego człowieczeństwie. Mieszko I poprzez urzeczywistnianą w sakramencie chrztu Tajemnicę Odkupienia został „na nowo potwierdzony, niejako na nowo wypowiedziany, na nowo stworzony”. I jak w chwili chrztu Chrystusa w Jordanie „otworzyło się [nad Nim] niebo” (Łk 3,21b), tak też możemy powiedzieć o księciu Polan: z chwilą, gdy przyjął on chrzest, otwarło się nad nim niebo.

Pozostałości baptysterium odkryte w podziemiach katedry na Ostrowie Tumskim w Poznaniu

Jednakże znaczenie przyjęcia chrztu przez Mieszka I nie ogranicza się tylko do jego osoby. Nie bez powodu o wydarzeniu z 966 r. mówimy jako o Chrzcie Polski. Stąd podczas słynnej homilii na Placu Zwycięstwa w Warszawie 2 czerwca 1979 r. Jan Paweł II, nawiązując do Millennium Chrztu Polski i do 900. rocznicy męczeńskiej śmierci św. Stanisława Biskupa, mówił o Chrystusie jako kluczu do zrozumienia tożsamości zarówno całej Polski, jak i poszczególnych Polaków: „Chrystusa nie można wyłączać z dziejów człowieka w jakimkolwiek miejscu ziemi. Nie można też bez Chrystusa zrozumieć dziejów Polski – przede wszystkim jako dziejów ludzi, którzy przeszli i przechodzą przez tę ziemię. Dzieje ludzi! Dzieje narodu są przede wszystkim dziejami ludzi. A dzieje każdego człowieka toczą się w Jezusie Chrystusie. W Nim stają się dziejami zbawienia. (...) Otóż tego, co Naród polski wniósł w rozwój człowieka i człowieczeństwa, co w ten rozwój również dzisiaj wnosi, nie sposób zrozumieć i ocenić bez Chrystusa. (...) Trzeba iść po śladach tego, czym – a raczej kim – na przestrzeni pokoleń był Chrystus dla synów i córek tej ziemi. I to nie tylko dla tych, którzy jawnie weń wierzyli, którzy Go wyznawali wiarą Kościoła. Ale także i dla tych, pozornie stojących opodal, poza Kościołem. Dla tych wątpiących, dla tych sprzeciwiających się. (...) Otóż nie sposób zrozumieć dziejów Narodu polskiego – tej wielkiej tysiącletniej wspólnoty, która tak głęboko stanowi o mnie, o każdym z nas – bez Chrystusa. Jeślibyśmy odrzucili ten klucz dla zrozumienia naszego Narodu, narazilibyśmy się na zasadnicze nieporozumienie. Nie rozumielibyśmy samych siebie. Nie sposób zrozumieć tego Narodu, który miał przeszłość tak wspaniałą, ale zarazem tak straszliwie trudną – bez Chrystusa”.

Przeżywany aktualnie z woli Ojca Świętego Franciszka Rok Miłosierdzia uwrażliwia nas na jeszcze jeden teologiczny aspekt w patrzeniu na świat i jego dzieje – na aspekt miłosierdzia. Stąd możemy powiedzieć: Pan Bóg w swojej Opatrzności i w swoim nieskończonym miłosierdziu uznał, że rok 996 powinien stać czasem miłosierdzia dla Mieszka I, a w konsekwencji czasem miłosierdzia dla jego narodu i państwa. Ujmując rok 2016 w tej właśnie perspektywie, możemy powiedzieć: jest on 1050. rocznicą dziejów miłosierdzia Bożego nad nami. Stąd konieczność naszego wielkiego narodowego Te Deum laudamus – „Ciebie, Boże, wysławiamy!”.

 

Nadzieja

Wysławianie Boga i dziękowanie Mu za chrzest Polski rodzi zarazem pytania o przyszłość: Jaka będzie Polska? Jaki będzie Kościół w naszej Ojczyźnie – za rok, za dziesięciolecia, za wieki? Tego nie wiemy. Pozostaje w nas jednak pewność nadziei, która jest zawarta i wyrażona w znaku Chrystusowego krzyża, w znaku miłości, w znaku ostatecznego zwycięstwa. Wojtyła tak pisał o nim w poemacie „Wigilia wielkanocna 1966”: „Twój znak – znak naszych rozszczepień, stał się znakiem naszego bogactwa –/w tym znaku bronisz wolności: wolność rodzi nasze bogactwo./Wypełniłeś naszą wolnością Twój znak. Czy wolność jest przeciw Tobie?/Przez tyle pokoleń idziemy – każdy z nas idzie – na spotkanie wolności,/która się nie sprzeciwi miłości, ale miłością wypełni./Przez tyle pokoleń idziemy – każdy z nas idzie – w stronę swej własnej wolności”.

Bo przecież dzięki krzyżowi wolność nie jest próżnią...

abp Marek Jędraszewski
fot. ks. Henryk Zieliński/Idziemy
Idziemy nr 7 (541), 14 lutego 2016 r.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 18 kwietnia

Czwartek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba.
Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 44-51
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter