W związku z wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej Prymas Anglii i Walii kard. Vincent Nichols w oficjalnym oświadczeniu wezwał swoich rodaków do „wyjścia poza podziały”, które trapią brytyjskie społeczeństwo „na wielu poziomach”.
Ważne jest, aby każdy z nas odnowił wzajemne zobowiązanie wobec drugiego człowieka, które objawia się postawą życzliwości wobec nieznajomych i troską o najsłabszych. W ten sposób budujemy wspólne dobro na każdym poziomie funkcjonowania społeczeństwa, od polityki po indywidualną postawę hojności, szczególnie wobec osób borykających się z biedą i niepewnością jutra. Jako katolicy, wraz z innymi ludźmi dobrej woli, zobowiązujemy się do sprostania naszej roli w tym przedsięwzięciu
– podkreślił arcybiskup Westminsteru. W ten sposób odniósł się do podziału w brytyjskim społeczeństwie w ocenie brexitu.
Podzieleni w tej sprawie na Wyspach Brytyjskich są także politycy o katolickich korzeniach. Jak donosi amerykański serwis informacyjny National Catholic Register, prominentny katolicki parlamentarzysta Sir Edward Leigh, z którego opinią liczą się brytyjscy katolicy, nie krył sie z rozczarowaniem Unią Europejską, która „jest zdecydowanie zbyt scentralizowana, a decyzje podejmowane są na zbyt dużą odległość od rządzonych ludzi, zarówno geograficzną, jak i społeczną”. Z kolei pro-unijny Charles Tannock podkreśla suwerenność państw członkowskich w takich dziedzinach jak aborcja i eutanazja, przywołując w tym kontekście Polskę i Maltę jako kraje dysponujące innymi przepisami niż wiele innych państw Unii.
Zwany „ojcem Brexitu” europarlamentarzysta Nigel Farage z na pożegnalnej konferencji prasowej porównał Brexit do kroku Henryka VIII porzucającego Kościół katolicki. Porównanie to padało już wcześniej, tyle że w negatywnym kontekście i z ust katolickich polityków brytyjskich. Wspomniany Charles Tannock mówił o „drugiej reformacji”, która znowu odcina więzi łączące Anglię z Europą, natomiast argumenty o tzw. „brytyjskiej wyjątkowości” nazywał maskowaniem nacjonalizmu.