Braterstwo jest istotnym rysem papieskiego spojrzenia na Kościół. Temu zagadnieniu Franciszek poświęcił ostatnią encyklikę „Fratelli tutti” – o braterstwie i przyjaźni społecznej.
fot. Michał ZiółkowskiBezpośrednią inspirację dla tego dokumentu papież odnajduje w osobie św. Franciszka. „Wśród jego rad – wyjaśnia Ojciec Święty – chcę podkreślić jedną, w której zachęca do miłości, wykraczającej poza granice geografii i przestrzeni. W niej nazywa błogosławionym tego, który tak kocha «swego brata będącego daleko od niego, jak gdyby był z nim». W tych kilku prostych słowach wyjaśnił istotę otwartego braterstwa, które pozwala rozpoznać, docenić i miłować każdą osobę niezależnie od bliskości fizycznej, niezależnie od miejsca na świecie, w którym się urodziła lub w którym mieszka”.
Drugim powodem podjęcia przez papieża refleksji nad braterstwem była chęć zebrania i usystematyzowania różnych wątków, którymi już wcześniej się zajmował. Były one obecne m.in. w „Dokumencie o ludzkim braterstwie dla pokoju światowego i współistnienia” z Abu Zabi (2019), w którym czytamy, że Bóg „stworzył wszystkich ludzi równymi w prawach, obowiązkach i godności, i powołał ich, aby żyli razem jako bracia i siostry”.
Ojciec Święty chce w tej encyklice ukazać uniwersalny wymiar miłości oraz jej otwartość na wszystkich. Ponadto, wobec pokusy eliminowania i lekceważenia innych, pragnie rozbudzić marzenia o braterstwie i przyjaźni społecznej, które nie są jedynie „czczą gadaniną”. Papieska refleksja nie jest skierowana tylko do chrześcijan, ale ma być otwarta na dialog ze wszystkimi ludźmi dobrej woli. „Bardzo pragnę – wyznaje Franciszek – abyśmy w tym czasie, w którym przyszło nam żyć, uznając godność każdej osoby ludzkiej, byli w stanie na nowo ożywić wśród wszystkich światowe pragnienie braterstwa”.
WSPÓŁCZESNY KONTEKST
Opisując nasze czasy, papież używa metafory „mrocznego zamknięcia”, w którym pogrążył się świat. Stwierdza: „rozpalają się odwieczne konflikty, które uznawano już za przezwyciężone. Odradzają się zamknięte, ostre, gniewne i agresywne nacjonalizmy”. Ponadto zauważa, że pojęcie otwartości, charakterystyczne dla posoborowej myśli Kościoła, zostało zaadaptowane przez sferę gospodarczo-finansową: „Lokalne konflikty i brak zainteresowania dobrem wspólnym są instrumentalizowane przez gospodarkę globalną w celu narzucenia jednorodnego modelu kulturowego”.
Zostaje również zagubiona świadomość historyczna. Papież mówi o jej końcu: „Dostrzegamy kulturowe przenikanie pewnego rodzaju «dekonstrukcjonizmu», według którego ludzka wolność próbuje budować wszystko od zera. Pozostaje niezmienna jedynie potrzeba konsumpcji bez ograniczeń i akcentowanie wielu form indywidualizmu bez treści”. Prowadzi to do zanegowania wartości pojęć: „Skutecznym sposobem rozmycia świadomości historycznej, krytycznego myślenia, walki o sprawiedliwość i dążeń integracyjnych jest pozbawianie wielkich słów ich znaczenia lub manipulowanie nimi”. Przypomina to nieco rewolucję semantyczną, o której mówił Antonio Gramsci, proponując długi marsz przez instytucje dla osiągnięcia neomarksistowskich celów.
Franciszek, analizując rzeczywistość, zauważa, że dzisiaj jesteśmy świadkami działania politycznych mechanizmów, które objawiają się jątrzeniem, rozdrażnieniem i polaryzacją. Dlatego pyta: „W tym konflikcie interesów, który stawia nas wszystkich przeciw wszystkim, w którym zwycięstwo staje się synonimem zniszczenia, jak można podnieść głowę, by rozpoznać bliźniego lub stanąć obok tego, kto upadł w drodze?”. Papież ze smutkiem zauważa, że wprawdzie „troska o świat, który nas otacza i nas wspiera, oznacza zatroszczenie się o nas samych. Ale musimy stać się «nami», zamieszkującymi wspólny dom”. Jednak tym nie są zainteresowane wielkie potęgi.
Kolejnym elementem współczesności jest „globalne odrzucenie”: „ludzie nie są już postrzegani jako podstawowa wartość, którą należy szanować i chronić, szczególnie jeśli są ubodzy lub niepełnosprawni, jeśli «nie są jeszcze potrzebni» – jak dzieci nienarodzone – lub «nie są już potrzebni» – jak osoby starsze”.
Zdaniem Franciszka istnieją nadal dawne obawy, które do tej pory nie zostały przezwyciężone. Znów jesteśmy świadkami budowania murów. Co więc należy zrobić wobec dynamicznych i nierzadko agresywnych przemian? Papież stwierdza: „nie lekceważymy pozytywnych zmian w nauce, technologii, medycynie, przemyśle i opiece społecznej, zwłaszcza w krajach rozwiniętych”. Należy jednak patrzeć szerzej i zwracać uwagę na ich stronę etyczną.
Papież zauważa, że w dzisiejszym świecie słabnie poczucie przynależności do tej samej wspólnoty ludzkiej i brakuje „wspólnego kursu”. W tym kontekście pandemia COVID-19 może być pewnego rodzaju szansą. Tę globalną tragedię Franciszek porównuje do burzy, która „odsłania naszą słabość i obnaża fałszywe i zbędne pewniki”. Pandemia bowiem na pewien czas obudziła świadomość, „że jesteśmy światową wspólnotą, płynącą na tej samej łodzi, w której nieszczęście jednego szkodzi wszystkim. Pamiętamy, że nikt nie ocala się sam, że można się ocalić tylko razem”.