20 kwietnia
sobota
Czeslawa, Agnieszki, Mariana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Bp Czaja: obecny synod jest szansą na uzdrowienie Kościoła (wywiad)

Ocena: 0
729

KAI: Dokumenty synodu zwracają uwagę na pojęcie „sensus fidei”, czyli zmysłu wiary charakteryzującego cały Lud Boży, a nie tylko hierarchię czy duchowieństwo. Jak należy rozumieć to pojęcie?

- Papież Franciszek mocno podkreśla znaczenie i wartość zmysłu wiary Ludu Bożego, który jego zdaniem ujawnia się m. in. w pobożności ludowej. Stanowi bowiem wyraz tego, co jest z natchnienia Bożego Ducha i równocześnie jest formą odpowiedzi ludu Bożego na Jego działanie. Rzecz jasna nie wszystko w tej pobożności pochodzi od Ducha Bożego. I dlatego także tę rzeczywistość należy rozeznawać i oczyszczać.

KAI: Czy dowartościowanie „zmysłu wiary” Ludu Bożego nie obniża rangi kapłaństwa?

- W żaden sposób. Wartość i znaczenie urzędu kościelnego, zakorzenionego w sakramencie święceń, są oparte na obdarowaniu człowieka szczególnym darem Ducha Świętego, który uzdalnia obdarowanego i zobowiązuje go do działania w zastępstwie Chrystusa Głowy i Pasterza. Stąd, konstytutywna i niczym nie zastępowalna rola pasterzy w Kościele, wprost eklezjotwórcza, choć nie w tym samym znaczeniu co Słowo i sakrament.

KAI: Mówi się, że wielu duchownych nie przywiązuje wagi do synodu i nie chce się angażować. Czy Ksiądz Biskup spotkał się z takim podejściem?

- W pierwszym momencie wielu moich księży odniosło się do synodu z dużym dystansem. Niektórzy twierdzili, że to kolejne zamieszanie ze strony papieża Franciszka. Kiedy jednak zacząłem im wyjaśniać, że chodzi tu przede wszystkim o odkrycie tego, co Duch Boży ma do powiedzenia Kościołowi dziś, że mamy się spotkać, wejść w dialog i wspólnie to rozeznawać, księża zaczęli reagować inaczej.

KAI: Z kolei ze strony niektórych kręgów w Kościele synod może zostać wykorzystany jako okazja do reformy znacznie dalej idącej niż oczekuje tego sam Franciszek. Widzimy to na przykładzie niemieckiej „Drogi synodalnej”. Co jeśli synod przyniesie takie owoce?

- Synod w kościele katolickim ma charakter doradczy, nie może więc zmienić doktryny. Decyzja zawsze należy do papieża. Ale widzę jednak pewne niebezpieczeństwo. Jeśli nie będziemy czuwać nad tym, żeby proces synodalny polegał na słuchaniu Bożego Ducha, pochyleniu się nad Słowem i słuchaniu siebie nawzajem, to możemy zejść na ten poziom, który realizowany jest w ramach Drogi Synodalnej w Niemczech.

Mam na myśli chęć, czy pułapkę sprowadzenia refleksji synodalnej do poziomu odpowiedzi na pytanie, jak dostosować Kościół do wymagań dzisiejszego świata. Bo czego dziś świat oczekuje? Zmiany części doktryny, szczególnie w sferze moralnej; tu i tam ograniczenia władzy biskupów. Światu podobałby się Kościół, który wziąłby na siebie dzieło łatania wszelkich dziur socjalnych w społeczeństwie, rezygnując w z głosu sprzeciwu w obronie Ewangelii. Uczestnicy Drogi Synodalnej w Niemczech chcą, by cały Kościół powszechny dostosował się do ich rozumienia i projektów odnowy, w oderwaniu od prawdy objawionej. To taka próba stworzenia Kościoła na miarę potrzeb dzisiejszego czasu w oparciu o ludzki namysł, co grozi powstaniem czegoś, co już nie będzie Kościołem Chrystusowym. To jest bardzo niebezpieczne. Wyraźnie zwracał na to uwagę papież Franciszek podczas rozmowy z nami w trakcie wizyty ad limina. Mówiąc o niemieckiej Drodze Synodalnej powiedział, że pomylono tam synodalność z parlamentaryzmem. Dodał, że zupełnie nie o to chodzi.

My przecież nie jesteśmy konstruktorami Kościoła. Nie próbujmy go więc sami po swojemu naprawiać, bo możemy jeszcze więcej zepsuć. A nie jest nam potrzebny i nie jest też potrzebny światu, żaden quasi-kościół, lecz wyłącznie odnowiony Kościół Chrystusowy; można powiedzieć, Kościół uzdrowiony wskutek podjęcia i realizacji tego, co mówi do niego Duch Święty.

W aktualnej sytuacji wielkim zadaniem Kościoła jest niewątpliwie ukazać światu, że jego nauczanie zakorzenione jest w Objawieniu, i choć nie jest łatwe w realizacji, ma głęboki sens i wartość. I temu m. in. ma służyć dobrze pojęty dialog ze światem.

KAI: W najbliższą niedzielę Kościół w Polsce wchodzi w nowy etap programu duszpasterskiego. Jak możemy go realizować w praktyce i gdzie winny zostać położone główne akcenty?

- Jest to finalny etap 3-letniego programu nt. Eucharystii. Hasło tego roku brzmi: „Posłani w pokoju Chrystusa”. Chodzi o ukazanie konsekwencji naszego czerpania z Eucharystii, przyjmowania Jezusa w Komunii świętej. Tak mamy dokonać przejścia od Eucharystii jako tajemnicy, w którą wierzymy i którą celebrujemy, do takiego z niej korzystania, by stała się zasadą nowego życia w nas. Będziemy szukać odpowiedzi: Jak żyć życiem Chrystusowym w codzienności i nim się dzielić, jak rozwijać eucharystyczny styl życia na co dzień.

Nie mniej istotnym zadaniem jest budzenie świadomości, że jesteśmy uczniami-misjonarzami, co tak często przypomina nam Franciszek, wołając o pastoralne nawrócenie pasterzy Kościoła i duszpasterskie nawrócenie parafii. Ten rok winien też w nas obudzić świadomość konieczności pójścia do tych, którzy na skutek pandemii nie wrócili do świątyń i przez to zrezygnowali z Eucharystii.

Kościół powinien być znacznie bardziej inkluzywny. Trzeba wyjść, przywoływać i zapraszać. Posłużę się przykładem. Odwiedzam pewną parafię, gdzie frekwencja wiernych w czasie pandemii spadła o 30 %, czyli o ok. 100 osób. Mówię do proboszcza: Ale przecież ty znasz tych ludzi. Czy poszedłeś do nich i zapytałeś, dlaczego nie wracają? Widzę zdziwienie i pada odpowiedź: Nie mam czasu, bo musze zatroszczyć się o tych, co przychodzą.

I tu się ujawnia jak bardzo brakuje nam ducha misyjnego? Proboszcz rezygnuje z setki wiernych. To boli. Przecież chodzi o zbawienie tych ludzi. Ale ich pasterz tego nie widzi. Dla własnej wygody i oportunizmu. Kościół w Polsce jest zasiedziały i króluje zasada: jakoś tam będzie a do końca świata bramy piekielne go nie przemogą. Niektórzy księża irytują się na papieża Franciszka, bo ciągle mówi, że trzeba zmienić status quo, które tak bardzo cenimy.

Dziś musi być jak najwięcej wychodzenia pasterzy ku ludziom. Ileż mamy parafii pod wielkimi miastami, które się rozrosły, bo ludzie się tam budują. Ale często nie integrują się z parafią. Proboszczowie ku nim nie wychodzą. I ten rok ma to zmienić. Mam taką nadzieję.

Początek zaangażowanej służby i źródło ducha misyjnego to jednak żywa więź z Chrystusem. Chodzi o to, by żyć bardziej życiem Chrystusa. Tego ksiądz nie może zaniedbać, poczynając od adoracji na kolanach. I tego ksiądz musi dać przykład. Kapłan nie może spędzić dnia bez choćby krótkiej adoracji Najświętszego Sakramentu. Towarzyszenie Jezusowi jest wpisane w kapłańską tożsamość, tak samo zresztą jak misja.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter