28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Bóg, hokej, Ojczyzna

Ocena: 0
4369

 

Z orłem w koronie

W sumie Paweł Łukaszka wystąpił w 29 meczach reprezentacji. – W klubach chodziło o pieniądze. W reprezentacji też dostawało się premie, ale na pierwszym miejscu było to, że gramy dla Polski – wspomina. – Moim wielkim marzeniem było, żeby wystąpić w koszulce z orłem w koronie – mówi. Pragnienie spełniło się w latach dziewięćdziesiątych na mistrzostwach świata oldboyów w Klagenfurcie.

Podczas igrzysk olimpijskich w Lake Placid drużyna narodowa niespodziewanie pokonała Finlandię, wygrała też z Japonią, ale porażki z Kanadą, ZSRR i Holandią przesądziły o czwartym miejscu w grupie. Ostatnią wielką międzynarodową imprezą, w której Łukaszka wziął udział, były mistrzostwa w Val Gardenie we Włoszech w 1981 roku.

– Miałem bardzo silne przekonanie, wewnętrzne światło, że kariera sportowa to nie jest to, że muszę iść do celu mojego życia. A celem tym jest Jezus – mówi. Po maturze postanowił wstąpić do seminarium duchownego. – W „Przeglądzie Sportowym” ukazał się wtedy „nekrolog”: Paweł Łukaszka odchodzi – wspomina.

W lipcu zorganizowano pożegnalny mecz, w którym rywalizowały reprezentacja Polski i Podhale Nowy Targ. Spotkanie transmitowała telewizja. Pierwszą tercję Paweł Łukaszka bronił w kadrze narodowej, a ostatnią w drużynie Podhala.

Okazało się jednak, że pożegnanie z ligą wcale nie było ostateczne. Dziesięć lat później, w sezonie 1990/1991, już jako ksiądz wystąpił w pięciu meczach ekstraklasy, gdy ukochanym „Szarotkom” zabrakło bramkarza.

 

Deus Caritas est

– Jestem coraz bardziej przekonany, że Opatrzność Boża to ludzie. Pan Bóg postawił na mojej drodze przyjaciół benedyktynów – mówi ksiądz hokeista. Przyjaźni się z o. Włodzimierzem i o. Janem Pawłem. Był na ich profesji. – Od tamtej pory Tyniec mnie urzekł – przyznaje. Zaraz po święceniach, które przyjął w 1987 roku, spędził w podkrakowskim opactwie prawie tydzień. – Przygotowywałem się do Mszy prymicyjnej w mojej rodzinnej parafii w Nowym Targu. Od tamtego czasu staram się przyjeżdżać do Tyńca co roku na swoje kapłańskie rekolekcje – mówi ks. Łukaszka.

Na obrazku prymicyjnym napisał: Bóg jest miłością. – W żadnej innej religii Bóg nie objawił się jako miłość – wyjaśnia swój wybór. A poniżej umieścił napis: Moim kochanym rodzicom, którzy byli dla mnie pierwszymi zwiastunami miłości Boga i obrazem jego troskliwości. Dziękuję Ci, Panie.

Prymicja w kościele św. Katarzyny była dużym wydarzeniem, a przyjęcie zorganizowano na… pobliskim lodowisku. Naliczono około 1100 gości.

 

Wciąż na tafli

Po święceniach ks. Paweł rozpoczął posługę duszpasterską w parafii św. Urbana w Brzeszczach. Ale jego związki ze sportem nadal były silne. Przez osiem lat pełnił funkcję duszpasterza sportowców archidiecezji krakowskiej. Jest prezesem Małopolskiego Związku Parafialnych Klubów Sportowych. Pomagał trenować bramkarzy Podhala. Jest też trenerem piłkarskim. Poza tym przez lata jeździł do Stanów Zjednoczonych, by w Jackson w Michigan pomagać miejscowemu księdzu. Tam również szkolił młodych adeptów hokeja.

Pożegnanie z ligą nie było ostateczne, 
już jako ksiądz wystąpił w pięciu meczach ekstraklasy

– Ameryka zostawiła mi w sercu wiele wspomnień. Zaprzyjaźniłem się z muzułmaninem Steve’em i jego rodziną. Trenowałem ich syna. Bardzo zdolny bramkarz. Po jednym z treningów powiedział mi: Ojcze, będę się za ciebie modlił każdego dnia. Szkoliłem tylu polskich młodych hokeistów czy zawodników wyznania ewangelickiego. Nikt inny mi czegoś podobnego nie powiedział – wspomina.

– Pewnego razu Steve zaprosił mnie na obiad. Gdy usiedliśmy do stołu, poprosili, żebym poprowadził modlitwę przed jedzeniem. W imię… – przerwałem w pół słowa, gdyż wiedziałem, że oni nie uznają prawdy o Trójcy Świętej i powiedziałem: Wszechmogący Boże, daj nam swój pokój i błogosławieństwo – opowiada ks. Paweł. – Ojcze, dlaczego nie pomodliłeś się zgodnie ze swoim sercem? – usłyszałem pytanie. Żadna konferencja, żadne nauki ascetyczne nie dały mi tyle, co ta jedna sytuacja – przyznaje.

 

Trening umysłu

Od września tego roku ks. Łukaszka jest proboszczem w podkrakowskiej Korzkwi. Na plebanii stoją na półkach ostatnie trofea związane z karierą sportową. Zdecydowanie więcej jest jednak książek. Dzieła Ratzingera, Chestertona, Hellera czy Kołakowskiego... No i oczywiście mnóstwo publikacji Bernarada Häringa, o którym trzy lata temu ks. Łukaszka wydał książkę „Prawo łaski i łaska wolności”. – Ojciec Häring, redemptorysta, to jeden z najwybitniejszych teologów XX wieku. Brał udział w Soborze Watykańskim II. Zacząłem pisać pracę magisterską na temat religii i moralności. Znalazłem interesujące źródło, ale tłumaczenie nie było najlepsze. Napisałem więc do o. Häringa list z prośbą o oryginalne wydanie. W ten sposób rozpoczęła się nasza korespondencja. W 1993 roku udało mi się odwiedzić go w klasztorze – opowiada.

Na obwolucie książki znajduje się jeden z ulubionych cytatów z pism duchowego mistrza ks. Łukaszki: „Także uprawianie teologii można porównać z uprawianiem sportu, jeśli pielęgnujemy ducha wzajemnej wdzięczności z bycia z innymi i dla innych i jeśli serdecznie cieszymy się, widząc, że inni nas wyprzedzają. Tylko wspólna radość jest prawdziwą radością”.

Sylwia Gawrysiak
fot. PAP/Grzegorz Momot
Idziemy nr 51-52 (534), 20-27 grudnia 2015 r.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 28 marca

Wielki Czwartek
Daję wam przykazanie nowe,
abyście się wzajemnie miłowali,
tak jak Ja was umiłowałem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 13, 1-15
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter