Przygody bliźniaczek
Zarówno w szkole, jak i później w zakonie, siostry były mylone. Wynikały z tego czasami zabawne sytuacje. – Oszukiwałyśmy rodziców, a zwłaszcza mamę, bo rozpoznanie nas po głosie było dla niej niemożliwe, dlatego wielokrotnie zamieniałyśmy się, gdy mama prosiła nas, żeby coś zrobić – zdradza s. Leonarda.
– Przed maturą każdy jeszcze poprawiał oceny – wspomina. – Ja z geografii, Jadzia z matematyki. Zamieniłyśmy się i pewnie nauczyciele nie domyśliliby się, gdyby koleżanki nie powiedziały o naszej zamianie. Jednak nie poniosłyśmy kary, a profesor stwierdził „Jak im się udało, to niech tak będzie!”. Przyznaję, że odetchnęłyśmy.
Natomiast w zgromadzeniu, w czasie nowicjatu, była umowa. Gdy mistrzyni nowicjatu pomyliła siostry Kuniszewskie, a zdarzało się to jej często, musiała kupić dla wszystkich nowicjuszek lody.
Życie w zgromadzeniu
Siostry razem były w nowicjacie i przez rok w Częstochowie. Pierwszą profesję po rocznym postulacie i dwuletnim nowicjacie złożyły w 1980 r. Nie były papużkami nierozłączkami i nigdy nie miały problemu, żeby się rozstać. Leonarda katechizowała najpierw w Białymstoku, a potem w Lublinie. Natomiast Marietta pracowała w Różanie. Wkrótce obie siostry rozpoczęły studia. Leonarda studiowała polonistykę na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, a Marietta podjęła naukę w Instytucie Studiów nad Rodziną UKSW w Łomiankach.
– Po nowicjacie przez rok przygotowywałam dzieci do Pierwszej Komunii Świętej w Białymstoku i w Lublinie oraz uczyłam w technikum kolejowym. Zostałam również mistrzynią nowicjatu i postulatu, a następnie byłam odpowiedzialna za przedszkole zgromadzenia w Zakopanem i w Lublinie. W związku z pracą formacyjną wyjeżdżałam na Litwę i Białoruś – opowiada s. Leonarda. Dla potrzeb pracy w przedszkolu ukończyła pedagogikę wczesnoszkolną z elementami przedszkolnej i zarządzanie.
Teraz mieszka w Częstochowie i przygotowuje pracę o bł. Bolesławie Lament, założycielce Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny, jako wychowawczyni. Natomiast s. Marietta jest od ponad 30 lat katechetką, głównie w diecezji płockiej. Mieszka w Mławie i uczy w Zespole Szkół Ekonomicznych nr 4.
Jak dzisiaj siostry patrzą na decyzję, którą podjęły ponad 35 lat temu? – Gdybym znowu była świeżo po maturze i miała 18 lat, dokonałabym tego samego wyboru. Obie z siostrą podjęłyśmy słuszną decyzję – odpowiada s. Leonarda. – Bardzo sobie cenię, że mam zapewniony czas na modlitwę. Nie muszę się martwić o rekolekcje, dzień skupienia czy adorację Najświętszego Sakramentu. Ludzie świeccy mają trudniej, bo muszą znaleźć wśród pracy czas na modlitwę, a to przecież nie jest takie proste. Jednak musimy pamiętać, że każdy ma swoją drogę i powołanie, które należy rozeznać w swoim sercu i sumieniu – przypomina s. Leonarda.
Ewelina Steczkowska |