16 kwietnia
wtorek
Kseni, Cecylii, Bernardety
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Bierzmowanie w czasach COVID-19

Ocena: 0
1468

 

W okresie wielkanocnym często udzielało się bierzmowania. Z powodu pandemii nie jest to możliwe w tradycyjny sposób. Ale Ksiądz Arcybiskup znalazł inny…

Pomysł klarował się powoli, ale analogicznie do postanowień, jakie podjęliśmy w związku z Pierwszą Komunią Świętą – było bardzo dużo zapytań ze strony księży proboszczów. Odpowiedz ze strony biskupów łódzkich była taka, że oczywiście można przenieść termin Pierwszej Komunii Świętej na czas bezpieczny po ustaniu pandemii, ale można też – i wiem, że w niektórych parafiach podjęto ten pomysł – celebrować ją w takiej sytuacji, w jakiej żyjemy, czyli także z tym limitem, jaki został nam narzucony. Można udzielić dziecku Pierwszej Komunii w czasie Mszy Świętej, na której obecni będą jego rodzice i chrzestni.

Jakiś czas później pomyślałem: dlaczego nie można by w ten sposób też bierzmować? Pierwsze bierzmowanie w mojej kaplicy odbyło się w piątek, 17 kwietnia. Wcześniej oczywiście rozmawiałem z proboszczem parafii, gdzie tych kandydatów do bierzmowania jest niewielu i takie bierzmowanie w sposób indywidualny można przeprowadzić. To jest bardzo piękne doświadczenie. Pamiętam jeszcze z mojej młodości, kiedy byłem prezbiterem we wspólnocie neokatechumenalnej, i był tam człowiek, który się przygotował do bierzmowania. Poprosiłem wtedy biskupa pomocniczego w Krakowie – Kazimierza Nycza – żeby przyszedł i bierzmował tę jedną osobę. Bp Kazimierz odpowiedział: „Przecież ja ci dam zgodę i ty sam będziesz mógł udzielić tego bierzmowania”. Jednak się zastanowił i powiedział: „Nie, nie, ja przyjdę i udzielę sakramentu bierzmowania”. Potem bardzo mi dziękował, gdyż dla każdego biskupa takie bierzmowanie jest też znaczącym wydarzeniem. Biskup bierzmował wówczas jedną osobę, i to jeszcze w jej wspólnocie, w której ta osoba żyła i rosła do wiary, a nie, jak to wtedy bywało zwykle w Krakowie, 150-200 osób. To jest bardzo piękne doświadczenie. To jest to, co zresztą całkiem niedawno mówiłem w mojej kaplicy: że ewangelizacja jest spotkaniem z osobą, a nie ze zbiorowością. To się musi przekładać na konkretne sytuacje. Bardzo się cieszę, że pojawił się taki pomysł bierzmowania na kolejnych Eucharystiach w mojej kaplicy.

 

Czy bierzmowania indywidualne to będzie stałe działanie duszpasterskie na ten czas?

Zobaczymy, jak się będą zmieniać zasady bezpieczeństwa sformułowane w odniesieniu do kościołów. Wtedy będziemy myśleć, jak dalej postępować. Natomiast to działanie jest możliwe na ten moment, dlatego też staramy się robić to, co jest możliwe. W naszej modlitwie obok bierzmowanego, świadka bierzmowania oraz osoby najbliższej obecny jest ksiądz proboszcz, który przedstawia osobę mającą przyjąć sakrament.

 

Jak Ksiądz Arcybiskup przeżył to pierwsze bierzmowanie w swojej kaplicy domowej? Pierwsze w historii bierzmowanie w kaplicy domu biskupów łódzkich?

Zawsze przeżywam sakramenty, bo to jest najpiękniejsze, co my mamy do zrobienia. Cieszę się z tych bierzmowań.

 

Nie przypomniał się Księdzu Arcybiskupowi jego własny sakrament bierzmowania?

Myślę, że dzisiaj młodzi są lepiej przygotowani niż – powiem – myśmy byli przygotowani do bierzmowania, bo nie sądzę, żebym był wyjątkiem w swoim czasie. Ja byłem zdecydowanie za młody do tego sakramentu, i chyba dopiero później zaczynałem rozumieć, o co w nim chodziło. Oczywiście pamiętam ten dzień dla kilku powodów – całkiem poważnych – ale tak naprawdę to próbowałem dojrzeć do swojego bierzmowania już po nim, a nie przed nim.

 

Jak w swoim życiu odnawiać sakrament bierzmowania?

Odpowiedź jest i prosta, i trudna zarazem: chodzi o to, żeby się otwierać na działanie w nas Ducha Świętego. Duch Święty jest jak woda – to jeden z ulubionych Jego obrazów. Źródlana woda ciągle wzbiera, ciągle się odnawia. Jest taki piękny obraz w Księdze Ezechiela, bo z Duchem Świętym jest tak, jak z tą rzeczką, która wypływa z boku świątyni. Najpierw można przejść przez nią spokojnie, bo jest po kostki, po kolana, potem po uda, po piersi, a potem już trzeba zacząć pływać. To jest dopiero moment, w którym tracimy kontrolę, bo musimy się oderwać od gruntu. Ja nie jestem najlepszym pływakiem, ale to jest zawsze taki moment graniczny w wodzie, kiedy muszę się oderwać od gruntu i poddać się wodzie, gdyż nie mogę iść dalej po gruncie, bo bym się utopił. Tak rozwija się każde spotkanie człowieka z Duchem Świętym. Trzeba stracić jakąś kontrolę nad sobą, a oddać ją w dłonie Ducha Świętego.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 16 kwietnia

Wtorek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem życia.
Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 30-35
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter