25 kwietnia
czwartek
Marka, Jaroslawa, Wasyla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Trzeba iść dalej

Ocena: 0
2194

– Czynami na rzecz bliźniego, głoszeniem Bożego miłosierdzia i modlitwą powinien zaowocować w Polsce Jubileuszowy Rok Miłosierdzia – twierdzi Prymas Polski abp Wojciech Polak.

20160926 13:51
Rozmawiał Tomasz Królak / Gniezno (KAI), sg
fot. ks. Henryk Zieliński/Idziemy

W rozmowie z KAI metropolita gnieźnieński mówi też o nadziejach związanych z wizytą papieża Franciszka, tłumaczy dlaczego nacjonalizm jest herezją i ocenia udział katolików w kampanii LGBT. Ujawnia również, co myśli, kiedy słyszy opinie, że "Kościół w wraz z PiS rządzą Polską".


Tomasz Królak (KAI): Czy podczas wizyty w Polsce papież Franciszek czymś Księdza Arcybiskupa zaskoczył?

Abp Wojciech Polak: Na pewno zaskoczył mnie świeżością odpowiedzi, które dawał na pytania młodych. Mam na myśli obrazy, które nam pozostawił, na przykład te bardzo mocne słowa, że trzeba zejść z kanapy i wyruszyć w drogę, że młody człowiek nie powinien dać się pochłonąć temu, co otumania, co czyni ospałym i ogłupiałym. To bardzo świeże myśli, ujęte bardzo oryginalnie w żywym, komunikatywnym języku, doskonale zrozumiałym dla ludzi młodych.

W świetle dotychczasowej posługi Franciszka, języka jego homilii itd. nie było to pewnie jakoś zaskakująco rewolucyjne, ale nie ma wątpliwości, że ten papież skutecznie docierał do młodzieży. Przekonuję się, że jego słowa i obrazy w młodych ludziach teraz pracują.

We wspomnienie św. Stanisława Kostki mieliśmy rozmowy i spotkania z młodzieżą z całej archidiecezji, by zastanowić się, co robimy dalej. Widziałem, że elementy Franciszkowego nauczania, na czele z kanapą, którą trzeba porzucić, bardzo trafiają do młodych ludzi.
 

Jednym ze słów kluczy w papieskich przemówieniach było „konkretnie”, wykorzystywane zarówno w przemówieniach do polityków, biskupów, księży, jak i do wiernych. Chodzi o towarzyszenie ludziom przeżywającym różne biedy (nie tylko materialne). Wydaje się, że jest to wyraźna wskazówka dla Kościoła w Polsce.

Tak, to jest duszpasterskie wskazanie. Na Jasnej Górze papież mówił o tym w kontekście 1050. rocznicy Chrztu Polski. Pozostawił wtedy trzy słowa o Bogu, który czyni się: małym, bliskim i konkretnym. Pokazywał, że wobec różnych sytuacji, także trudnych, Kościół nie może się wycofywać, zamykać, ale powinien być blisko i musi ludziom konkretnie towarzyszyć.

Powinniśmy przy tym pamiętać, że to nie my mamy moc, która tych ludzi będzie przemieniać. Bliskość, towarzyszenie, konkretność wypływa przede wszystkim z tego, co czytamy w Ewangelii. Nie jest to zatem strategia duszpasterska jakoś tam „wyrozumowana” przez Kościół i papieża, lecz sposób postępowania oparty właśnie na Ewangelii. To ona motywuje do bliskości z człowiekiem i towarzyszenia mu w różnych sytuacjach życia.
 

Homilia Franciszka na Jasnej Górze zawierała wyraźną zachętę dla Polaków, by nie „odcinali kuponów” od historii, którą się tak chlubią, ale tkali ją obecnie, każdego dnia, na miarę „starego” chrześcijańskiego narodu? Moglibyśmy tkać lepiej i zgodniej?

Na pewno. Ale pamiętam, że kiedy obchodziliśmy 1000-lecie chrześcijaństwa, prymas Wyszyński zapytał: „Czy urzeczywistniliśmy w pełni ducha chrześcijańskiego w sobie i w naszym narodzie?”. I odpowiedział: „Na pewno jeszcze nie. Jesteśmy wzywani do ciągłego nawrócenia”. Myślę, że ten wątek podjął też Franciszek, bo kończąc homilię na Jasnej Górze, użył pięknej metafory, mówiąc, że na nic by się zdało przechodzenie od tego, co było przed Chrystusem, do tego, co jest po Chrystusie – chodzi tu oczywiście o chrzest – gdyby to pozostawało tylko kartką historii: zarówno w wymiarze historii narodu, jak i w perspektywie osobistej każdego z nas.

Następnie papież wskazał, że musi się dokonywać ciągłe, wewnętrzne przejście każdego z nas ku temu, co jest stylem ukazanym nam przez Jezusa. Papież daje nam wzór w postaci Maryi, mówiąc, że to Ona ucieleśnia ów Boży styl: jest blisko, towarzysząc człowiekowi w pokorze i prostocie serca.

My ciągle jesteśmy wzywani. Ktoś powiedział: „Chrześcijaństwo jest przed nami”. Tak, bo ciągle jest dla nas wyzwaniem, nie jest czymś statycznym. To nie jest tak, że sakrament chrztu świętego, przyjęta wiara od czegoś nas odgradza, broni, zamyka w jakimś bezpiecznym kokonie. Przeciwnie: ona ma być źródłem naszego dynamizmu, wciąż nowej inspiracji, a przede wszystkim – nawrócenia.

Nie możemy mówić, że obchodzenie 1050. rocznicy Chrztu Polski miało jedynie potwierdzić, kim jesteśmy, pokazać nasze wielkie dzieła i nas ukoić. Przeciwnie, powinno nas niepokoić i budzić do tego, byśmy nie zastali się w tym, co jest.
 

Powracając do „towarzyszenia”: komu najbardziej Kościół dziś powinien towarzyszyć? Jakie środowiska, problemy, obszary wymagają szczególnego przemyślenia przez duszpasterzy, ewentualnego przełożenia duszpasterskiej zwrotnicy?

Teraz, już po lekturze najnowszej książki Benedykta XVI, myślę, że wciąż trzeba pamiętać, że towarzyszenia domaga się człowiek. Chodzi o to, żeby odkrywał Pana Boga i żeby odkrywał wiarę jako element istotny w swoim życiu. W pełni utożsamiam się z twierdzeniem papieża, że i dziś trzeba umieścić w centrum uwagi temat Boga i wiary. Myślę, że właśnie tak Kościół powinien służyć człowiekowi. Nie jakiejś anonimowej grupie czy wyizolowanej wspólnocie, ale właśnie człowiekowi na jego drodze do Pana Boga. To jest zadanie stałe, ale ciągle nowe.

Dzisiaj, zwłaszcza po synodach na temat rodziny, trzeba z większym zaangażowaniem towarzyszyć zarówno przygotowującym się do zawarcia sakramentu małżeństwa, jak i parom już po ślubie, na kolejnych etapach życia małżeńskiego i rodzinnego. Trzeba poszukiwać odnowionych form takiego duszpasterskiego towarzyszenia. Także w sytuacjach, które Kościół określa jako „nieregularne”, trudne. Bo także i wtedy nie jest wezwany do tego, by się izolował czy od ludzi odwracał, ale by towarzyszył. W imię tego, co Jan Paweł II określił kiedyś mianem „wyobraźni miłosierdzia”.
 

Nie jest tajemnicą, że część księży i osób konsekrowanych wciąż żywi – większe lub mniejsze – uprzedzenia czy też krytyczne odczucia wobec Franciszka. Z czego owa rezerwa może wynikać?

Czy rzeczywiście taka rezerwa ma miejsce? Powiedziałbym, że polemika wokół Franciszka obecna jest raczej w świecie mediów, które toczą mocne spory, aniżeli w duszpasterstwie. To, co Franciszek ukazuje w swoim nauczaniu, zachęcając do ewangelicznego radykalizmu, to jest w istocie to, co każdy z nas codziennie powinien podejmować. W tym nie ma czegoś „uznaniowego”, to nie jest jakaś nowa propozycja, którą miałbym przyjąć lub odrzucić, bo jest to po prostu Ewangelia.

Problem może pojawiać się w tym, że nie zawsze odnosząc się do tego stylu duszpasterskiego, potrafimy czy mamy ochotę od razu przekładać to na nasz sposób działania. Bo jest to i wymagające, i zmuszające do burzenia tego, co w każdym z nas się łatwo zadomawia, a więc postawy: „zawsze tak było”.

Osobiście wielokrotnie posługuję się obrazami czy tekstami papieża Franciszka. Niektórzy zauważają, że „mówię Franciszkiem”, ale nie odczuwam z tego tytułu żadnej polemiki czy awersji.
 

Księża archidiecezji gnieźnieńskiej także nie?

Widzę, że nie mają trudności z przyjęciem i akceptacją tego, co papież mówi. Natomiast realizacja – to jest zawsze wyzwanie. I to będzie w niektórych sytuacjach bolało. Zaboli, bo trzeba wyjść z własnych ograniczeń, schematów, przyzwyczajeń. Fenomen Franciszka polega na tym, że on pewne rzeczy potrafi pokazać bardzo konkretnie i „wybudzająco”. Nie odczuwam, kiedy ukazujemy całą myśl papieża Franciszka, żeby to budziło jakiś opór czy lęk. Dla wielu jest to dzisiaj ciekawy sposób na dotarcie do współczesnego człowieka.

Myślę, że ksiądz, który jest przecież powołany do tego, żeby być wśród ludzi i dla ludzi w sprawach, które odnoszą się do Pana Boga, będzie sam sobie zadawał pytanie, jak do współczesnego człowieka znaleźć drogę. To, co podpowiada Franciszek, jest drogą dobrą, bardzo zanurzoną w jego doświadczeniu duszpasterskim. Co ważne, nie jest to droga wystudiowana czy wysłuchana u innych, ale przeżyta przez niego jako kapłana, biskupa, który miał taki właśnie styl duszpasterski.

Trochę zaskakuje mnie głoszona niekiedy teza, że duchowni w Polsce są zamknięci na styl i propozycje Franciszka. Owszem, to jest wyzwanie, ale cel, jaki papież nam ukazuje, na pewno jest bliski nam wszystkim.
 

Ale trzeba też powiedzieć, że obecny papież budzi niezwykłe namiętności polityczne, radykalizuje i polaryzuje polityczną arenę, budząc wyobraźnię publicystów lewicy i prawicy. Ci pierwsi, z Franciszkiem na ustach, testują chrześcijańskie miłosierdzie katolików; ci drudzy wręcz przestrzegają przed nim, utrzymując np., że demontuje czy też zniekształca nauczanie Kościoła itp.

Owszem. Także w komentarzach po wizycie papieża w Polsce można było zauważyć poszukiwanie tej polaryzacji. Problem polega jednak na tym, że papież nigdy nie polemizuje z konkretnymi rozwiązaniami – prawicowymi czy lewicowymi. On daje pewną wizję, która jest możliwa do przyjęcia czy poprawy po jednej, czy po drugiej stronie. Nie bałbym się tego, że papież jest „rozgrywany” politycznie (czego sam jest doskonale świadomy), bo on jest ponad tym, proponuje ducha Ewangelii. Jego nauczanie idzie po bardzo konkretnej linii: ma na uwadze dobro dzisiejszego człowieka.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 25 kwietnia

Czwartek, IV Tydzień wielkanocny
Święto św. Marka, ewangelisty
My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego,
który jest mocą i mądrością Bożą.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mk 16, 15-20
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter