Ogłoszenie dekretu o heroiczności cnót to ważny krok do ostatecznego potwierdzenia woli Pana Boga, by uznać kard. Stefana Wyszyńskiego za błogosławionego Kościoła katolickiego – powiedział metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski.

Papież Franciszek podpisał dekret o heroiczności cnót kard. Stefana Wyszyńskiego. Od tej chwili Prymasowi Tysiąclecia przysługuje oficjalnie tytuł "Czcigodny Sługa Boży".
– To jest bardzo ważny krok, jeden z kolejnych ważnych. Brakuje już tylko jednego: uznanego przez Stolicę Apostolską cudu, który byłby ostatecznym potwierdzeniem także woli Pana Boga, żeby już Czcigodnego Sługę Bożego księdza kard. Stefana Wyszyńskiego uznać za błogosławionego Kościoła katolickiego – powiedział abp Marek Jędraszewski.
Metropolita krakowski przypomniał słowa św. Jana Pawła II, że "nie było prymasa, który by w tak trudnych chwilach narodowych dziejów Polski, tak wspaniale poprowadził Kościół ku ostatecznemu zwycięstwu, a takim na pewno były obchody milenijne tysiąclecia chrztu Polski w 1966 roku".
Istotne było także wszystko, co kard. Wyszyński "zrobił dla Kościoła w Polsce, dzięki czemu mógł zaistnieć papież Jan Paweł II". – Bez prymasa Wyszyńskiego pewno by tego nie było – dodał abp Jędraszewski.
Metropolita krakowski przypomniał też, że kard. Wyszyński stanął na czele Kościoła w Polsce w momencie bardzo trudnym. – To był rok 1948, zaczęła się epoka stalinowska. Nowe władze komunistyczne rozprawiły się już niestety z podziemiem, z żołnierzami wyklętymi, i przyszedł czas konfrontacji z Kościołem. Komuniści doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że aby zapanować nad narodem, muszą wyeliminować bardzo ważne wpływy moralne i religijne Kościoła. Ksiądz Prymas sam stał się ofiarą tej konfrontacji – powiedział abp Jędraszewski.
Abp Jędraszewski podkreślił wielką rolę niezłomnego abp. Antoniego Baraniaka, sekretarza kard. Wyszyńskiego, który po aresztowaniu razem z Prymasem, mimo okrutnych tortur, nie załamał się, ale wziął praktycznie na siebie całą odpowiedzialność za przyszłe losy Kościoła w Polsce. Gdyby nie jego nieugięta postawa i ochrona Prymasa, być może losy Kościoła w Polsce byłyby takie same jak na Węgrzech, w Chorwacji czy Czechosłowacji.
– Niezłomna postawa obydwu hierarchów przygotowała grunt pod dalszy opór wobec późniejszej, coraz bardziej nasilającej się i perfidnej propagandy ateizującej Polskę – dodał abp Jędraszewski. Z tego nurtu wyrósł Jan Paweł II, który sam dał kolejne impulsy do tego, by opór narodu trwał, przybierając szlachetne kształty, czego największym przykładem był rozkwit "Solidarności".