24 kwietnia
środa
Horacego, Feliksa, Grzegorza
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Abp Hoser: Kościół nie brał udziału w ludobójstwie

Ocena: 0
32735
Grzech ciężki nie jest jednak ekskomuniką i utrzymywanie, że "grożę ekskomunikami" jest zupełnie wyssane z palca. Trzeba jasno stwierdzić, że poddanie się zabiegowi zapłodnienia pozaustrojowego "in vitro" nie powoduje zaciągnięcia kary ekskomuniki. Choć pewne aspekty tej procedury - np. odnośnie do selekcji eugenicznej zarodków mogą podpadać pod kary związane ze zbrodniami przeciwko życiu ludzkiemu.


Innym z powodów do ataków jest określenie przez Księdza Arcybiskupa zabiegów "in vitro" moralną schizofrenią.


To kolejny absurdalny zarzut, wyrwany z kontekstu. Na konferencji prasowej w Częstochowie ktoś zadał mi pytanie, jak oceniam ludzi, którzy deklarują przynależność do Kościoła a jednocześnie wypowiadają się sprzecznie z jego nauką, czy głosują na ludzi, lub ugrupowania których programu nie można pogodzić z nauką Kościoła. Postawę taką nazwałem "moralną schizofrenią", czyli rozszczepieniem, bo to właśnie oznacza słowo "schizofrenia". Z jednej strony deklarują przynależność, a z drugiej robią wszystko, by do tej wspólnoty nie należeć. Słowa te jednak nie odnosiły się do metody "in vitro". Autorka posłużyła się określeniem, którego sensu nie rozumiem.


Przypisano też Księdzu Arcybiskupowi wypowiedź określającą zapłodnienie pozaustrojowe mianem "wyrafinowanej aborcji".

Jest to wypowiedź kogo innego. Ja w tym kontekście przypomniałem jedynie określenie, którym w odniesieniu do aborcji posłużył się bł. Jan Paweł II w "Evangelium vitae", czyli, że jest to pozbawienie życia człowieka między poczęciem a urodzeniem. Takie sytuacje zachodzą przy stosowaniu technologii in vitro. Jest też prawdą, że metoda "in vitro" jest młodszą siostrą eugeniki. Eugenika w tym przypadku następuje podczas selekcji embrionów poczętych na skutek zapłodnienia pozaustrojowego. Stosowana jest także w przypadku, kiedy dopuszcza się aborcję dzieci ze zdiagnozowanymi wadami genetycznymi.


"Newsweek" powtarza zarzuty metodologiczne, formułowane przez prof. Szamatowicza, że badania o których mowa w Komunikacie Zespołu Ekspertów ds. Bioetycznych KEP w sprawie manipulacji informacjami naukowymi dotyczącymi procedury in vitro" z 24 czerwca oparte są na bardzo małych, liczących po kilkadziesiąt przypadków próbach.

To nieprawda. Najmniej to kilkaset. Jeśli idzie o zbiór szwedzki chyba bardzo wiarygodny chodzi o 26 tys. 692 dzieci, drugi niemal o 32 tys. Są to więc duże, znaczące liczby, a zarzuty podyktowane są chyba złą wolą. Dr Szamatowicz powołuje się jedynie na "Journal of Medicine". Nasz zespół zacytował natomiast 33 pozycje prasy światowej. Już to samo mówi za siebie.

Natomiast, jeśli idzie o przenoszenie na kolejne pokolenia pewnych obciążeń wynikających z zapłodnienia "in vitro" możemy to obserwować jedynie na modelach biologicznych. Bowiem okres 30-40 lat od chwili narodzin pierwszego człowieka poczętego tą metodą nie pozwala na przeprowadzenie dogłębnych badań. Natomiast modele biologiczne, to badania na zwierzętach, które mnożą się dużo szybciej. Nie wiemy jeszcze jaka jest ekspresja genów w drugiej części życia, bo dokonuje się ona w ciągu całego życia. Nie możemy też powiedzieć co się będzie działo w kolejnych pokoleniach.


Autorka sugeruje, że metoda Billingsa jest odmianą "kalendarzyka małżeńskiego, polegająca na obserwacjach śluzu, temperatury i samopoczucia kobiety"...

Niestety pani Pawlicka nie ma precyzyjnego pojęcia, o czym pisze. Metoda Billingsa jest metodą objawową a nie statystyczną, polegającą na obserwacji fizjologicznych objawów fazy płodności cyklu. Jej rozwinięciem jest „Model Creightona” stosowany w Naprotechnologii, w pierwszym etapie diagnostyki. Uczyłem i uczę tej metody w oparciu o materiały Światowej Organizacji Zdrowia (WHO).


W artykule na łamach "Newsweeka" jest też szereg błędów dotyczących faktów z życia Księdza Arcybiskupa.

Tak, to prawda. Autorka popełniła szereg błędów dotyczących mojej osoby. Po pierwsze jako niemowlę miałem zmianę pierwotną gruźliczą, która uległa samowyleczeniu. Gdybym ciężko chorował na gruźlicę w 1944 r. byłbym umarł, gdyż wówczas nie było jeszcze dostępnej streptomycyny. I nie dlatego wybrałem zawód lekarski. Pisze ponadto: "pracował kilka miesięcy w prosektorium Zakładu Anatomii Prawidłowej warszawskiej Akademii Medycznej" to nieprawda pracowałem 6 lat w tym Zakładzie. Pracowałem w Anatomicznym Kole Naukowym, prowadziliśmy prace z anatomii porównawczej, które były publikowane z moim nazwiskiem. Najpierw byłem pomocnikiem asystenta, a następnie, po dyplomie przez dwa lata na akademickim etacie asystenckim. Przed dyplomem mogłem być tylko pomocnikiem asystenta. Prowadziłem samodzielnie ćwiczenia prosektoryjne z anatomii ze studentami. Miałem swoją grupę studencką, na pierwszym i drugim roku studiów medycyny. Było to sześć lat a nie kilka miesięcy.


A dlaczego Ksiądz Arcybiskup odmówił wypowiedzi dla "Newsweeka"?


Uważam, że nie mogę wypowiadać się dla pisma, które uznaję za niewiarygodne, dla ludzi którzy zmanipulują moje słowa. Dziennikarz starający się o minimum rzetelności może swoje informacje sprawdzić w różnych źródłach. Jest to stara metoda: trzeba wypowiedzieć ileś kłamliwych tez, opatrując je jednocześnie inwektywami. Takie dziennikarstwo jest niszczycielskie a nie budujące.


Dziękujemy za rozmowę.
PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter