20 kwietnia
sobota
Czeslawa, Agnieszki, Mariana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Abp Hoser: Kościół nie brał udziału w ludobójstwie

Ocena: 0
32729
Moim zadaniem była przede wszystkim pomoc miejscowemu Kościołowi i episkopatowi w powrocie do normalnego życia. Chodziło o pomoc w odbudowie życia kościelnego po stratach, jakiego Kościół doznał podczas ludobójstwa. Dużo podróżowałem po całym kraju. Musiałem mianować administratorów dla tych diecezji, które zostały pozbawione swych pasterzy. Wiele wysiłku i uwagi poświęcałem kontaktom i organizowaniu opieki nad tymi Rwandyjczykami, którzy jako uciekinierzy byli za granicą. Chodziło m. in. o zapewnienie im opieki duszpasterskiej, charytatywnej, itd. Pomagały w tym różne międzynarodowe organizacje, które po ludobójstwie bardzo się uaktywniły. Świadczyły pomoc w obozach dla uchodźców w Zairze, gdzie przybywał 1 mln uciekinierów czy Tanzanii, gdzie został zorganizowany obóz dla prawie pół miliona ludzi. Były to chyba jedne z największych obozów w historii, jakie kiedykolwiek istniały. Do moich obowiązków należało też z tego względu utrzymywanie kontaktów z Kościołem w sąsiednich krajach: Zairze, Burundi i Tanzanii.

Natomiast ks. Nguyen Van Tot zajmował się relacjami z rwandyjskim państwem. Niekiedy i ja kontaktowałem się z nowym rządem.


W momencie, kiedy przyjechał Ksiądz Arcybiskup, w Rwandzie nie było żadnego biskupa?

Było dwóch. Trzech biskupów rwandyjskich (prawie połowa episkopatu) zostało zamordowanych przez FPR w czerwcu 1994 r.

Udało się sprowadzić do Rwandy tych, którzy wyemigrowali. Jeden z nich gdy wrócił został zamordowany w 1996 r. (Bp. Phocas Nikwigize, ordynariusz diecezji Ruhengeri). Aresztowano go na granicy, a następnie zabito, ale rząd do dziś nie podał na ten temat żadnych szczegółów.


Proszę wyjaśnić, jak zachowywał się Kościół w Rwandzie w czasie ludobójstwa, gdyż to właśnie przeciwko niemu kierowane są zarzuty bierności, milczenia, a nawet współudziału w zbrodni? Teraz powtarza je polski "Newsweek".

Kościół w Rwandzie był wielkim poszkodowanym. Stracił nie tylko czterech biskupów ale i 150 księży, czyli około jedną czwartą duchowieństwa. Poniosło śmierć także ok. 140 sióstr zakonnych, nie mówiąc już o kilkuset tysiącach wiernych świeckich. Byli to zarówno Hutu jak i Tutsi.

Należy przypomnieć, że Kościół w Rwandzie - podczas wcześniejszej, czteroletniej wojny domowej - podejmował heroiczne wysiłki celem zatrzymania dalszej eskalacji konfliktu. Byłem tego świadkiem i uczestnikiem. Organizowane były liczne sesje " non-violence". Szkolono ludzi, aby nie reagowali przemocą na przemoc, ale by potrafili w sposób pokojowy rozwiązywać konflikty. Kursy te prowadzili zarówno księża jak i świeccy.

Kościół podejmował także próby mediacji pomiędzy powaśnionymi stronami konfliktu. Organizował m. in. spotkania młodzieży z Rwandy i z Ugandy, żeby Tutsi z diaspory i Hutu mogli się poznać i nawiązać bezpośrednie, międzyludzkie relacje. Dowodem na to jest m. in. duży zbiór dokumentów i listów pasterskich rwandyjskich biskupów, wydany już po ludobójstwie. Książka ta liczy kilkaset stron i obejmuje dokumenty z lat 1990-94. Jest dowodem na to, że Kościół w swym nauczaniu zdecydowanie występował przeciwko wojnie jak i ludobójstwu. Natomiast w momencie kiedy rozpoczęły się masowe mordy, komunikacja była niemożliwa ale ukazywały się krótkie apele. W kolejnych latach Kościół bardzo silnie włączył się w próby tworzenia fundamentów pod pojednanie, starając się zbliżyć zwaśnione strony. I znowuż jest bogata dokumentacja na ten temat.


A podczas samego ludobójstwa, co można powiedzieć o zachowaniu duchownych? W "Newsweeku" pada oskarżenie, że w wielu europejskich parafiach pracują obecnie rwandyjscy księża, którzy wyemigrowali, gdyż podejrzewani są o udział w ludobójstwie.

Księża byli mordowani, tak samo jak inni obywatele. Często przemieszczali się z ludnością, która uciekała przed frontem. Oskarżanie duchownych o udział w dokonywanych zbrodniach jest mijaniem się z prawdą. Nie znam żadnego księdza, któremu by udowodniono zabicie kogokolwiek. Owszem byli księża, którzy sympatyzowali z tą czy z tamtą stroną, to naturalne. Znajdowali się w bardzo trudnych sytuacjach. Są dowody, że niektórzy z nich rozpowszechniali nawet jakieś pisma czy gazetki, prezentujące stanowisko jednej ze stron. Takie sytuacje trudne są do uniknięcia. Księża pełnili też funkcje kapelanów w wojsku, jednak część z nich została zamordowana na terenie Zairu. Jeden z nich siedzi do dziś w więzieniu, ten, który uratował przed śmiercią m.in. rwandyjskie siostry pallotynki. Oskarżenia wobec nich wydają się wątpliwe. Osobiście znam kilka takich przypadków, gdzie oskarżenia są zupełnie nieuzasadnione.


Jakie są to konkretnie zarzuty?


Np. jeden z proboszczów oczekując na przyjście frontu patriotycznego, przechadzał się ze strzelbą by odstraszyć rabusiów przed rabunkiem mieszkań i domów w swojej parafii. Do dziś za to siedzi, chociaż nie wziął udziału w żadnej walce, a broń nosił wyłącznie jako straszak.

Z kolei proboszcz z Musambira był oskarżony o to, że kiedy zbliżała się fala ludobójstwa, chciał ratować zagrożoną ludność. Jego "błąd" polegał na tym, że omawiał te sprawy z burmistrzem i otrzymał od niego zapewnienie, że ten zrobi wszystko, aby ludzi ochronić. Okazało się, że ludzie zostali pozabijani, a proboszcz jest oskarżony, że rzekomo wprowadził ich w pułapkę, gdyż - mając obietnicę burmistrza - zapewniał ich, że nie zostaną zabici.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 20 kwietnia

Sobota, III Tydzień wielkanocny
Słowa Twoje, Panie, są duchem i życiem.
Ty masz słowa życia wiecznego.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 55. 60-69
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter