– Nie pojechaliśmy tam, aby zajmować się polityką, lecz aby nieść pomoc. To czego im życzymy, to nowa Syria, w której uchodźcy będą mogli wrócić do swoich domów, a prawa ludzkie będą zachowane – powiedział abp Stanisław Gądecki na warszawskim lotnisku tuż po powrocie z Syrii.
Abp Gądecki w zniszczonym kościele w Moluli
Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski przebywał tam z kilkudniową wizytą, podczas której odwiedził chrześcijańskie wspólnoty i modlił się w intencji pokoju.
Rzecznik KEP ks. Paweł Rytel-Andrianik podkreślił, że była to podróż bardzo niebezpieczna, zwłaszcza że w tym właśnie czasie w Damaszku miał miejsce zamach bombowy. W wyniku eksplozji dwóch samochodów-pułapek w tym mieście oraz w Hims na zachodzie Syrii zginęły co najmniej 142 osoby, a ponad 200 zostało rannych.
Przewodniczącemu KEP towarzyszył dyrektor polskiego oddziału Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie ks. Waldemar Cisło. Wizyta odbyła się na zaproszenie patriarchy Grzegorza III Lahama i była okazją do odwiedzenia wspólnot chrześcijańskich w Maluli, Saydnaya i Damaszku. Abp Gądecki chciał przyjrzeć się bardzo trudnej sytuacji chrześcijan w Syrii, przede wszystkim po to – jak stwierdził – by „nieść taką pomoc, do jakiej jesteśmy zdolni”. – Pomoc ta jest konieczna, bo sytuacja w Syrii jest tragiczna – podkreślił.
Konflikt w tym kraju – przypomniał abp Gądecki – pochłonął już 350 tys. ofiar, dalsze 1 mln 200 tys. osób jest rannych, 20 tys. zostało porwanych dla okupu. Z Syrii wyemigrowało już ponad 6 mln ludzi. – Każda wojna niesie ze sobą pewne ograniczenia, ale w tym przypadku są one szczególnie ciężkie ze względu na wielość stron biorących udział w konflikcie – zaznaczył arcybiskup.
Opisał też warunki życiowe, jakie panują obecnie w Syrii. Wojna tak mocno wpłynęła na codzienność obywateli tego kraju, że wydają się oni zobojętniali na bezpośrednie zagrożenie śmiercią. – Praktycznie cały czas słyszeliśmy kanonadę dział i naloty samolotowe. Ludzie nie wiedzą, kiedy ich spotka śmierć. Niektóre dzielnice Damaszku są całkowicie otoczone, a ludzie umierają z głodu, nie mając pomocy adekwatnej do potrzeb – informował abp Gądecki. – Wojna spowodowała też masową emigrację najbardziej wykształconej części syryjskiego społeczeństwa – zaznaczył – w tym inżynierów czy 50 tys. tak teraz potrzebnych lekarzy.
– Kiedy pytaliśmy o przyczyny konfliktu, uderzała ogólna niewiedza. Być może dlatego tak trudno go rozwiązać – stwierdził arcybiskup. Jak jednak przypomniał, chodzi głównie o konflikt szyicko-sunnicki, rozwijany między Iranem a Arabią Saudyjską, a przeniesiony do Syrii. Nie bez znaczenia jest też sprawa walki Kurdów o utworzenie m.in. na tych terenach własnego państwa.
Zdaniem abp. Gądeckiego, tak skomplikowana sytuacja wymaga, aby w zażegnanie konfliktu, a przede wszystkim w pomoc jego ofiarom aktywnie angażował się Kościół w Potrzebie. – To jest jego zadanie. Kościół w Potrzebie niesie pomoc i duchową, i materialną – dodał. – Pomoc duchowa – przypomniał arcybiskup – polega na modlitwie o pokój. Tam, gdzie było to możliwe, braliśmy udział w nabożeństwach, modliliśmy się o pokój, przemawialiśmy do ludzi, starając się wnieść trochę nadziei. Uświadamialiśmy ich, że choć nie są teraz często odwiedzani, to jednak nie są osamotnieni. Syryjczycy bardzo dziękowali Polakom za modlitwę i zaangażowanie natury materialnej – zaznaczył.
– Kościół tam jest wszystkim: szpitalem, kuchnią i ochronką. Musimy zaspokajać wszystkie potrzeby. Ludzie tam stracili wszystko, nierzadko także nadzieję, i fakt, że ktoś o nich myśli, jest bardzo ważny – powiedział ks. Waldemar Cisło.
Wśród katolików w Damaszku
Polski oddział Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie od drugiej niedzieli listopada ub.r. przekazał na rzecz ofiar konfliktu w Syrii 4,2 mln zł (środki ze zbiórki w Dniu Solidarności z Kościołem Prześladowanym, akcji SMS-owej i datków indywidualnych). Pieniądze otrzymali miejscowi biskupom, którzy opiekują się uchodźcami. Zostały one wykorzystane na zakup ciepłej odzieży oraz podstawowych środków żywności i lekarstw.
– To oczywiście nie jest załatwieniem sprawy. Tam są potrzebne miliardy. Ale patrząc na rozwalone domy, całkowicie zniszczone miejsca, wiemy, że na pewno trzeba tym ludziom dać jakąś nadzieję – powiedział abp Gądecki. Zaapelował do mediów, by informowały o potrzebie dalszego wsparcia dla Syrii.
Była to już druga podróż przewodniczącego episkopatu Polski na Bliskim Wschodzie. W ubiegłym roku odwiedził on chrześcijan w Iraku.
KAI |