Przyznał to o. Michał Pac, przeor poznańskich dominikanów, podczas spotkania dla mediów zorganizowanego dwie godziny po śmierci o. Jana Góry OP.
2015-12-21 23:12bt / Poznań (KAI), mz
fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk
Spotkanie zorganizowano w poznańskim klasztorze dominikanów, w którym o. Góra mieszkał przez 38 lat. Ojcowie dominikanie oficjalnie poinformowali dziennikarzy o śmierci swojego współbrata. Nastąpiła ona o godz. 19.33 podczas Mszy świętej sprawowanej przez ojca Górę w klasztornej kaplicy U Pana Boga za piecem, podczas śpiewu „Święty, Święty”.
Dominikanin poczuł się słabo, odszedł od ołtarza i zasłabł. Wezwano pogotowie i reanimowano go przez dłuższy czas, jednak reanimacja się nie powiodła. Jako przyczynę śmierci lekarze podali ustanie akcji serca i obrzęk płuc.
Jak przyznał o. Pac, śmierć o. Góry była dla wszystkich zaskoczeniem, mimo że od lat cierpiał on na różne schorzenia.
− Teraz już nic nie będzie takie samo w tym klasztorze. Ufamy, że to, co do nas mówił, będzie w nas żyło i owocowało. Ojciec Jan tysiącom, setkom tysięcy ludzi pomagał iść do Jezusa. Zawsze powtarzał, że to jest jego jeden jedyny cel: prowadzić ludzi do Jezusa. We wszystkim, co robił nie chodziło mu o niego samego, ale o to, by prowadzić ludzi do Jezusa – mówił o. Pac.
Dominikanie przez cały wtorek 22 grudnia będą się modlili za o. Jana w swoim poznańskim klasztorze. Szczególnie zapraszają jednak na Mszę św. o godz. 19.00, która sprawowana będzie w jego intencji i w intencji jego dzieła.
W ciągu dwóch dni zostaną podane dalsze informacje związane z pogrzebem o. Jana Góry.