24 kwietnia
środa
Horacego, Feliksa, Grzegorza
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

"Jedyna szansa, kiedy Rosja może ponieść klęskę"

Ocena: 0.3
492

Pół roku temu Rosja rozpoczęła pełnoskalową inwazję na Ukrainę. W Europie - za sprawą imperializmu Władimira Putina - znów trwa wojna a konflikt Moskwy z Kijowem, i jest to dla wielu najpoważniejsze starcie zbrojne od II wojny światowej. W rozmowie z Family News Service prof. Andrzej Gil, politolog z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, mówi wprost: "bez Ukrainy nie ma Polski". W jego ocenie wywołana przez Rosję wojna jest szansą na poniesienie przez ten kraj dotkliwej klęski.

Fot. FNS-PhotoCredit-Private-Archive

24 lutego nad ranem prezydent Rosji Wladimir Putin ogłosił „specjalną operację wojskową” w Donbasie, a także zapowiedział „denazyfikację” i „demilitaryzację” Ukrainy. W praktyce oznaczało to jednak inwazję wzdłuż całej granicy Rosji z Ukrainą, a także atak z terytorium Białorusi. Ostrzelano wszystkie najważniejsze ukraińskie miasta. „Pierwsza myśl to było rzeczywiście zaskoczenie. Myślę, że niewiele osób zdawało sobie sprawę z charakteru, który będzie mieć ta wojna” - przyznaje prof. Andrzej Gil z Katedry Teorii Polityki i Studiów Wschodnich KUL.

Ukraińcy wytrzymali początkowy napór Rosjan i mimo strat terytorialnych na północy, wschodzie i południu obronili wszystkie główne miasta. Nie powiódł się plan Blitzkriegu Putina i zajęcia Kijowa w trzy dni, co umożliwiłoby instalację prorosyjskich władz. Jak dotąd jedynym miastem obwodowym, okupowanym przez Rosję, jest położony na południu Chersoń. W kwietniu i w maju armia rosyjska wycofała się spod Kijowa i Charkowa. Oba miasta, szczególnie Charków, są jednak nadal ostrzeliwane.

Prof. Andrzej Gil uważa, że kluczowym problemem Ukrainy są nie kwestie stricte militarne, co polityczne. Jak mówi, większość krajów świata zachowuje obojętność wobec rosyjskiej agresji.

Przeświadczenie, że Ukraina ponosi ogromny ciężar i że grozi jej z każdym kolejnym dniem tego konfliktu większe osamotnienie, jest uprawnione

- ocenia politolog z KUL przyznając, że nawet w Polsce przywykliśmy do doniesień z wojny na Ukrainie.

Świat bardzo szybko męczy się różnego rodzaju informacjami. (…) Budzimy się z tym, zasypiamy, bez świadomości, że gdzieś tam giną ludzie, że gdzieś tam jest dewastowane państwo

- mówi rozmówca Family News Service. Według prof. Gila, szczególnie społeczeństwa krajów afrykańskich, południowoamerykańskich i części azjatyckich postrzegają Ukrainę już jako kraj de facto Zachodu, który w krajach Południa jest znienawidzony m.in. ze względu na dziedzictwo kolonializmu czy epoki niewolnictwa.

Dla wielu państw jest obojętne skąd zboże przyjdzie - z terenów Ukrainy, czy z terenów zajętych przez wojska okupacyjne - byleby to zboże przyszło i w jakiejś sensownej cenie

- ocenia prof. Andrzej Gil. Rozmówca Family News Service przyznaje także, że w wielu krajach świata na podatny grunt trafia rosyjska narracja o walce z neonazistami i ukraińskim nacjonalizmem. Twierdzi także, że - biorąc pod uwagę sytuację na froncie - jak na razie to Rosjanie są stroną zwycięską.

Niech nam nie przesłonią obrazu spektakularne akcje na Krymie czy w innych częściach okupowanej Ukrainy. Niestety armia rosyjska krok po kroku idzie na zachód. Jeszcze niedawno mówiliśmy o Popasnej czy Lisiczańsku, a dzisiaj mówimy o Bachmucie. Nie są to wielkie zwycięstwa, ale one są, choć okupione ogromnym kosztem

- mówi wykładowca KUL. Jak dodaje, choć obnażono mit drugiej największej armii świata, to wciąż Rosja dysponuje ogromnymi rezerwami i środkami militarnymi.

Być może tutaj biblijne odniesienie do walki Dawida z Goliatem nie do końca będzie prawdziwe (...) jeżeli Zachód nie zacznie mocniej popierać Ukrainy, to się może naprawdę bardzo źle skończyć

- przestrzegł.

Prof. Andrzej Gil dziwi się opiniom polityków i analityków przeświadczonych, że konflikt musi się zakończyć, a jedynym finałem jest klęska Ukrainy. Nie zgadza się także z twierdzeniami, że Rosja zdecyduje się na zaatakowanie państw NATO.

Rosja nie będzie mogła eskalować w sytuacji, kiedy teraz ma realne problemy (...) to jest błąd myślenia. Jest jedyna okazja przez ostatnich kilkaset lat, kiedy to państwo może być zniszczone, tzn. pozbawione jakiejkolwiek możliwości politycznej i przede wszystkim militarnej. I my jako Zachód mówimy - nie. Boimy się ataku nuklearnego Rosji. Nie będzie takiej drugiej okazji. Jeżeli zostawimy Ukrainę samej sobie, to następni będziemy my

- podkreślił ekspert.

Rozmówca Family News Service odniósł się także do pozycji Polski wobec wojny na Ukrainie. Ocenia, że woja nie przełożyła się na wzrost znaczenia Warszawy w relacjach międzynarodowych, a obecne władze były „zupełnie nieprzygotowane” do tego, co wydarzyło się na Wschodzie. Dodaje, że Polska nie jest państwem frontowym, tylko zapleczem dla tego frontu.

Bez Ukrainy nie ma Polski. Być może będzie jakiś poziom biedy, być może przez najbliższe lata nie będziemy się rozwijali tak, jak byśmy mogli się rozwijać, ale tej pomocy trzeba udzielać. Musimy zrobić wszystko jako społeczeństwo, żeby Ukraina zwyciężyła, a przynajmniej, żeby nie poniosła jakiejś spektakularnej klęski

- zaznacza prof. Andrzej Gil. Jego zdaniem, Polska może być ważnym graczem w kontekście wojny na Ukrainie, jeśli zrozumie swoje położenie i to, co znaczy dla niej ten konflikt.

Politolog przyznał jednocześnie, że tworzy się pewna nowa jakość w relacjach polsko-ukraińskich. Wymaga to odpowiedzi na pytanie: czy Polska chce być „odblaskiem Zachodu”, czy chce odgrywać szerszą rolę na Wschodzie, wypełniając przestrzeń między naszymi granicami a Rosją.

Możemy rzeczywiście spróbować odgrywać dużą rolę na Wschodzie. Trzeba jednak dokonać pewnego społecznego przewartościowania i wyobrażenia sobie nas Polaków za 20-30 lat, jak możemy się otworzyć na Wschód i co możemy tam uzyskać. Możemy bardzo wiele. Nie musimy być cieniem Zachodu. Możemy być kimś wartościowym dla ludzi na Wschodzie, pod warunkiem, że będziemy tego chcieli i starali się przekuć ten kapitał społeczny w kapitał polityczny

- zauważył prof. Andrzej Gil. W jego ocenie, zbliżenie polsko-ukraińskie może spowodować, że przestrzeń między Niemcami a Rosją zostanie zagospodarowana przez mieszkańców tego regionu. „To nie strefa zgniotu a strefa dobrobytu i przyszłości. Tak sobie to wyobrażam” - podsumował wykładowca KUL.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter