29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

"Byłby księdzem niepokornym"

Ocena: 0
1758

On się niespecjalnie znał na polityce. Dla niego ważna była Ewangelia i wierność powołaniu. Dziś nie byłby ulubieńcem żadnej opcji politycznej, byłby na pewno księdzem niepokornym – mówi o ks. Jerzym Popiełuszce ks. Andrzej Regent.

20161020 23:34
Rozmawiał Łukasz Kasper / Warszawa (KAI), sg

To były alumn-żołnierz, który wspólnie z błogosławionym kapłanem odbywał przymusową służbę w kleryckiej jednostce wojskowej w Bartoszycach.

Publikujemy rozmowę z ks. Andrzejem Regentem, proboszczem parafii w Topolnie (diecezja pelplińska), gdzie znajduje się sanktuarium Najświętszej Maryi Panny Uzdrowienia Chorych. W latach 1966-68 odbył on służbę w kleryckiej jednostce wojskowej w Bartoszycach wspólnie z bł. ks. Jerzym Popiełuszką:
 

Dlaczego Ksiądz trafił do kleryckiej jednostki wojskowej?

Ks. Andrzej Regent: To był odwet, oficjalnie powiedzieli nam o tym przedstawiciele Głównego Zarządu Politycznego Wojska Polskiego. Nasz pobyt w jednostce był odwetem na biskupach za ich list do biskupów niemieckich [z 1965 r., zawierający m.in. słowa „udzielamy wybaczenia i prosimy o nie” – KAI], bo to był okres milenijny [obchodów milenium chrztu Polski – KAI]. W 1965 r. utworzono dwie próbne kompanie złożone z wcielonych do wojska kleryków. Jednak głównym uderzeniem w Kościół było stworzenie całej jednostki wojskowej zlokalizowanej w Bartoszycach, pod granicą z ZSRR. Składały się na nią trzy kompanie kleryków ściągniętych z całej Polski.
 

Kto był wcielany do tych jednostek?

Ja byłem klerykiem II roku seminarium diecezji chełmińskiej (dziś pelplińskiej), typowym 19-latkiem, który miał iść do wojska, ale niektórzy byli ze starszych roczników. W moim przypadku naukę przerwano po roku, nie był to zatem aż tak wielki szok, bo człowiek nie zżył się jeszcze z seminarium. Kilku kolegów zastanawiało się nawet, czy nie zrezygnować z dalszej nauki. Z naszej diecezji wezwano do jednostki 16 kleryków, choć wcielono mniej. Niektórych odsyłano po przyjeździe do jednostki, innym cofnięto wezwania zanim jeszcze wyjechali z seminarium. Nikt nie wiedział, dlaczego wzywali tego, a nie innego. Panowała zasada: dziel i rządź.
 

Jak Ksiądz wspomina ten okres?

Uważam, że dobrze, iż tam byłem. Z wielu powodów. Po pierwsze, nikt z braci nie mógł mi potem wypomnieć, że uciekłem przed wojskiem. Moja mama przeżywała to bardzo, bo chciała choć jednego z nas uratować przed służbą, a nie uratowała żadnego. Po drugie, pobyt w jednostce stanowił poznanie pełnego obrazu Kościoła w Polsce. Do wojska trafili klerycy z różnych seminariów i zgromadzeń zakonnych. Każdy znał rzeczywistość tylko z własnego seminarium. Tam poznaliśmy, jak wygląda życie w innych diecezjach. Pobyt w jednostce nie przeszkodził nam w jednak w kontynuowaniu nauki. Egzaminy II roku mogliśmy zdawać na przepustkach w Olsztynie lub w ramach urlopu profesorów. Mimo przerwy na służbę władze seminarium poszły nam zatem na rękę, żebyśmy nie stracili tego czasu.
 

Ze świadectw innych księży wiadomo jednak, że pobyt w kleryckich jednostkach wojskowych był ciężkim doświadczeniem...

Klerycy z jednego seminarium trafiali do różnych kompanii i plutonów m.in. po to, by nie mogli się ze sobą porozumiewać, czy uzgadniać jednej wersji reakcji na decyzje dowódców. Utrudniano nam zatem komunikowanie się między kompaniami zlokalizowanymi na różnych piętrach. Ówczesny szef GZP WP gen. Wojciech Jaruzelski stosował zasadę „marchewki i kija”. Np. kuszono kleryków, by zrezygnowali z seminarium, oferowano im atrakcyjne warunki na świeckich studiach. Władza bardzo chciała mieć na tym polu sukcesy. Niektórzy się na to nabrali.
 

A co było kijem?

Przede wszystkim rygorystyczny brak przepustek. Większość kleryków wyjechała tylko na ustawowe urlopy – w pierwszym roku na 7 dni, w drugim – na 10 dni. Pierwsze wyjście z koszar po przybyciu do jednostki w październiku miałem dopiero na Boże Narodzenie. W Adwencie przyjechali kapelani PAX-owscy i wyprowadzono nas w szyku zwartym na Mszę św. Były też szykany za wspólną modlitwę, klękanie, posiadanie jakichkolwiek religijnych przedmiotów – medalika, krzyżyka, czy różańca. Wtedy działo się piekło.
 

Nie ustawaliście jednak w jawnej modlitwie?

Do pewnego czasu. Gdy okazało się, że nie ma sensu walczyć w ten sposób, bo inni tylko przez to cierpią – urządzano np. nocne alarmy – pozostawała modlitwa w ukryciu. Łatwo nie było też dlatego, że na początku się nie znaliśmy. Miało być jak najmniej starych więzi i kontaktów, władza chciała wszystko stworzyć od nowa, tak jak zakładała myśl socjalistyczna.
 

Władza umieszczała też w jednostkach swoich donosicieli, którzy informowali na bieżąco o nastrojach wśród alumnów...

Zasada była taka, że stanowili oni 20 proc. składu. Przykładowo dwóch z dziesięciu w drużynie to byli wysłannicy władzy.
 

To były osoby udające kleryków?

Nie, o nich z góry było wiadomo, że są od władzy. To byli często członkowie ZSMP i kandydaci do stanowisk partyjnych. Partyjni politrucy bardzo liczyli na ich raporty. Niektórzy od razu dali się odkryć po przybyciu. Część z nich w ogóle nie wiedziała, do jakiej jednostki trafi. Raz ktoś z nich zaklął, gdy usłyszał zainicjowaną modlitwę i spytał „Gdzie ja jestem?”. Gorzej było z tymi, którzy jako klerycy dali się zwerbować po kryjomu.
 

Ksiądz odczuł, że jest traktowany jak wróg ustroju?

Na początku pobytu popełniłem pewną nieostrożność. Gdy na sali opowiadaliśmy o tym, co kto robił przed przybyciem do jednostki i jak wyglądały obchody milenijne w poszczególnych diecezjach, wspomniałem, że te uroczystości w mojej diecezji odbywały się m.in. w Toruniu. Przybył na nie reporter agencji Reuters, który rozmawiał ze mną o zakwaterowaniu. Potem Radio Wolna Europa podało za Reutersem, że w Bartoszycach powstała jednostka klerycka, o czym zresztą wiedziano już we wszystkich seminariach. Ale mnie zaraz wezwano i rozpytywano o kontakty z Reutersem. Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że widziałem ich dziennikarza tylko raz. Szykan fizycznych nie doświadczyłem.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter