29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Zmarnowana dekada

Ocena: 0
2137
Podnieście wysoko głowy i rozejrzyjcie się wokół. Czy naprawdę Polska jest w ruinie? – pytała w czasie ostatniej konwencji Platformy Obywatelskiej premier Ewa Kopacz. To stały ton propagandy władzy: przekonywanie, że skoro nasze miasta pięknieją, wyrastają nowe budynki, a dobrych dróg przybywa, to wszystko jest w porządku. I rzeczywiście, gdyby kierować się estetyką naszego otoczenia, o zmianie władzy nie powinno być mowy. Te namacalne sukcesy rządzących – względne, bo przecież Polska piękniałaby niezależnie od tego, kto zajmuje fotel premiera – częściej jednak maskują realny obraz kraju, niż mówią prawdę o stanie Rzeczypospolitej. Cóż bowiem wynika z tego, że władze małego miasteczka pięknie wyremontują z unijnych pieniędzy stary ryneczek, skoro w okolicy padły wszystkie większe zakłady pracy, a nowe zatrudniają jedynie po kilka osób? W takiej sytuacji piękno otoczenia nie zatrzyma młodych Polaków szukających dostatniego czy choćby stabilnego życia.

Mówił o tym ciekawie na łamach „Gazety Wyborczej” prof. Marek W. Kozak w wywiadzie zatytułowanym „Co wymyśli chodnik, czyli polska atrapa rozwoju”. Jak przekonywał, trwonimy fundusze strukturalne: „Nie ma naukowych dowodów na wpływ infrastruktury na rozwój, są natomiast liczne przykłady, że można budować w nieskończoność bez efektów. W oficjalnych polskich dokumentach mówi się o «infrastrukturze służącej rozwojowi», ale to zaklinanie rzeczywistości”. Ekspert dodaje, że wydając wszystko na infrastrukturę, musimy później płacić za jej utrzymanie. Wzywa więc: „Przestańmy głównie budować! Nakłady można zwiększać w nieskończoność, bo zawsze da się uzasadnić, że czegoś jeszcze brakuje”.

Obecna władza inaczej jednak nie potrafi. Przede wszystkim dlatego, że dobrowolnie zrezygnowała z roli polskiej elity, godząc się na rolę peryferyjnej emanacji elit brukselsko-berlińskich. Skoro – jak pokazał nam Donald Tusk – finalnym osiągnięciem polskiego premiera ma być objęcie drugoplanowego stanowiska w Brukseli, to nic dziwnego, że każde słowo płynące z centrali przyjmuje się jak objawienie. A nigdy dość powtarzania: z peryferyjności można się wyrwać, wyłącznie szukając własnej drogi. Można przyjmować pomoc, ale już sposoby wykorzystania tych środków powinny wynikać z samodzielnej analizy sytuacji. W przeciwnym przypadku mamy to, czego jesteśmy obecnie świadkami, a więc rodzaj „modernizacji od końca”. Mamy „niemieckie” piękne miasteczka i śmieciówki za półtora, dwa tysiące złotych miesięcznie, jak w Trzecim Świecie. Musimy pracować za małe pieniądze, bo innych atutów gospodarczych, zwłaszcza innowacyjności, nie mamy.

Przyszli historycy, analizując przełom roku 2015, za jedną z ważniejszych przyczyn zmiany uznają właśnie niskie płace, tak rażąco sprzeczne z prawdziwie europejskimi aspiracjami Polaków. Płace, które stanowią również jedną z przyczyn tak masowej emigracji, jak zapaści demograficznej. Oczywiście, państwo nie może w warunkach gospodarki konkurencyjnej nakazać pracodawcom, by więcej płacili, ale też nie jest tak, że nie ma żadnych instrumentów. Można kreować otoczenie podatkowe, można powstrzymać wypływ zysków wielkich koncernów za granicę. A przede wszystkim, można myśleć (!) nad zmianą sytuacji. To jest być może najważniejsze zadanie dobrej władzy: analiza sytuacji i wyciąganie wniosków. Obecna, odchodząca już władza, owszem, myślała, ale tylko nad tym, jak utrzymać stanowiska i jak spacyfikować gniew rodaków. I była w tym niezwykle skuteczna. Na szczęście do czasu.

Że można działać inaczej, pokazuje nam dziś sama Ewa Kopacz, zapowiadająca nowe inicjatywy, w tym walkę ze śmieciówkami. Pytanie nasuwa się samo: wcześniej się nie dało? Bierzecie się do pracy dopiero teraz, gdy grozi wam wyborcza klęska? Przez niemal dekadę nie przeszkadzało wam, że spychacie całe pokolenie w socjalny niebyt? Polacy wyczuwają fałszywość tej zrodzonej na sondażowym tle troski o warunki pracy i płacy. I paradoksalnie, im więcej zmian zapowiada pani premier, tym mocniej uzasadnia konieczność zmiany władzy. Dlatego Platforma naprawdę już nie ma ruchu. Broniąc swojego dorobku – także moralnego – jest skazana na klęskę. Próbując zaproponować coś nowego, potwierdza tylko zarzuty opozycji.

Jacek Karnowski
Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika wSieci

Idziemy nr 26 (509), 28 czerwca 2015 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter