Belgijski dziennik "Le Soir", krytycznie nastawiony do obrony życia, nie ukrywał zdumienia, że 25 marca w Marszu dla Życia w Brukseli uczestniczyli głównie ludzie młodzi, duże rodziny z dziećmi, nowa generacja pro-life; łącznie około 2-3 tys. osób. Sztandarową postacią marszu był młody filozof Stèphane Mercier, wyrzucony z Katolickiego Uniwersytetu w Lowanium za to, że na jednym wykładów z antropologii nazwał aborcję morderstwem. Niesione przez uczestników białe róże miały symbolizować równe prawa każdego człowieka: poczętego a nienarodzonego, chorego i umierającego. Kwiaty złożono przed Pałacem Sprawiedliwości, siedzibą władz sądowniczych. Białe róże przypominają proliferkę Mary Wagner, która kobietom przed kanadyjskimi klinikami aborcyjnymi w milczeniu wręcza kwiaty. Niezmordowanie, choć wie, że skończy się to dla niej karą więzienia.
W Polsce tegoroczny Dzień Świętości Życia przeszedł prawie bez echa. Ustanowiony przez Episkopat przed 19 laty w dniu 25 marca, w uroczystość Zwiastowania Pańskiego, zwykle „jakoś” był obchodzony, choć w ostatnich latach obchody traciły na sile. Koniec marca ma kapryśną pogodę, co tłumaczy, że w obydwu warszawskich diecezjach Marsz przesunięty został w tym roku na 2 kwietnia. Natomiast w innych miastach w żadnym z terminów nie słychać, by Marsze były organizowane. Dobrze, że ten w Warszawie odbędzie się w dniu obchodów rocznicy śmierci św. Jana Pawła II. Może przypomni o papieskich apelach o obronę życia osób najsłabszych, zagrożonych aborcją i eutanazją. To właśnie wezwanie Jana Pawła II, zawarte w encyklice Evangelium vitae, było impulsem dla polskich biskupów, by ustanowić Dzień Świętości Życia.
W tym roku udziałem w Marszu dla Życia zawstydzili nas brukselczycy. Nie mówiąc już o Amerykanach i Francuzach. W Paryżu w dorocznym Marszu dla Życia (22 stycznia) wzięło udział 50 tys. osób. W Waszyngtonie zgromadziło się ich kilkaset tysięcy.
W dniu, w którym „za życiem” maszerowali Belgowie, w jednym z warszawskich kościołów ksiądz zachował się nietuzinkowo. – Możecie w piątek jeść kiełbasę – biorę to na siebie, tylko idźcie na Marsz! – huknął z ambony. I chyba nikogo tym nie zgorszył.
Lepszego klimatu na wzmocnienie obrony życia w Polsce nie mieliśmy bodaj od dwóch dekad. Mamy prezydenta, który jawnie deklaruje poparcie dla życia. W Sejmie większość parlamentarna to prawica, która tak jednoznaczna nie jest, ale przy zdecydowanej postawie większości społeczeństwa poprze wzmocnienie obrony życia. Taka szansa za naszego życia może się już nie powtórzyć.