29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Zachwiana cnota

Ocena: 0
2568
Niedostatecznej odpowiedzialności i inicjatywy środowisk katolickich doświadczaliśmy w naszej historii wielokrotnie. Często bywało tak, że opinia katolicka była bardziej przedmiotem niż podmiotem wydarzeń albo – ściśle biorąc – pełniła w nich funkcję chóru z greckiej tragedii. Owszem, niemal każdy ruch społeczny zyskiwał w Polsce wymiar narodowy dopiero wtedy, gdy poparły go masy katolickiego społeczeństwa. Jednak inicjatywa w wielkich poruszeniach narodowych należała bardzo często do środowisk radykalnych. Do tego stopnia, że sam „radykalizm” w naszym języku stał się nie tyle określeniem przekonań społecznych, ile synonimem odwagi. Prezydent Lech Kaczyński, wyjaśniając kiedyś Piotrowi Zarembie (który wspomina o tym w swojej książce „O jednym takim…”) wybór nie środowisk prawicowych, ale Komitetu Obrony Robotników jako początku swej politycznej drogi, stwierdził lapidarnie: „Nie byliśmy lewicą, tylko uważaliśmy, że lewica jest odważniejsza”. Dokładnie dwa pokolenia wcześniej swój wybór podobnie uzasadniał Józef Piłsudski. Szedł tam, gdzie spodziewał się czynu. A decyzja o zaangażowaniu często sama prowadzi człowieka nawet tam, gdzie początkowo się nie wybierał, jak czytamy w Ewangelii (J 21, 19). Konsekwencja staje się uległością wobec raz dokonanego wyboru, a wolność – przyjęciem stoickiej konieczności moralnej.

Cała poezja Nowej Fali (spełniająca w drugiej połowie XX wieku podobną funkcję narodową jak Młoda Polska pod koniec wieku XIX) była zwrócona przeciw konformizmowi przeciętnych antykomunistycznych Polaków, z których antykomunizmu często – w codziennym, realnym starciu z przemocą władzy – nic nie wynikało. Tak to widzieli zbuntowani poeci. Istotnie, wartości wyznawane nie zawsze rodzą wartości przeżywane, ale z drugiej strony – emocjonalne przeżywanie preferowanych wartości też jeszcze nie jest gwarancją, że wynikające z niego zaangażowanie zaowocuje rzeczywistym dobrem wspólnym. Bo – jak pisze o. Reginald Garrigou-Lagrange DP (1887–1964) – „mogą być nawet u człowieka w stanie grzechu śmiertelnego prawdziwe cnoty nabyte”, jednak „póki człowiek trwa [w tym stanie], te prawdziwe cnoty pozostają w stanie dyspozycji chwiejnej (in statu dispositionis facile mobilis)”. Przede wszystkim „grzesznik kocha siebie bardziej niż Boga. Stąd wielka słabość w pełnieniu dobra moralnego nawet w porządku przyrodzonym”. I tu leży chyba tajemnica tak wielu narodowych rozczarowań, którymi kończyło się tak wiele słusznych buntów społecznych tracących dynamikę moralną, gdy bojownicy o wolność zaczynali spełniać swoje nieoswojone marzenia, dawać upust temperamentowi, czasami wręcz pysze (przypisując sobie więcej od innych praw „z tytułu oczywistych zasług”).

To nie argument przeciw walce o sprawiedliwość, ale jedynie zachęta, by zaangażowanie rodziło rzeczywiste i zamierzone, a nie opaczne owoce. Christianitas to nie tylko prawdziwy porządek społeczny, to również prawdziwy porządek naszego serca. Dlaczego to tak ważne – o tym następnym razem.

Marek Jurek
Idziemy nr 4 (487), 25 stycznia 2015 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter