25 kwietnia
czwartek
Marka, Jaroslawa, Wasyla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Wyobrażalne jest wszystko

Ocena: 0
1414

Podział opozycji na co najmniej trzy bloki to jest jednak duża niespodzianka. Po majowych wyborach wydawało się, że obóz III RP nie ma innej drogi, jak iść dalej razem, walcząc już nie tyle o zwycięstwo, co o ograniczenie przewagi Prawa i Sprawiedliwości w przyszłym parlamencie. W tę stronę zmierzały także wysiłki potężnego salonu medialnego, który po stronie opozycyjnej ma do powiedzenia bardzo dużo. Ostatecznie jednak liderzy zdecydowali się na rozstanie. A może raczej: Grzegorz Schetyna zdecydował się na rozstanie ze swoimi dotychczasowymi partnerami. Bo choć najostrzej jest teraz atakowane PSL, to trudno mieć wątpliwości, że to lider PO naszkicował scenariusz tego, co się stało. To on de facto odepchnął ludowców, nie oferując im choćby symbolicznego ustępstwa w sferze światopoglądowej. Także on upokorzył SLD, zmuszając postkomunistów do startu w ramach szerokiej koalicji lewicowej, razem z Wiosną i Razem.

Dlaczego to zrobił? Czyżby nie chciał zdobyć władzy? Oczywiście, Schetyna chce rządzić, ale przede wszystkim, tak jak każdy polityk, chce przetrwać. A do przetrwania potrzebuje, po pierwsze, obniżenia oczekiwań swojej partii, a po drugie, wiernych żołnierzy w sejmie. Dlatego woli dać miejsca biorące swoim stronnikom, a nie koalicjantom. Wie, że dla niego najważniejsza bitwa rozpocznie się dzień po wyborach, gdy zostanie zaatakowany przez tych wszystkich, którzy liczyli na zmianę władzy. W pewien sposób lider PO próbuje teraz pójść drogą Jarosława Kaczyńskiego, który po 2010 r., czując, że czeka go bardzo długa droga, skupił się na pracy nad jednością i spójnością swojego ugrupowania, uważając, że najważniejsze jest ocalenie struktur. Bo jeśli są struktury, jeśli ma się w ręku partię, to można wrócić do gry w czasach lepszej koniunktury. Jeśli nie ma się w ręku nic, to klęska jest ostateczna.

Za decyzjami liderów opozycji kryje się oczywiście przekonanie, że PiS jest na najlepszej drodze do zapewnienia sobie kolejnych czterech lat. Przed majowymi wyborami mieli nadzieję, nawet pewność, że sukces jest bliski. To dlatego łatwo im było wzajemnie sobie ustępować, łatwiej było zawierać kompromisy. Teraz gra stała się grą o sumie zerowej: można coś zyskać lub zdobyć w zasadzie tylko kosztem konkurenta po stronie opozycyjnej. To sprawia, że deklaracje wzajemnego szacunku, obietnice paktu o nieagresji są tylko pustymi słowami; partie opozycyjne są w dużej mierze skazane na konflikt. Zapewne nie będzie to frontalne zderzenie, ale złośliwości, docinków i dokuczania sobie w terenie na pewno nie zabraknie.

Powiedziawszy to wszystko, należy jednak pamiętać, że wybory wciąż nie zostały rozstrzygnięte. Z jednej strony mamy powszechne przekonanie, że PiS zmierza po kolejne cztery lata, ale z drugiej wszystko jest możliwe. Jeśli PiS zdobędzie nie 45-46 proc. głosów ale np. 41 proc., jeśli Lewica wywalczy ponad 10 proc., jeśli PSL przekroczy próg, a PO zgarnie ok. 30 proc. – to opozycja może zdobyć minimalną większość w sejmie. Metoda d’Hondta, która służy do przydzielania mandatów, premiuje bowiem ugrupowania najsilniejsze, szczególnie mocno wówczas, gdy duża część głosów zostaje zmarnowana. Tak było w 2015 r. Teraz tak być nie musi. To oczywiście wciąż tylko teoretyczna możliwość, scenariusz mało prawdopodobny, ale nie można o nim zapominać.

Kampania będzie krótka, ale bardzo gwałtowna. Przedsmak mieliśmy już w Białymstoku, który stał się areną zderzenia środowisk LGBT z przeciwnikami promocji homoseksualizmu, głównie kibicami. Sceny przemocy, do których doszło, zostały wykorzystane przez obóz opozycyjny do rozpętania kampanii już wprost oskarżającej PiS i całą prawicę o promowanie faszyzmu. W budowaniu oskarżenia pod adresem partii rządzącej nie przeszkadza nawet fakt, że policja robiła co mogła, by zabezpieczyć tzw. paradę równości przed atakami, a później energicznie wzięła się za wyłapywanie agresorów. Nie można wykluczyć, że ktoś świadomie dążył do tej konfrontacji lub celowo skorzystał z okazji. Dla sił opozycyjnych zdarzenia dramatyczne, poruszające emocje są właściwie jedyną szansą na zdobycie punktów, na doprowadzenie do zmiany atmosfery. Wyobrażalne jest więc właściwie wszystko.

 

Idziemy nr 30 (719), 28 lipca 2019 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika „W Sieci”

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter