28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Wyjście z pułapki

Ocena: 0
1210

Coraz krócej pamiętamy o ofiarach zamachów terrorystycznych. Kiedyś takie wydarzenie jak masakra w Nicei skupiłoby uwagę świata na długie tygodnie. Dziś po paru dniach media tracą zainteresowanie, świat wraca na stare tory, na czołówkach pojawiają się nowe tematy. O ofiarach, o ich rodzinach też mówimy jakby mniej. Europa powoli przyzwyczaja się do nowej, krwawej codzienności, odwraca głowę, nie chce widzieć, nie chce myśleć. A może raczej: wiele sił zabiega, by tak było. I nie jest to żadna obrona „zachodniego stylu życia”. To desperacka obrona fundamentu ideologicznego, na którym swoje rządy opiera dzisiejszy establishment. Bo przecież ktoś poprowadził świat w kierunku szalonej utopii multikulturalizmu. Ktoś chciał wymieszać narody i kultury – tak, by każdy był mniejszością, by nikt nie stał twardo na gruncie tradycji i tożsamości.

Z powodu zamachów do dymisji
nie podał się ani jeden minister

W ciągu ostatnich kilku miesięcy w Paryżu, Brukseli i Nicei zginęło w sumie kilkaset osób. Gdyby to były ofiary tradycyjnej wojny, zachodnie rządy nie udźwignęłyby presji, musiałyby wycofać żołnierzy. A z powodu zamachów do dymisji nie podał się ani jeden minister. Na szczęście coraz mniej osób wierzy, że samo palenie zniczy, przynoszenie laurek, trzymanie się za ręce, wstawianie sobie różnych solidarnościowych ikonek na mediach społecznościowych i pisanie Je suis… na koszulkach cokolwiek zmieni. To światełko w tunelu, że zaczynamy dojrzewać. Bo same piękne gesty niczego nie zmienią.

A pięknych gestów wokół tym więcej, im mniej pomysłów na jakieś sensowne działanie. Cóż bowiem zrobić, gdy zbrodni dokonują przybysze w drugim albo trzecim pokoleniu? Wyrzucić wszystkich z Europy? Nierealne, oni już są stąd, z dawnymi ojczyznami niewiele ich łączy. Wszystkich śledzić się nie da. Zresztą, co da śledzenie, skoro narzędziem zbrodni może stać się zwykła ciężarówka, jakich tysiące na ulicach każdego z miast. Jak widzieliśmy w Nicei, nawet nasycenie ulic policją i wojskiem do stopnia nieznanego w dziejach Europy niewiele pomaga.

Problem pozostanie więc z nami na długo. Aby jakoś wyjść z tej pułapki, trzeba przede wszystkim odrzucić polityczną poprawność. Nie wszystkie kultury da się ze sobą bezkarnie mieszać. Nie chodzi o poniżanie którejkolwiek z nich, o odbieranie jej naturalnego prawa do szacunku i trwania, ale o uznanie  rzeczywistości. Muzułmańska kultura arabska i świat Zachodu szczególnie mocno do siebie nie pasują. Coś zgrzyta, i to na najgłębszym poziomie tzw. kodów kulturowych, czegoś, czego sobie nie uświadamiamy, a co odzywa się nawet po wielu latach. Fakt, że zamachowcami są wychowane już na Zachodzie dzieci przybyszów, tylko potwierdza tę diagnozę. Nadzieje na pojawienie się łagodnej, zlaicyzowanej wersji „euroislamu” pozostały płonne. Laicyzowaniu się części przybyszów towarzyszy radykalizacja innej części. I to w każdym kraju, niezależnie od różnic w polityce poszczególnych państw.

Nadzieje na pojawienie się łagodnej,
zlaicyzowanej wersji „euroislamu”
pozostały płonne

Dziś na celowniku jest Francja, ale za lat kilkanaście podobny los może czekać Niemcy, które przyjęły ponad milion imigrantów z Bliskiego Wschodu. Ledwie kilkadziesiąt tysięcy znalazło pracę. Tych ludzi nie da się szybko zintegrować, a być może w ogóle się nie uda. Powstaną getta, pojawi się frustracja, a za nią pokusa zamiany niskiego statusu społecznego na status „niezłomnego bojownika”. Konfrontacja z radykalnym islamem powinna skłonić Zachód do ponownego przemyślenia własnej tożsamości, własnego dziedzictwa i własnego powołania. Nie będzie to jednak łatwe, także dlatego, że w wielu krajach ideologia multikulturalizmu ostatecznie zdominowała cały świat idei. Nie ma kontrelity, która umiałaby myśleć inaczej. A środowiska dominujące bardzo pilnują, by nadal tak było. Każdy, kto się wychyli, kto zdradza oznaki samodzielnego myślenia, jest brutalnie wypychany na margines jako „rasista” albo „faszysta”. Paradoksalnie: im bardziej utopia się rozpada, im wokół więcej nie zgadza się z założeniami, tym tej agresji jest więcej. I pewnie już tak będzie. Aż do naprawdę potężnego „bum”, które unieważni wszystko. Chyba, że zdarzy się jakiś cud…

Jacek Karnowski
Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika
wSieci
Idziemy nr 30 (564), 24 lipca 2016 r.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter