19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Wsparcia zamiast papierów

Ocena: 0
2934

Z rozmów z rehabilitantami dziecięcymi, ale też z psychologami i pedagogami diagnozującymi przypadki dysfunkcji wiem, że mamy do czynienia z nadrozpoznawalnością. Orzeczenia wydawane są czasem na podstawie błędnej diagnozy. W tej chwili pojawiają się opinie, że objawy nadpobudliwości na bodźce, nieuwaga, kłopoty z koncentracją – przypisywane najczęściej ADHD – mogą wynikać ze zbyt natężonego obcowania dzieci z urządzeniami elektronicznymi (telewizor, tablet, konsola) od wczesnego dzieciństwa.

Nie uderzam bezpośrednio w dzieci, którym należy się fachowa opieka ze strony dorosłych. W całej tej sytuacji zapomina się jednak o dzieciach „typowych”. Przeklinanie, agresja fizyczna i werbalna, niesubordynacja – w takiej atmosferze często przebiegają szkolne zajęcia – bez tłumaczenia dzieciom, że wynikają one z choroby jednego z uczniów. Są przypadki (Białołęka), kiedy dziewczynka kopie chłopca, ten prosi, by przestała, i słyszy: „A ja mogę, bo mam aspergera”.

Szkoły do opieki nad dziećmi z dysfunkcjami
nie są przygotowane.
I nie zmieni tego żaden papier

Wiem, że dzieci z ADHD czy z zespołem Aspergera są impulsywne i nie potrafią opanować emocji. Ale zadaniem dorosłych jest uczyć je, że po takim wybuchu należy przeprosić. I to jest wykonalne, bo znam szkołę (na Bemowie), w której akcent jest na to stawiany. Skoro już o socjalizacji mowa: właśnie z jej powodu dzieci te przebywają w szkołach ogólnodostępnych. Dzieci zdrowe sprowadzane są wówczas do roli zaplecza socjalizującego takich dzieci. Od nich samych i ich rodziców wymagana jest tolerancja. A w zamian? W zamian nie usłyszą „przepraszam” od dziecka, które je pobiło lub przezwało. I podkreślam: nie z winy tego dziecka, ale z winy dorosłego, który tego od niego nie egzekwuje. Socjalizacja nie może być tak niesymetryczna.

Ja dotykam problemu od strony dzieci zdrowych, których liczba w szkołach topnieje, co zauważył także Michał Wojciechowski. Dotyka on problemu od strony dzieci z dysfunkcjami. Te dzieci potrzebują wsparcia. Ja jednak upominam się o prawa dla dzieci zdrowych, bo ich proces edukacji w szkole często jest nadszarpnięty ze względu na ciągłe dyscyplinowanie dysfunkcyjnych uczniów, którzy nie dają sobie rady ze sobą, oraz szukanie dla nich rozwiązań edukacyjno-terapeutycznych – niejednokrotnie kosztem czasu poświęcanego na rozwój dzieci zdrowych. Zdrowe dzieci często odmawiają chodzenia do szkoły, bo: znów będzie tam awantura, znów pół WF-u przepadnie, znów nie pójdziemy na wycieczkę przez Kasię, bo się rzuci na ziemię i będzie wyć.

Dzieci z dysfunkcjami mają armię rzeczników: specjalistów, kuratorów, nauczycieli, dyrekcję. Dzieci dręczone przez uczniów z dysfunkcjami (bo takie przypadki też się zdarzają, Panie Michale) jako rzeczników mają tylko swoich rodziców. Oni nie wystawią żadnego orzeczenia z rekomendacjami do wykonania. Nie mogą powołać się na żadne paragrafy – bo nawet jeśli w statucie czy regulaminie szkoły wyraźnie jest napisane, że za zachowanie agresywne, niebezpieczne dla innych uczniów, wulgarne czy godzące w wartości moralne grozi wydalenie z placówki, nie obejmuje to dzieci z zaburzeniami. Trzymanie dziecka z ciężką dysfunkcją w placówce nieprzygotowanej do opiekowania się nim odbywa się wówczas z narażaniem pozostałych dzieci na niebezpieczeństwo.

Skupiając się na uczniach problematycznych,
nie można zapomnieć o pozostałych

Tak naprawdę jednak piszemy o tym samym – o nieudolnych dorosłych: czy to nauczycielach, czy specjalistach, czy wreszcie rodzicach. Zgadzam się, że dobrą metodą jest częściowa izolacja dziecka dysfunkcyjnego, by z czasem doprowadzić do pełnej integracji z klasą. Zajęcia indywidualne w szkole, z możliwością spotykania się z kolegami na przerwach, w świetlicy czy części lekcji, przynoszą rezultaty, o czym wiem z jednej z wolskich szkół. I o takich działaniach należy mówić głośniej – tym bardziej że samorządy mają na takie działania kwotę kilku tysięcy złotych miesięcznie na jedno dziecko. Ale też szkołom publicznym bardzo trudno zdobyć takie wsparcie.

Ważne jest jednak, by skupiając się na uczniach problematycznych, nie zapomnieć o tych dzieciach, które są często adresatami ich agresji fizycznej i werbalnej. To mogą być pogadanki, warsztaty z asertywności z psychologiem, ale też zwykłe pochylenie się nad ofiarą takich zachowań: „Kolega źle cię potraktował. To z winy choroby. Porozmawiam z nim, żeby cię przeprosił, bo nie powinieneś być tak traktowany”. Tego brakuje. Szkoły – jak pokazują przykłady pokazane zarówno przeze mnie, jak i Michała Wojciechowskiego – do opieki nad dziećmi z dysfunkcjami nie są przygotowane. I nie zmieni tego żaden papier: ani orzeczenie chorego ucznia, ani rozporządzenie MEN, że miejsce takiego dziecka jest w placówce ogólnodostępnej.

Najpierw powinno się szkoły przygotować – merytorycznie i od strony infrastruktury, a potem narzucać na nie wymagania i normy prawne. Inaczej tracą dzieci – zarówno chore pozbawione profesjonalnej opieki, jak i zdrowe.

Monika Odrobińska
Idziemy nr 2 (536), 4-10 stycznia 2016 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter