Nie wiem, czy 10 lipca będzie ważną datą w kalendarzu. Nasze Orły mają na tyle dobry początek na boiskach Francji, że nic nie jest wykluczone! Nawet mistrzostwo Europy! A jeśli rację mają optymiści, to czemu nie myśleć w ten sposób? Sukcesy sportowe – to sukces kraju i każdego z nas.
Wiem natomiast, że ważną datą będzie przez najbliższe dekady 4 czerwca. Upierałem się i będę się upierał, że ten dzień jest świętem Polaków. Zwycięstwem ich wieloletnich marzeń i dążeń, by „pognać” tych którzy przez lata odbierali to co najcenniejsze. Bo jeśli to naród jest suwerenem, to suweren wówczas powiedział wyraźnie: dość! Chcemy wolności!
Jako człowiek urodzony w dość głębokim PRL-u mam wszczepioną niechęć do poddawania się. Głupocie także. A spotykam ją na każdym niemal kroku, ostatnio coraz częściej.
Kilka dni temu wybrałem się z 11-letnim synem na rower na zjazdy z górki. I kiedy po pierwszym zjeździe podszedł do mnie – na oko młodszy o dobre 10-15 lat – tata z synem, robiąc mi wyrzuty, że nie mam na głowie kasku, myślałem, że to jakiś kiepski żart! Odbiłem piłeczkę, mówiąc, że na szczęście nie ma takich przepisów, ale nie ustępował, mówiąc, że powinienem dziecku dać dobry przykład. Akurat dziecko miało kask, i to nielichy, ale nie miało to dla mego rozmówcy znaczenia. Bo wiadomo, uformowany w dobie marketingowych akcji i coraz większej liczby paragrafów człowiek po pierwsze bardzo dba o swoją sylwetkę, zdrowie, a najbardziej ego, a po drugie chwyta wszystkie nowinki techniczne, bez których życie byłoby znacznie gorsze niż dotąd. Kaski na rower, kaski na narty, pasy w aucie nawet na tylnej kanapie czy pasy w PKS-ach.
To nie koniec, bo właśnie okazuje się, że stołeczni specjaliści od ruchu i bezpieczeństwa znów będą nam likwidować zielone strzałki na skrzyżowaniach! Nic to, że już kiedyś to zrobili i szybko przyznali się do błędu. Tym razem ulegli lobby rowerowemu. Strzałki jakoby zagrażają „bezpieczenstwu” rowerzystów. Dawno zdawałem na prawo jazdy, a jeszcze dawniej na kartę rowerową, ale zawsze mnie uczono: uważaj! Nie ufaj innym na jezdni. Sprawdź i dopiero jedź. Dzisiejsi kierowcy nie są mniej rozsądni niż kilkadziesiąt lat temu, za to liczba urzędników i tworzonych przez nich przepisów rośnie w postępie geometrycznym.
PS. Dodam, że ani na rowerze, ani na nartach od dziecka kasku nie noszę i nosić nie będę. Wystarczy, że jeżdżę odpowiedzialnie. Za siebie i za innych. Po to Bóg dał nam rozum, by z niego korzystać, a nie zdawać się na mądrość tuzinów nieomylnych urzędników.
Krzysztof Ziemiec |