29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Wakacje na 500+

Ocena: 0
1309

W tym roku sezon ogórkowy w mediach, a więc okres, gdy życie polityczne przycicha i dziennikarzom brakuje gorących tematów, nie przyniósł informacji o „wielorybie w Wiśle” ani o UFO nad Katowicami. W zamian mogliśmy obserwować wielotygodniową dyskusję o Polakach nad Bałtykiem, z pytaniem o sens programu 500+ w tle.

Zaczęła Agata Młynarska, która znad polskiego morza doniosła: „We Władysławowie jest totalny armagedon – zjechali wszyscy państwo Kiepscy z rodzinami i przyjaciółmi (…) Wszędzie gra muzyka, w każdej knajpie faceci w gastronomicznej ciąży opędzają się od swoich dzieci i umęczonych żon. Wiadomo, dobry browar to podstawa!”. Później do akcji wkroczyły liberalne media. „Newsweek” raczył był stwierdzić, że to nie najazd „Kiepskich”, ale inwazja Hunów. Styl tekstu nie do podrobienia. Ratownik WOPR „takiej degrengolady nad Bałtykiem jak dziś nie pamięta”, a pani Joanna, właścicielka pensjonatu, skarży się, że goście kradną, niszczą tapicerkę, do tego „nie trzeźwieją wcale, dzieci żal, samopas od rana do nocy”. Oszczędzę Państwu bardziej drastycznych opisów.

Tego typu publikacje są, socjologicznie patrząc, cennym materiałem. Pokazują niebywały stopień oderwania ludzi, którzy uważają się za elitę, od milionów zwykłych współobywateli. Opisywane zjawiska, nie mam wątpliwości, występują w każdej społeczności, wystarczy poczytać, co wyczyniają Anglicy na Wyspach Kanaryjskich czy choćby w Krakowie. Ale przypisywanie ich całemu niemal narodowi pokazuje nam, że syndrom postkolonialny jest wciąż żywy. Jego istotą jest przecież pogarda grupy „namaszczonej” do rządzenia przez byłych kolonizatorów wobec pozostałych „murzynów”. Pogarda, która zapewne zawsze w tych środowiskach była żywa, ale którą jednak starano się skrywać; ba! gdy rządzili, nie szczędzili Polakom komplementów. Po utracie władzy hamulce jednak puściły. Można odnieść wrażenie, że przedstawianie zwykłych Polaków jako odrażających, brudnych i złych ma służyć psychicznej kompensacji wyborczej klęski. Ma też pokazać, że PiS wygrało tylko dlatego, że przekupiło niewychowany, nic nierozumiejący „motłoch” programem wsparcia dla rodzin z dziećmi. W ten sposób rozliczenie własnych rządów schodzi na dalszy plan, a nawet staje się zbędne.

To przede wszystkim postawa wobec własnej społeczności odróżnia prawdziwą elitę od pseudoelity. Budowa kulturowych murów, samoizolacja, odcinanie się od korzeni, orientowanie się na ośrodki zewnętrzne (dawniej Paryż, dziś Bruksela i Berlin) – utrwala tylko wszystkie nasze słabości. To jest droga donikąd. Narodowe wady powinny być raczej impulsem do myślenia nad środkami zaradczymi, nad sposobem poprawy poziomu społeczeństwa. Tak zresztą swoją rolę tradycyjnie postrzegała polska inteligencja, której wyróżnikiem było nie tyle wykształcenie czy zarobki, ile poczucie misji, obowiązku, nakaz służby i aktywny stosunek wobec wyższej idei.

W sprawie nie brakuje paradoksów. Czy opisywanie – rzekomego lub domniemanego – chamstwa ludzi, których wychowała przecież III RP, nie jest po prostu samooskarżeniem? Kto najgłośniej protestowałby, gdyby pojawił się postulat okiełznania brukowych produkcji w typie „Pamiętników z wakacji” czy „Szkoły”, coraz gęściej wypełniających ramówki stacji komercyjnych i serwujących młodzieży dramatycznie złe wzorce? Czy aby nie liberałowie? A przecież społeczne zachowania nie biorą się znikąd. Media, zwłaszcza elektroniczne, co najmniej współwychowują obywateli, jednocześnie brutalnie zwalczając wpływy wychowawcze innych instytucji, w tym Kościoła, szkoły i rodziny.

No i wreszcie: III RP szydząca z rodzin, które dopiero dzięki programowi 500+ wyjechały pierwszy raz na wakacje, sama sobie wystawia świadectwo. Widzimy, jak wąski był zasięg sukcesu gospodarczego rzekomo „złotego ćwierćwiecza”. Rozdźwięk między żyjącymi na poziomie Zachodu „wygranymi transformacji” a biedującą niczym w PRL resztą zaczynał zagrażać spójności społecznej. Groził nam brazylijski model rozwoju, gdzie niewiarygodnie bogaci gardzą niewiarygodnie biednymi. Dobrze, że zeszliśmy z tej ścieżki.

Państwo polskie nie może zrezygnować z programu 500+, musi go bronić do końca, bo to sprawa naszego trwania. Jeśli będzie trzeba, warto nawet podnieść podatki najlepiej zarabiającym.

Jacek Karnowski
Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika
wSieci
Idziemy nr 35 (569), 28 sierpnia 2016 r.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter