23 kwietnia
wtorek
Jerzego, Wojciecha
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Utopia czy religia?

Ocena: 4.575
1327

Zapowiedzi mesjańskiego pokoju z Księgi Izajasza (Iz 11, 6-9) do dzisiaj się nie spełniły, chociaż minęło ponad 2000 lat od narodzenia Jezusa Chrystusa. I raczej się nie spełnią – przynajmniej nie na tym świecie.

O ile bowiem przemoc w relacjach międzyludzkich można tłumaczyć grzechem pierworodnym (por. Rdz. 3, 1-19), to u niektórych zwierząt wpisana jest ona w ich naturę i nie można powiedzieć, że jest moralnie zła. Natura nie podlega ocenie moralnej, podlega jej wolna wola. Nikt chyba sobie nie wyobraża, że kiedykolwiek „lew też jak wół będzie jadał słomę” (Iz 11, 7).

Mesjański pokój, kiedy wszyscy „zła czynić nie będą ani zgubnie działać po całej świętej mej górze” (Iz 11, 9), urzeczywistni się dopiero wtedy, gdy znajdziemy się w niebiańskim Jeruzalem (por. Ap 21). W ludziach ustaną wówczas wszelkie złe pragnienia, pozostanie tylko pragnienie Boga, które On będzie zaspokajał przez całą wieczność. W niebie raczyć się będziemy Bogiem jak najlepszym winem, jak wodą ze źródła na pustyni, jak czystą miłością, której nigdy nie ma się dość. Ale to w niebie. Pamiętamy bowiem słowa Chrystusa: „Królestwo moje nie jest z tego świata” (J 18, 36). To jest realizm Chrystusowej Ewangelii. Chrześcijaństwo nie jest utopią.

Wyznawcy utopii – w odróżnieniu od nas – nie chcą zaakceptować różnicy między światem swoich idei a światem realnym. Dlatego tworzą różne ideologie i dla ich urzeczywistnienia sięgają po przemoc. Bez przemocy utopii zaprowadzić się nie da. Stąd pochód utopijnych ideologii przez świat zawsze znaczony jest krwią. Tak było podczas wszystkich rewolucji. Ale utopie i zbudowane wokół nich ideologie mają w sobie jakąś moc przyciągania ludzi zwiedzionych mirażem szybkiego i prostego rozwiązania wszystkich problemów tego świata.

Religia zaś dźwiga w sobie to niełatwe napięcie między światem doskonałym, za którym tęsknimy, a światem doczesnym z jego realiami. To napięcie pojawia się nawet w słowach Jezusa Chrystusa, który w jednym miejscu oznajmia: „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam”, a równocześnie zaznacza: „Nie tak, jak daje świat, Ja wam daję” (J 14, 27). W innym zaś miejscu mówi: „Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz” (Mt 10, 34). Chociaż Pan Jezus wzywał do nieprzeciwstawiania się złu, to przekupniów z jerozolimskiej świątyni przepędzał własnoręcznie splecionym biczem. W czasie przesłuchania przed Sanhedrynem też nie nadstawiał drugiego policzka (por. Mt 5, 39 i J 18, 23).

Gdyby wszystko na ziemi było już takie jak w niebie, to niepotrzebna byłaby śmierć Chrystusa, niepotrzebny byłby Kościół i jego sakramenty. A dokąd ziemia nie jest niebem, dotąd z tym napięciem między tym, co być powinno, a tym, co jest, stajemy przed Bogiem w sakramencie pokuty i wciąż dążymy do niebiańskiego ideału, którego na ziemi w pełni zrealizować się nie da. Z tej perspektywy trzeba patrzeć także na apele Kościoła o budowanie pokoju.

Kościół musi wzywać nie tylko do pokoju ducha, który wynika z pojednania z Bogiem i ludźmi, ale także do pokoju między państwami, narodami i grupami społecznymi. Jest to szczególnie ważne teraz, gdy świat zapętla się w spirali zbrojeń i wrogiej rywalizacji. Na broń i wojsko przeznacza się nieproporcjonalnie wielkie środki w porównaniu z wydatkami na służbę zdrowia, edukację i pomoc najbiedniejszym. Wiadomo przy tym, że wojna nie rozwiązuje żadnych problemów, tylko tworzy nowe. Skutki agresji na Afganistan, Irak, Libię czy Ukrainę pokazują to dobitnie.

Nie oznacza to bynajmniej, że mamy jednostronnie rozwiązać armię, rezygnować z nowych okrętów, samolotów i czołgów wskutek przejęcia się nauczaniem Kościoła. Ukraina zrezygnowała z posiadanej broni jądrowej w zamian za złudne gwarancje bezpieczeństwa ze strony zachodnich mocarstw i skutki tego właśnie ponosi. Zresztą, nawet Gwardia Szwajcarska nie poprzestaje na paradnych halabardach i szpadach, ale dysponuje również bronią palną.

Mamy modlić się o pokój, działać na rzecz pokoju w sobie, wokół siebie i między państwami. Ale dokąd ziemia nie jest niebem, musimy być gotowi obronić się w razie potrzeby. W Watykanie co roku 6 maja z udziałem papieża wspomina się członków Gwardii Szwajcarskiej, którzy w 1527 r. wobec najazdu na Rzym bynajmniej nie złożyli broni, ale za cenę życia wielu z nich ocalili papieża Klemensa VII. To też trzeba wiedzieć, żeby nie popaść w utopię.

Idziemy nr 01 (844), 02 stycznia 2022 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Redaktor naczelny tygodnika "Idziemy"
henryk.zielinski@idziemy.com.pl

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 23 kwietnia

Wtorek, IV Tydzień wielkanocny
Kto chciałby Mi służyć, niech idzie za Mną,
a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 24-26)
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter