20 kwietnia
sobota
Czeslawa, Agnieszki, Mariana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Trudne relacje

Ocena: 4.075
874

Jeszcze kilka–kilkanaście lat temu nawet dziennikarze zajmujący się polityką rzadko wiedzieli, kto jest ambasadorem Niemiec w Polsce. Dziś jest zupełnie inaczej: każdy kolejny przedstawiciel naszego sąsiada jest uważnie obserwowany, a gdy dochodzi do zmiany, uważnie analizuje się następcę, próbując wyczytać z takiego czy innego wskazania zapowiedź polityki Berlina wobec Warszawy. I nie można się temu dziwić. Granica polsko-niemiecka iskrzy dziś chyba najmocniej w Europie. I to zarówno bardzo konkretnie, namacalnie (spór o regulację Odry), jak i metaforycznie, metapolitycznie.

Tu właśnie rozstrzyga się przyszłość Europy. Wybór jest bardzo czytelny – i coraz ostrzejszy. Albo Niemcy domkną budowę swojego unijnego imperium i sprowadzą nas i naszych środkowoeuropejskich sąsiadów do roli landów z własnym herbem i hymnem, albo obronimy swoją i regionalną podmiotowość. Z dzisiejszej perspektywy to zderzenie jest także nieuniknione. Owszem, w latach 90. i po roku 2000 nasze państwo nie przejawiało większej ambicji w polityce międzynarodowej, ale to był stan naturalny, związany z naszą biedą, zacofaniem, rozlicznymi problemami i marszem ku strukturom zachodnim. Gdy trochę okrzepliśmy, upomnieliśmy się o należne nam miejsce przy stole decyzyjnym. Europa Zachodnia przyjęła to bardzo źle, uznając, że łamiemy niepisaną umowę, w myśl której oni nas przyjmują do Unii, a my akceptujemy ustaloną hierarchię i ograniczamy się do wdrażania tego, co nam proponują. Co więcej, Polska rozwija się zbyt szybko, i w sposób zbyt samodzielny, by mogło się to podobać dotychczasowym patronom. Wreszcie rosyjska agresja przeciwko Ukrainie potwierdziła, że to my mieliśmy rację w sferze polityki zagranicznej, to my dobrze widzieliśmy zagrożenia. A silni i bogaci nie lubią, gdy ktoś inny ma rację, i jeszcze nie boi się o tym głośno mówić, wskazując kierunek, a czasami pouczając dotychczasowych „panów feudalnych”.

Z niemieckiej perspektywy wygląda to w sumie podobnie. Odchodzący z Warszawy ambasador RFN (dostał awans na wiceministra) Thomas Bagger w głośnej wypowiedzi dla brytyjskiego dziennika „Financial Times” stwierdził: „W naszych relacjach jest pewna asymetria, ponieważ dla każdego Polaka Niemcy są głównym punktem odniesienia, podczas gdy dla większości Niemców Polska jest jednym z wielu sąsiadów. Polaków ta asymetria uwagi oburza, i z pewnością nie postrzegają się oni jako mały naród”. To ważne słowa, choć cytat ten z pewnością więcej mówi o Niemcach i Niemczech niż o Polsce i Polakach. Oto okazuje się, że doświadczony dyplomata przyjechał na placówkę do Warszawy, sądząc, że nie różni się ona zasadniczo od ambasady w którymś z małych krajów regionu. Dziś nie ukrywa zaskoczenia, że Polacy widzą siebie inaczej, że traktują samych siebie jako duży naród, a swoje państwo jako poważnego gracza. Część komentatorów oburzyła się na słowa ambasadora, dostrzegając w nich arogancję, a nawet butę, ale moim zdaniem panu Baggerowi należy się wdzięczność. Szczerze powiedział, jak Berlin widzi sprawy.

Na horyzoncie rysuje się już kolejna batalia, być może kluczowa. Berlin i Paryż deklarują, że warunkiem przyjęcia Ukrainy do Unii Europejskiej będzie rezygnacja z zasady jednomyślności w kluczowych obszarach, w tym w polityce zagranicznej. Postawi to Polskę przed skrajnie trudnym wyborem: albo zostanie hamulcowym integracji Kijowa, albo straci kluczowe kompetencje suwerennego państwa. Niestety, nie widać, byśmy mogli liczyć na wsparcie innych państw; Włochy rządzone przez Giorgię Meloni raczej nie postawią się w tej kwestii głównemu nurtowi. Są zbyt słabe ekonomicznie, by mogły ryzykować czołowe zderzenie. Na marginesie: Polska ma dziś rząd chyba najbardziej odporny na przeciążenia i presje w całej Europie.

W związku z wojną na wschodzie w relacjach z Niemcami zaszła fundamentalna zmiana. Do tej pory mówiono nam tak: bliskie związki z Unią Europejską, w tym także z Berlinem, gwarantują nam bezpieczeństwo. Polska samotna to Polska zagrożona rosyjską agresją. Teraz wiemy, że to teza nieprawdziwa. Niemcy zawiodły jako sojusznik, i to na wielu polach. Po pierwsze, w obliczu zagrożenia nie są zdolne do niesienia szybkiej pomocy. Po drugie, to one napędziły rosyjską agresję, stawiając tak wiele na współpracę energetyczną z Moskwą. Po trzecie, ich zaangażowanie w powstrzymywanie Kremla pozostaje wątpliwe. Dziś wiemy, że obronić nas może tylko własna armia i oparcie się na sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi. I wiemy także, że oddając kolejne kawałki suwerenności Brukseli, potencjalnie osłabiamy nasze bezpieczeństwo.

Idziemy nr 20/2023

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika „W Sieci”

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter