29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Trudne czasy

Ocena: 3.9
865

W huku medialnych sporów, okraszony głośnymi wpadkami i gniewem „klasy średniej”, z początkiem roku wszedł w życie Polski Ład – program społeczny rządu Prawa i Sprawiedliwości. Jego znaczenie jest fundamentalne: oto po raz pierwszy w dziejach III Rzeczypospolitej zrobiliśmy duży krok w stronę realnie progresywnego systemu podatkowego. Do tej pory Polacy płacili podatki na dość podobnym poziomie, niezależnie od tego, ile zarabiali. Teraz biedniejsi mają płacić mniej, a bogatsi więcej – także na służbę zdrowia.

Polski Ład powinien być staranniej przygotowany, lepiej komunikowany. Premier Mateusz Morawiecki słusznie przeprosił za wpadki. Byłoby dobrze, gdyby był także bardziej prosty i przejrzysty. Ale za wcześnie, by uznać, że rząd zmierza do klęski. Poprzednie wielkie programy społeczne Zjednoczonej Prawicy, włącznie z 500 plus, też były bardzo ostro atakowane, a jednak dały obozowi Jarosława Kaczyńskiego kolejną kadencję, zapewniając także reelekcję Andrzejowi Dudzie. Wielu komentatorów zapomina bowiem o realnym rozkładzie zarobków w Polsce, choćby o tym, że najczęściej występująca pensja to ok. 3 tys. zł na rękę. Dla milionów ludzi każde 100 zł to wielka ulga.

Grupy najlepiej zarabiające są oczywiście wpływowe i to one stawiają dziś opór. Nikt nie lubi tracić, nawet jeśli obiektywnie powodzi mu się dobrze, a do tego w III RP dorobiliśmy się społeczeństwa niemal klasowego, w którym ci lepiej sytuowani strzegą swojej pozycji, dostrzegając w awansie biedniejszych swego rodzaju zagrożenie dla własnego statusu. Przełamywanie tych oporów to najważniejsze chyba źródło politycznych sukcesów „dobrej zmiany”. To jego polityczne DNA. Jak powiedział ostatnio prezes Jarosław Kaczyński: „Większa część Polski żyjąca na terenach poza największymi miastami ma zyskać szansę rozwoju infrastruktury, jakości życia, wszystkiego, co temu służy”. To jest podstawowy interes Polski. Na Zachodzie dobrze żyją wszyscy, także zwykli pracownicy, a nie tylko właściciele firm czy menedżerowie. W Polsce powinno być podobnie.

Polski Ład – po tym, gdy zmiany wejdą w fazę stabilizacji – byłby jasną drogą do trzeciej kadencji, gdyby nie dwa, powiązane zresztą ze sobą zagrożenia: inflacja oraz ceny energii. W tej pierwszej sprawie rząd wytoczył ciężkie działa, obniżając akcyzę na paliwo i zapowiadając obniżenie także VAT na benzynę i żywność. Inflacja przekracza dziś 8 proc., ale analitycy sądzą, że w najbliższym czasie nieco spadnie. To zresztą problem globalny; w bardzo stabilnej finansowo Wielkiej Brytanii ceny wzrosły rok do roku o 6,2 proc. W sprawie cen energii trudniej o sukcesy. System opłat za emisję dwutlenku węgla – ETS – jest dla Polski, wciąż mocno uzależnionej od węgla, szczególnie zabójczy. Ceny uprawnień na giełdach gwałtownie rosną, dochodząc do 90 euro za tonę. Oznacza to gwałtowny wzrost cen energii elektrycznej; już 60 proc. opłaty to podatek unijny. Co gorsza, podobny poziom wzrostów będzie nas czekał w najbliższych latach. Koszt gwałtownej transformacji energetycznej może sięgnąć 2 bln zł.

Znaleźliśmy się w pułapce. Już niedługo może się okazać, że Polska przestaje się rozwijać i gonić Zachód. Pytanie, co robić w tej sytuacji, staje się być może najważniejszym pytaniem rozpoczętej dekady. Zdaniem Kaczyńskiego – „to dla nas sprawa gardłowa”. Czy możliwe jest wywrócenie stolika, czyli wypowiedzenie systemu ETS i zastąpienie go jakimś krajowym rozwiązaniem, również proklimatycznym, ale mniej drastycznym? Prezes PiS odpowiada: „Jest możliwe, ale za wcześnie mówić, czy to nastąpi”. Na razie Warszawa chce wymusić na Unii jakieś ulgi (np. rzucenie na rynek dodatkowych uprawnień do emisji dwutlenku węgla), ale szanse wydają się niewielkie. Polsce w Brukseli raczej podstawia się nogi niż pomaga, a poza tym „religia klimatyczna” naprawdę ma gorliwych wyznawców, gotowych na wszystko, byle tylko „ocalić planetę”. Drastyczne rozwiązania mogą być jedynym wyjściem, choć będą też miały swoją cenę. Można się spodziewać, że Unia odpowie ostrą amunicją. Polska musi jednak walczyć, bo to kwestia naszego być albo nie być. Jeśli nie zatrzymamy systemu ETS, czeka nas utrata konkurencyjności, nowa fala bezrobocia i nowa fala emigracji. A ludzie znów są we współczesnym świecie na wagę złota.

Patrząc na nadchodzące dwanaście miesięcy, o jednym warto pamiętać: czasy wielkich wstrząsów sprawiają, że również odpowiedź na pytania może być, i często musi, dużo ostrzejsza niż w czasach spokojnych. Dlatego możliwe są rzeczy czy decyzje, które jeszcze kilka lat temu uznalibyśmy za całkowicie nierealne.

Idziemy nr 03 (846), 16 stycznia 2022 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika „W Sieci”

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter