Ludzie nie pamiętają wszystkich wydarzeń, które miały miejsce za ich życia, ale są takie, o których nie da się zapomnieć. Do nich należą wprowadzony w Polsce 13 grudnia 1981 r. stan wojenny, a w Niemczech 9 listopada 1989 r., kiedy upadł Mur Berliński. Być może 23 czerwca 2016 r. przejdzie do historycznych dat naszego kontynentu – dzień, kiedy to Brytyjczycy opowiedzieli się za wystąpieniem z Unii Europejskiej.
Tego dnia uczestniczyłem w konferencji zorganizowanej w Warszawie przez Fundację Konrada Adenauera, podczas której kard. Kazimierz Nycz zaprezentował książkę „Europa i jej antropologia polityczna. Człowiek jako droga historii. O filozofii Karola Wojtyły” pod redakcją C. Böhra i C. Schmitza. Przy tej okazji zawiązała się interesująca debata o naszym kontynencie, bynajmniej nie wokół Brexitu, lecz Wielkiego Europejczyka, Jana Pawła II. Święty papież niestrudzenie podróżował po Europie i mimo swej odpowiedzialności globalnej zostawił wiele przemyśleń o Starym Kontynencie. Szczególnie dla nas aktualna jest adhortacja apostolska Ecclesia in Europa (2003) – niezależnie od tego, po której stronie politycznej się znajdujemy, czy uważamy za problem Brexit, czy Unię Europejską, a może nowe ruchy populistyczne na lewicy (Pięć Gwiazd, Podemos) lub na prawicy (Alternatywa dla Niemiec, Front Narodowy).
Przed katedrą w Kolonii
W Ecclesia in Europa czytamy, że „chrześcijaństwo było na naszym kontynencie głównym czynnikiem jedności ludów i kultur oraz integralnej promocji człowieka i jego praw”, „jednak dzisiejsza Europa, w tym samym czasie, gdy umacnia i poszerza swą jedność gospodarczą i polityczną, przeżywa – jak się zdaje – głęboki kryzys wartości. Choć dysponuje większymi środkami, sprawia wrażenie, że brakuje jej rozmachu, by wypracować wspólny plan i przywrócić motyw nadziei swoim mieszkańcom” (108). Czy to właśnie dlatego Brytyjczycy głosowali za Brexitem, a Jean Claude Juncker dopuszcza możliwość, że również w innych państwach mogłoby dojść do referendum o wystąpieniu z UE?
Czyżby Europie brakowało „rozmachu” i idei, która by na nowo ludzi zmotywowała i zjednoczyła? „W procesie przekształceń, jakie się dokonują, Europa powołana jest przede wszystkim do tego, by odnalazła swą prawdziwą tożsamość. Choć bowiem powstała ona jako rzeczywistość bardzo niejednorodna, musi wypracować nowy wzorzec jedności w różnorodności, wspólnoty narodów pojednanych, otwartej na inne kontynenty i włączonej w aktualny proces globalizacji” (109). Jan Paweł II wiedział, że tylko „idea”, która łączy Europę i Europejczyków, może nadać właściwą miarę solidarności i otwartości. I wcale nie najważniejsze są aspekty gospodarcze i finansowe, które po Brexicie spędzają sen z oczu politykom różnych opcji.
Czy teraz Unia zawęzi się do Niemiec, krajów Beneluksu, Francji i Włoch? Jakie będą finansowe następstwa dla państw członkowskich? Co będzie z Polakami mieszkającymi na Wyspach? To ważne kwestie, ale u Jana Pawła II możemy przeczytać, że nie najważniejsze. Na końcu adhortacji papież zwraca się do Maryi: „Maryjo, daj nam Jezusa! Spraw, abyśmy za Nim szli i kochali Go! On jest nadzieją Kościoła, Europy i ludzkości” (125).
Prawdziwa tożsamość Europy objawia się w naśladowaniu Chrystusa. Każdy kontynent ma to powołanie, które jest najlepszą ochroną przed przesadnym czczeniem zarówno poszczególnych narodów, jak i tworów ponadnarodowych.
Stefan Meetschen |