23 kwietnia
wtorek
Jerzego, Wojciecha
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Tęczowa (anty)tolerancja

Ocena: 4.86667
1931

Komentatorzy działań aktywistów LGBT zauważają, że owi aktywiści domagają się tolerancji, a sami tolerancyjni nie są. Agresja słowna i fizyczna, prowokacje, profanacje nie mają wszak z tolerancją nic wspólnego. Problem w tym, że neomarksistowskie ideologie, których szpicą jest LGBT, nadają słowom inne znaczenia niż te, które funkcjonują w przestrzeni logicznego myślenia i zdrowego rozsądku. I tak głównym kryterium prawdziwości zdań dla marksisty nie jest zgodność z rzeczywistością, ale rewolucyjna praktyka. Innymi słowy, prawda tkwi w rewolucyjnym czynie, a nie w rzeczywistości, bo przecież rzeczywistość trzeba nieustannie negować, aby stworzyć wyimaginowany nowy, lepszy świat. Stąd rosły mężczyzna będzie twierdził, że jest kobietą, a okładając pięściami obrońcę życia, będzie przekonany, że walczy o tolerancję i szacunek. Przy czym nie dostrzega we własnej postawie żadnej sprzeczności, gdyż tolerancję rozumie w specyficzny, neomarksistowski sposób

Tolerancja to „postawa zgody na wyznawanie i głoszenie poglądów, z którymi się nie zgadzamy, oraz na praktykowanie sposobu życia, którego zdecydowanie nie aprobujemy”. Dla normalnego człowieka postulat tolerancji wymaga wzajemności, to znaczy, że jeśli oczekuję tolerancji od innych, to sam ze swej strony staram się być tolerancyjny. Ponadto tolerancji nie należy mieszać z akceptacją. Jeśli akceptowałbym jakiś pogląd, to nie ma sensu mówić, że go toleruję. Pojęcie tolerancji ma sens w odniesieniu do poglądów i czynów, których nie akceptuję, ale nie odmawiam im prawa do istnienia. Nie akceptuję np. dłubania w nosie w autobusie, ale toleruję kogoś, kto to robi. LGBT-owski neomarksista tolerancję rozumie zupełnie inaczej. Z jednej strony w odniesieniu do siebie domaga się tolerancji rozumianej jako pełna akceptacja, a z drugiej nie toleruje poglądów innych od własnych. I nie widzi w tym żadnej sprzeczności.

Nie widzi sprzeczności, bo został uformowany (a raczej zdeformowany), nawet jeśli nie jest tego świadom, przez neomarksistowskie idee wykute m.in. w szkole frankfurckiej. Wedle tej ideologii istnieje tolerancja tradycyjna (niewłaściwa) i tolerancja wyzwalająca (właściwa). Ta pierwsza byłaby tolerancją burżuazyjną, chrześcijańską, którą należy odrzucić, gdyż stoi na drodze rewolucyjnemu postępowi. Herbert Marcuse, marksistowski socjolog, ideolog rewolucji 1968 r., w eseju „Tolerancja represywna” (1965) stwierdza: „Wyzwalająca tolerancja oznaczałaby zatem nietolerancję wobec prawicy i tolerancję dla ruchów lewicowych”. Tolerancja to „brak tolerancji dla ruchów reakcyjnych, zanim jeszcze staną się one aktywne, nietolerancja skierowana również przeciw myśleniu, poglądom i słowom (przede wszystkim nietolerancja wobec konserwatystów i politycznej prawicy)”. Marcuse głosił, że postępowa (lewicowa) mniejszość ma moralne prawo do eksterminacji reakcyjnej (konserwatywnej) większości. Tolerancja represywna wyklucza tolerancję dla stanowisk tradycyjnych, konserwatywnych, czyli reakcyjnych, a toleruje jedynie różne stanowiska postępowej lewicy.

Kiedy zatem LGBT-owski neomarksista ma usta pełne haseł o tolerancji, to trzeba być świadomym, że nie ma na myśli normalnej tolerancji ani poszanowania demokratycznych reguł gry. Tolerancja oznacza dla niego to, że wszyscy mają zaakceptować jego najdziksze pomysły. Ale sam nie czuje się wezwany do tolerowania innych stanowisk, w tym stanowiska większości. Przypomina to mentalność Kalego: „Jeśli ktoś Kalemu zabrać krowy to jest zły uczynek. Dobry to jak Kali zabrać komuś krowy”. Tyle że Kali to drobny cwaniaczek. A tutaj mamy do czynienia z totalitarną ideologią, która chce stworzyć nowy świat, zmieniając znaczenia podstawowych pojęć, jak m.in. płeć, małżeństwo, rodzina, matka, ojciec, dzieci. Ideologia ta zagnieździła się na akademickich kampusach, w potężnych mediach, w agendach ONZ i Unii Europejskiej. I paradoksalnie jest ona zdecydowanie nietolerancyjna.

Wspólnota Kościoła musi być uważna, by naiwnie nie dać się nabierać na neomarksistowskie opowieści o potrzebie tolerancji. Bo nie mają one nic wspólnego z chrześcijańskimi cnotami poszanowania godności każdego człowieka, cierpliwości i wyrozumiałości.

Idziemy nr 34 (774), 23 sierpnia 2020 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Profesor teologii na Wydziale Teologicznym Papieskiego Uniwersytetu Gregorianum w Rzymie
dkowalczyk@jezuici.pl

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter