25 kwietnia
czwartek
Marka, Jaroslawa, Wasyla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Świat według Stuhrów

Ocena: 0
2863
Ucieszyłem się, gdy w listopadowe popołudnie trafiłem w jednej z telewizji na film, który – jak głosił opis – miał być ekranizacją „Tajemniczej Wyspy” Juliusza Verne’a. Byłem ciekaw, jak filmowcy przełożyli na swój język jedną z najwspanialszych powieści dla młodzieży. Niestety, bardziej rozczarować się nie mogłem. Zamiast przygód dzielnej piątki bohaterów kierowanych przez szlachetnego inżyniera Cyrusa Smitha zaprezentowano koszmarek, w którym skłóceni bohaterowie walczą z ożywionymi dinozaurami i złowrogim kapitanem Nemo. A więc, jak mawia młodzież, zwykła „masakra”, do tego skrajnie nieuczciwa. Nie pierwsza tego typu, bo wierne ekranizacje znanych powieści stają się coraz rzadsze.

Można odnieść wrażenie, że po odcięciu całych pokoleń – za sprawą „rewolucji” w programach nauczania – od dorobku kultury klasycznej, teraz celem jest zmiksowanie i pomieszanie również tego, co wartościowe w sferze kultury popularnej. Tak, by nie było już żadnego wspólnego fundamentu, by żadne dobre wzorce osobowe nie burzyły postmodernistycznej układanki złożonej z „odruchów”, „przeżyć” i „emocji”.

Miksowanie rzeczywistości staje się prawdziwą zarazą nie tylko w świecie filmu. Oto w spocie promującym Polskę, przygotowanym na zlecenie naszego MSZ, zaprezentowano szczyt Giewontu bez krzyża. Jak uzasadnia reżyser, nie pasował do koncepcji, w której góra przedstawiona została jako baśniowy, śpiący wielkolud ze skały, a krzyż wypadałby na nosie stwora. Gdyby to był jednostkowy incydent, można by wzruszyć ramionami, ale przecież nie od dziś podejrzewamy, że w promocji Polski najbardziej przeszkadza naszym dyplomatom właśnie Polska – taka, jaka jest w rzeczywistości, ze swoim dziedzictwem i swoją historią. Ze swoimi mieszkańcami wreszcie.

Polska przeszkadza jednak nie tylko dyplomatom. Grupą szczególnie zniesmaczoną naszym krajem są od lat aktorzy, na szczęście nie wszyscy. „Kocham w sobie polskość i jej nienawidzę. Męczę się z nią” – skarży się Jerzy Stuhr w rozmowie z „Newsweekiem”. Wtóruje mu syn Maciej, który zasłynął kilka miesięcy temu „zmiksowaniem” bitew pod Cedynią i obroną Głogowa: „Polskość to pomieszanie ogromu kompleksów z jeszcze większą dumą narodową”. Ich słowa dobrze oddają stan mentalny wielu naszych rodaków, i więcej nawet, w jakiejś mierze są zrozumiałe w kraju tak mocno przeoranym wojną i komunizmem. Stuhrowie i im podobni popełniają jednak fundamentalny błąd, przede wszystkim w stosunku do siebie samych: przepełniające ich poczucie chaosu wynika z oddalenia od prawdziwych źródeł polskości, a nie z jakiejś rzekomo niezmiennie uciążliwej natury tej ostatniej. Widać to doskonale na przykładzie słów, które Stuhrowie kierują pod adresem Kościoła. Widzą wokół siebie „płytki katolicyzm”, „taki na niedzielę, który po wyjściu z kościoła sprawia, że od razu możesz iść pod budkę z piwem, widzą także księży, którzy nie tłumaczą Ewangelii, ale czytają „wytyczne biskupów”. Można powiedzieć, że ojciec i syn Stuhrowie uwierzyli w propagandę, którą współtworzą. Wystarczy bowiem w dowolnej chwili wejść do pierwszej z brzegu świątyni, by zobaczyć i rozmodlonych ludzi, i przejętych Pismem Świętym kapłanów. Wobec Kościoła można wręcz formułować dziś zarzut odwrotny, a więc relatywną letniość wobec obowiązków narodowych, zdawkowe traktowanie ważnych rocznic.

Dokąd prowadzi ta ścieżka, widzimy na przykładzie Zachodu. Np. w Wielkiej Brytanii prasa lewicowa z zapałem relacjonuje refleksje aktorów i innych celebrytów narzekających na narastające społeczne neurozy, wewnętrzne niepokoje, powszechną samotność i bolesny kryzys tożsamości. Winna jest zawsze „cywilizacja”, która zmusza do potwornego wyścigu, nie zapewniając koniecznych amortyzatorów. O tym, że ktoś te złe procesy kreował czy choćby przyspieszał, już jednak nie przeczytamy. Czy za kilka dekad zobaczymy Macieja Stuhra ubolewającego nad brakiem więzi i wspólnych wartości w społeczeństwie polskim? To wydaje się bardziej niż pewne.

Jacek Karnowski
Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika "wSieci"

Idziemy nr 45 (477), 9 listopada 2014 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 25 kwietnia

Czwartek, IV Tydzień wielkanocny
Święto św. Marka, ewangelisty
My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego,
który jest mocą i mądrością Bożą.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mk 16, 15-20
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter