Straszny klown

Podczas gdy w Polsce trwa oktawa Uroczystości Wszystkich Świętych, w czasie której Polacy tłumnie odwiedzają groby swoich bliskich, u ich zachodnich sąsiadów lepiej w ogóle w tym czasie nie wychodzić z domu. Zwłaszcza po zmroku. A zmrok zapada już w połowie dnia.

W tym roku bowiem Niemcy nawiedził wysyp „strasznych klownów” bądź „klownów-zabójców” (killer-clowns), którzy w ostatnich dniach zaatakowali kilkadziesiąt razy w niemal wszystkich niemieckich landach, najwięcej zaś w Nadrenii – Północnej Westfalii. Chodzi o mężczyzn przebranych za klownów z amerykańskich horrorów, w ponacinanych i „krwawiących” maskach, którzy najczęściej po zmierzchu napadają na przechodniów. Klowni mają ze sobą siekiery, noże, kije baseballowe, a nawet piły spalinowe. Czyhają na wracających z pracy do domu lub spacerujących w parkach, w zaułkach, na przystankach autobusowych albo wręcz na poboczu jezdni. Znienacka wyskakują przed niczego niespodziewających się ludzi i rzucają się na nich z siekierą lub odpalają piłę, a następnie gonią, dopóki ci nie znajdą schronienia. Kilka osób zostało już ranionych nożem lub innym przedmiotem, są też przypadki utraty kontroli nad kierownicą z powodu klowna zastępującego nagle drogę czy też potrącenia przez samochód uciekających przed klownem przechodniów. Ci, którzy nie doznali obrażeń, opowiadają o silnym szoku i strachu przed wychodzeniem z domu.

Zjawisko „strasznych klownów” dotarło z USA, gdzie fenomen ten powtarza się od kilku lat w okresie Wszystkich Świętych i Dnia Zadusznego. Jest on niczym innym, jak konsekwencją wprowadzenia pogańskiego zwyczaju Halloween, celebrującego potwory, wiedźmy i złe duchy. O szatańskich i okultystycznych konotacjach Halloween wiele już zostało powiedziane, dlatego może tylko dziwić namawianie dzieci przez nauczycieli w szkole czy rodziców do angażowania się w przygotowywanie i uczestniczenie w halloweenowych balach. Celebrowanie złych duchów i świata ciemności nigdy nie jest zabawą i nie powinno być tak traktowane, bowiem szatan wykorzystuje każdą okazję, by pozyskać człowieka do własnych celów.

Konsekwencją tych „niewinnych” halloweenowych zabaw, które przez ostatnie dekady tak mocno promowane są przez media, supermarkety i szkoły, są właśnie ataki dokonywane przez dorosłych mężczyzn – większość z przestępczych klownów, których ujęła policja, to osoby powyżej 20. roku życia. I tu już nie chodzi o zabawę w czarnoksiężnika i złą wiedźmę przy oświetlonej dyni, ale o ranienie ludzi ostrymi narzędziami. Sprawcy ataków chcą bezkarnie wyładować swoje sadystyczno-przestępcze fantazje pod przebraniem klowna i tym samym liczą na uniknięcie kary. Jednak przypuszczalnie fascynacja złem zaczęła się u nich dużo wcześniej.

Cóż, od dawna wiadomo, że wszechświat nie lubi pustki, więc kiedy usuwa się chrześcijańskie tradycje, na ich miejsce wejdą te pogańskie. Na efekty nie trzeba długo czekać, a z każdym rokiem przybierają one na sile – na złej sile. Dlatego cieszę się, że listopad spędzam w Polsce, gdzie w czasie oktawy cmentarze jawią się niczym miasta rozświetlone ciepłym światłem zniczy i modlitwą milionów osób, którzy je odwiedzają. A dla rozgrzania w chłodne listopadowe dni serwuje się pyszną zupę z dyni.

Stefan Meetschen Autor jest dziennikarzem niemieckiego tygodnika Die Tagespost Idziemy nr 45 (579), 6 listopada 2016 r.