Jednym z elementów tego demontażu było wprowadzenie tabletek wczesnoporonnych na nasz rynek. Mimo że polskie prawo wyklucza możliwość chemicznej aborcji na życzenie, władza skierowała te preparaty do aptek. Co więcej, rząd Ewy Kopacz zalecił udostępnianie jednego z nich, ellaOne, bez recepty. W jaki sposób rząd obszedł prawo, które ma obowiązek nie tylko przestrzegać, ale przede wszystkim stosować? Po prostu preparat wczesnoporonny uznał za antykoncepcyjny, lekko modyfikując kwalifikację. Rzecznik Ministerstwa Zdrowia oświadczył twardo parę miesięcy temu: „Antykoncepcja awaryjna będzie w Polsce dostępna bez recepty. Decyzja Komisji Europejskiej w tej sprawie jest bezwarunkowa”. Owa „awaria”, o której mówił rzecznik, którą rząd chce pomagać usuwać – to dzieci uznane za niepotrzebne.
Chwyt językowy rządu ma w sobie coś z Orwella i z politycznego surrealizmu. Świat można łatwiej poddać totalitarnej przebudowie, jeśli się tylko ponazywa rzeczy inaczej, na przykład wojsko się nazwie bandami, a bandy – wojskiem. Ale nie wystarczy pozamieniać nazw, trzeba mieć jeszcze aparat, który zacznie ludziom demontować kontakt z rzeczywistością. I władzę, a na władzę właśnie powoływał się rząd. Nie tylko na własną (podległą zasadzie rządów prawa), ale na władzę Unii Europejskiej (w imię której można podważyć rządy prawa). Ministerstwo Zdrowia oświadczyło więc, że w tej sprawie Komisja Europejska nie pozostawiła krajom członkowskim wyboru, że ellaOne sprzedawana ma być bez recepty oraz że jest to decyzja administracyjna, centralna, i kraje członkowskie muszą się do niej dostosować.
Po tej deklaracji zwróciłem się do Komisji Europejskiej z pytaniem, czy rzeczywiście przypisuje sobie taką władzę nad naszym krajem. I po wielu tygodniach otrzymałem odpowiedź. Komisja oświadczyła, że jeśli chodzi o środki poronne, „państwa członkowskie są upoważnione do stosowania […] własnych restrykcyjnych przepisów”, również „w odniesieniu do produktów objętych centralnym pozwoleniem” unijnym. Niezależnie od irytującego języka (Komisja „upoważnia” państwa) odpowiedź Komisji jasno zadała kłam stanowisku rządu Ewy Kopacz. Promują w Polsce wczesnoporonną ellaOne, bo chcą. Nikt ich do tego nie zmuszał. To my powinniśmy zmusić rząd do wycofania się z tej antyludzkiej decyzji. Rządowa promocja ellaOne nie może stać się kolejną aferą, która rozpływa się w powietrzu jak dym, bo sprawiedliwości zabrakło obrońców.
Marek Jurek |