Minister gospodarki obiecywał, że sytuacja się unormuje, ale… normy nie ma. Gazprom pokazał, na co go stać i jak łatwo może wywołać duże zamieszanie, w co jeszcze kilka miesięcy temu niektórzy nie wierzyli! Zupełnie spokojną głowę miał nam zapewnić gazoport. Uzgodniono to jeszcze za rządów PiS, ale budowa rozpoczęła się ze sporym poślizgiem i ciągle się opóźnia. Rocznie gazoport ma przyjmować 5 miliardów metrów sześciennych skroplonego gazu, czyli 1/3 całego zapotrzebowania Polski. Kolejnym kłopotem jest to, że na razie nie mamy zakontraktowanej większej ilości gazu do tego gazoportu. Po drugie, nie mamy możliwości technicznej odbioru tego gazu w większych ilościach. A więc na razie to tylko straszak!
Opozycja – co zrozumiałe – twierdzi, że winę za gazowy kryzys ponosi rząd. A sytuacja, do jakiej doszło, była do uniknięcia. Nie wiem czy w całości, ale warto przypomnieć, że o energetyczne uniezależnienie walczymy od dawna. I nigdy skutecznie.
Dopóki nie będzie prawdziwej dywersyfikacji, nie ma mowy o naszym bezpieczeństwie. Tym bardziej, że kolejne i to mocniejsze uderzenie ze strony Rosji w nasz energetyczny system wydaje się całkiem realne. Rosja celowo ogranicza przesył błękitnego paliwa na Zachód, by zniechęcić Unię Europejską do wdrażania sankcji, a takie kraje jak Polska „ukarać” za zaangażowanie. Rosja traktowała i traktuje dostawy gazu i ropy jak broń, którą uderza w niewygodnych. Ekonomika w handlu surowcami nie ma dla nich znaczenia.
Dziś wszyscy są zgodni, że obecny gazowy kryzys w Europie Wschodniej to polityczny nacisk ze strony Kremla. Tylko czy wcześniej to nie było jasne? Dlaczego nic nie zrobiono? Skąd ta „niemoc”?
Przecież rurę pod dnem Bałtyku – ze złóż norweskich – planował już pod koniec lat 90. rząd Jerzego Buzka. Wszystko było podpisane i… Projekt skutecznie zablokowała potem koalicja SLD- PSL. Na tyle skutecznie, że na dnie Bałtyku położono gazociąg Nord Stream, co teraz uniemożliwia już położenie jakiejkolwiek innej rury na osi północ-południe.
O pakcie muszkieterów mówił już rząd Marcinkiewicza. Dlaczego dopiero po 8 latach wracamy do pomysłu unii energetycznej? Dlaczego tak ślimaczą się techniczne badania i ustalanie przepisów dotyczących gazu łupkowego? Dlaczego nie zwiększamy wydobycia ropy z naszych złóż na Bałtyku? Dlaczego nadal mówimy o budowie elektrowni atomowej i… wciąż tylko mówimy? A może nadzieją jest energia odnawialna? Wiatraki, młyny, woda, biomasa?
Rząd nie ma nawet spójnej energetycznej strategii! To pilne zadanie dla wszystkich rządzących. Niezależnie od tego, kto będzie w pałacu, a kto w opozycji. W sprawach bezpieczeństwa konieczna jest zgoda!
Krzysztof Ziemiec |