29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Przeciw "klerykalizmowi"?

Ocena: 0
3267
Powraca koncept „klerykalizacji życia publicznego”. Ćwierć wieku temu był granym na okrągło refrenem postkomunistycznej propagandy. Komuniści – i wspierająca ich dawna opozycyjna lewica laicka – nazywali „klerykalizacją” przywracanie przez odradzającą się Rzeczpospolitą ustrojowych instytucji cywilizacji chrześcijańskiej, zgodnie z naszą tradycją konstytucyjną, prawną i polityczną. Odzyskująca wolność Polska w procesie demokratycznym realizowała to, co było zasadniczą nadzieją „Solidarności”, przekonaniami milionów Polaków, treścią narodowych rekolekcji w czasie pierwszej pielgrzymki św. Jana Pawła II do niepodległej Polski. Polska, przynajmniej w tym jednym, stawała się taka, jak nadzieje większości tych, którzy na nią czekali i o nią walczyli.

Owa „klerykalizacja” miała natomiast polegać na tym, że w niedzielę można było obejrzeć w TVP Papieża odmawiającego „Anioł Pański”, że ulica Armii Czerwonej w Poznaniu nazywa się znowu Święty Marcin, że na sztandarach Wojska Polskiego jest znowu hasło „Bóg, Honor, Ojczyzna”. Koncept „klerykalizacji” miał to wszystko zanegować. Miał zgodnie z tradycją propagandy PRL zaprzeczyć autentyzmowi dążeń społecznych – bo przecież to, że Polacy odrzucali komunizm, według władców PRL nie wynikało z przekonań milionów zwykłych ludzi, ale z tego, że tak Polakom kazali myśleć biskupi, Wolna Europa i CIA.

Dziś ten język pogardy dla przekonań społeczeństwa powraca w „Apelu do władz Rzeczypospolitej Polskiej w sprawie klerykalizacji kraju”, podpisanym przez piętnastu lewicowych i liberalnych uczonych. W tym gronie są Janusz Reykowski, współautor strategii Jaruzelskiego, Ewa Łętowska, rzecznik praw obywatelskich w PRL, Stanisław Obirek, były jezuita, Wiktor Osiatyński, autor ultraliberalnej Karty Praw przygotowanej za prezydentury Lecha Wałęsy i nieprzyjętej przez Sejm. Krótko mówiąc – nic nowego pod słońcem.

Autorom Apelu nie mieści się w głowie, że Polacy nie chcą legalizacji konkubinatów i że demokracja nie musi polegać na przymusowym wcielaniu w życie inwencji, których ćwierć wieku temu nie znało żadne demokratyczne państwo. Nie mogą zrozumieć, że w Sejmie krzyż może być tak samo jak wtedy, gdy na czele Izby stali Rataj, Daszyński czy Sławek. Nie mogą zrozumieć – skoro oni tego nie chcą – jak inni Polacy mogą tego chcieć. Nie mieści im się również w głowie, że Kościół w Polsce to nie „hierarchowie i kler”, ale po prostu większość Polaków. I że nawet jeżeli dla wielu z nich zasady etyki katolickiej to jedynie wartości deklarowane i odświętne, dla milionów innych zasady te to wartości autentycznie przeżywane, kształtujące ich osobiste przekonania. I że porządek polityczny w Polsce tylko w tym zakresie odpowiada zasadom chrześcijańskim, w jakim zdecydowali o tym w procesie demokratycznym sami Polacy. Według autorów manifestu przejawy kultury chrześcijańskiej w życiu publicznym, nawet te najbardziej zwyczajne, „nie [mają] żadnego racjonalnego uzasadnienia”. I jak tu z nimi dyskutować?

Marek Jurek
Idziemy nr 43 (475), 26 października 2014 r.



PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter