28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Postępowy paraliż

Ocena: 5
2172

Najbardziej postępowy jest paraliż postępowy, bo od jego postępu nie ma już odwrotu” – napisał w internecie Marian Piłka. Sarkazm jak najbardziej na miejscu, bo z rozumieniem postępu jest duży problem. Z jednej strony mamy postęp, o którym pisał Paweł VI w encyklice Populorum progessio: „Rozwój ludów, szczególnie tych, które usiłują uwolnić się od nieszczęść głodu, nędzy, lokalnych epidemii i ciemnoty; które (…) stale kierują swą myśl ku większemu postępowi; rozwój tych właśnie ludów jest przedmiotem żywej i bacznej uwagi Kościoła katolickiego”. Z drugiej strony słowo „postęp” kojarzy się z bezmyślnym podążaniem za tym, co modne, z demoralizacją, z ideologicznym niszczeniem podstaw cywilizacji. Wszystkie ludobójcze systemy totalitarne XX w., jak komunizm, hitleryzm, maoizm, polpotyzm, prezentowały się jako postępowe.

Piewcą postępu we wszystkich jego wymiarach był francuski jezuita Teilhard de Chardin. „Przypadkowa” lektura jednego z jego tekstów okazała się iskrą, która zaprowadziła mnie do zakonu jezuitów. Ogromne wrażenie zrobiło na mnie, wówczas studencie Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego, credo Teilharda: „Wierzę, że wszechświat jest ewolucją. Wierzę, że ewolucja zmierza ku duchowi. Wierzę, że duch osiąga spełnienie w osobach. Wierzę, że najwyższą osobą jest Chrystus wszechświata”. Autor tych słów był zakonnikiem, kapłanem, filozofem i teologiem, ale także antropologiem i paleontologiem. Próbując łączyć postęp nauki z Ewangelią, stworzył coś, co można nazwać ewolucjonizmem chrześcijańskim. Wierzył, że człowiek będzie budował coraz lepszy świat, który niejako naturalnie stanie się obiecanym przez Boga królestwem szczęśliwości.

Z czasem mój entuzjazm wobec idei Teilharda de Chardin osłabł, by nie powiedzieć, że wygasł. Oczywiście, nie mam nic przeciwko wizji ludzkości, która rozwija się, rośnie i staje się coraz lepsza i piękniejsza. Tym niemniej uważam, że dobry postęp to nie jest żadna dziejowa konieczność. Chrystus powiedział nam, że już „zwyciężył świat”, ale Jego ostateczne przyjście wcale nie musi łączyć się z doczesnym rozwojem. Wręcz przeciwnie, może być poprzedzone wielkimi konwulsjami zła. Księga Apokalipsy poucza nas, że „pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminą” i nastanie „nowe niebo i nowa ziemia (…), a śmierci już odtąd nie będzie”. Wcześniej jednak Bestii uda się zwieść mieszkańców ziemi, tak że oddadzą jej pokłon. Oczywiście, nie chodzi tu o żadne fatum. Dzieje świata zależą od Bożej Opatrzności i od wyborów ludzi. Człowiek może wybierać dobro, ale może też wybierać zło. To, co wydaje się postępem, może oznaczać degradację człowieka, postępowy paraliż człowieczeństwa.

Problem postępu dotyczy także wspólnoty Kościoła. Aleksander Mień, zamordowany przez KGB prawosławny duchowny, powiedział tak: „Tylko ludzie ograniczeni mogą wyobrażać sobie, że chrześcijaństwo już się urzeczywistniło. W rzeczywistości chrześcijaństwo postawiło zaledwie swoje pierwsze kroki, kroki nieśmiałe, w dziejach ludzkości. Wiele słów Chrystusa jest dla nas niezrozumiałych... Historia chrześcijaństwa dopiero się zaczyna”. Słowa zaskakujące, bo wydaje nam się, że dwa tysiące lat chrześcijaństwa to bardzo dużo. Tyle się w tym czasie wydarzyło. Rozwój i przekazywanie wiary z pokolenia na pokolenia, ale także podziały, schizmy, herezje. No tak! Ale być może Kościół ma przed sobą kolejne tysiące lat. Wszak ma trwać do końca świata. Jaki będzie Kościół za np. dziesięć tysięcy lat?

Czy Kościół przyszłości będzie lepiej rozumiał naukę Chrystusa, niż my rozumiemy ją dzisiaj? A czy my głębiej rozumiemy Ewangelię, niż pierwsi chrześcijanie? Mamy do czynienia z jakimś postępem? Rozwinęła się liturgia, teologia, duchowość. Nasuwa się jednak pytanie, czym właściwie mierzyć autentyczny postęp w Kościele. Zapewne nie jakimiś nowinkami przejmowanymi od świata. Święty Paweł nawołuje: „Nie bierzcie wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe”. Ewangeliczny postęp to zjednoczenie z Bogiem, czyli świętość. W tej perspektywie nadzieję pokładamy w Chrystusie, a w nie w naszym indywidualnym czy też społecznym postępie, bo ten może się okazać postępowym paraliżem.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Profesor teologii na Wydziale Teologicznym Papieskiego Uniwersytetu Gregorianum w Rzymie
dkowalczyk@jezuici.pl

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter