Moim zdaniem, aby zrozumieć problem komunizmu, należy jednak cofnąć się do jeszcze wcześniejszych czasów: aż do św. Jana Apostoła i jego objawienia. W 20. rozdziale Apokalipsy mówi on o tysiącletnim okresie pokoju, kiedy to męczennicy wraz z Chrystusem będą królowali na ziemi. Koncepcja „millenaryzmu” została bardzo wcześnie źle zinterpretowana przez samych chrześcijan, do tego doszły sekty, które objawienie zawarte w Apokalipsie wyjaśniały dosłownie.
Jednak św. Augustyn w swoim dziele De civitate Dei ukazuje, w jaki sposób katolicy winni rozumieć ten fragment. Nie jako przepowiednię odnoszącą się do przyszłości, ale jako słowa dotyczące teraźniejszości: Chrystus już teraz panuje na ziemi poprzez swój Kościół i sakramenty. I mimo że również św. Tomasz z Akwinu podjął interpretację św. Augustyna, to przez całe średniowiecze pojawiały się grupy wyznawców interpretujących przepowiednię św. Jana Apostoła dosłownie, co prowadziło do różnych herezji.
Istnieje jednak również filozoficzna interpretacja „millenaryzmu”. Niemiecki pisarz Gotthold Ephraim Lessing rozwinął koncepcję filozoficznego millenaryzmu w swojej pracy Wychowanie rodzaju ludzkiego z 1780 roku. Nieprzypadkowo książka ta powstała niedługo przed rewolucją francuską – z perspektywy Lessinga ludzkość znajdowała się w tym czasie tuż przed wejściem w nową fazę. Pisze on, że na samym początku ludzkość znajdowała się w epoce Starego Przymierza – judaizm, następnie Nowego Przymierza – chrześcijaństwo, a za jego czasów moc myśli zaczęła kształtować trzecią fazę – oświecenie za pomocą ludzkiego rozumu. Podczas gdy wczesne sekty religijne mimo wszystko kierowały wzrok na Mesjasza, to już u Lessinga nie ma mowy ani o Chrystusie, ani o Mesjaszu.
Immanuel Kant również znał ideę filozoficznego millenaryzmu. Znajdujemy jej ślady w jego filozofii historii. Występuje tam zdanie mówiące, że na przestrzeni dziejów rzeczy dzieją się „według ukrytego planu natury”. Wprawdzie Kant był przeciwny rewolucji, wierzył jednak, że na ziemi można zbudować wieczny pokój za pomocą rozumu i ukrytego planu natury. Idea ta kontynuowana była u następnych niemieckich filozofów – Fichtego i Hegla. U tego ostatniego, w jego koncepcji historii, duch świata rozwija się stopniowo. Jak wiadomo, Karol Marks postawił dialektykę Hegla „z głowy na nogi” – jak sam stwierdził.
A zatem Marks był znowu za rewolucją, ażeby ustanowić na ziemi tysiącletnie królestwo pokoju, a „mesjaszem” byłby lud pracujący. Niemiecki działacz ruchu oporu Fritz Gerlich określił marksizm jako „wypaczoną chrześcijańską ideę, czyli materialistyczny millenaryzm”. Nie wystarczy zatem postrzegać komunizm jedynie jako pseudoreligię, którą również jest, ale trzeba patrzeć na niego jak na symptom herezji, która od dwóch tysięcy lat pojawia się w różnych maskach. Gerlich, który 80 lat temu został zamordowany przez nazistów, wiedział, że również narodowy socjalizm był symptomem tej herezji.
Wszystko to należy brać pod uwagę, kiedy spoglądamy na obecny sukces postkomunistów w Europie. Jest to pokusa, z którą nie da się prowadzić dialogu i której nie da się wytłumaczyć wyłącznie w materialistyczny sposób.
Stefan Meetschen |