W ostatnią niedzielę obchodziliśmy w Kościele dzień modlitw w intencji środków społecznego przekazu. Ale ponieważ wspomnienie św. Franciszka Salezego, patrona dziennikarzy, przypada 24 stycznia, wtedy papież Franciszek opublikował orędzie pt. „Mówić z sercem”.
Na początku mała dygresja. Kiedy byłem nastolatkiem, w dniu środków przekazu we wszystkich kościołach w Polsce odczytywany był list episkopatu. Pamiętam, że słuchałem go z uwagą. Teraz nikt już tego nie praktykuje. A szkoda, bo media, nawet jeżeli ktoś w nich nie pracuje, dotyczą każdego, czyli także odbiorców.
Papież Franciszek w orędziach z poprzednich lat rozważał czasowniki „pójść i zobaczyć” oraz „słuchać” jako warunki dobrej komunikacji, a w tegorocznym skupił się na „mówieniu z sercem”. „To serce skłania nas do otwartej i przyjaznej komunikacji” – pisze papież. „Po wprawieniu się w słuchaniu, które wymaga czekania i cierpliwości, a także rezygnacji z narzucania z góry naszego punktu widzenia, możemy wejść w dynamikę dialogu i dzielenia się, która cechuje właśnie serdeczne komunikowanie się. Kiedy wysłuchamy drugiego z czystym sercem, będziemy też mogli mówić, podążając za prawdą w miłości. […] Wtedy może dokonać się cud spotkania, który sprawia, że patrzymy na siebie ze współczuciem, przyjmując z szacunkiem wzajemne słabości, a nie osądzając na podstawie pogłosek i siejąc niezgodę oraz podziały”.
Uśmiecham się nieco, cytując te słowa, gdyż takiego swoistego dekalogu pracy uczą studentów dziennikarstwa już na pierwszym roku. A dlaczego jest to gorzki uśmiech? Bo jakie są dziś media, każdy widzi – dalekie od współczucia i zrozumienia motywów działań potencjalnego przeciwnika, za to pełne hałasu, chaosu, niszczenia, poniżania, manipulacji i dezinformacji. Silne emocje i wynikająca z nich polaryzacja stały się swoistym lewarem do zdobywania punktów dla polityków i „lajków” dla pracujących w ten sposób dziennikarzy. Na refleksję, zrozumienie i wysłuchanie nie ma dziś ani miejsca, ani zapotrzebowania zarówno ze strony szefów wielkich koncernów, jak i, niestety, samych odbiorców. Odczułem to nieraz boleśnie na własnej skórze.
Ktoś może powiedzieć: takie czasy, nie przejmujmy się, bo będzie jeszcze gorzej. Ale żeby tak nie było, zróbcie wszystko, Drodzy Czytelnicy, by ci, którym bliskie jest mówienie z sercem, którym bliska jest ta swoista kultura pokoju, nie byli sami. Poprzez czytanie i oglądanie wartościowych pozycji oraz wskazywanie, że takich właśnie mediów chcecie. Pokażcie nam – pracującym w osamotnieniu – że warto. Warto robić swoje, nawet jeśli cały świat będzie na nie.