28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Po strajku

Ocena: 0
1909

To był dziwny strajk. Z jednej strony bezprecedensowy, potężny, obejmujący co najmniej połowę z ponad 600-tysięcznej rzeszy nauczycieli, skutecznie paraliżujący normalne życie milionów rodzin. Z drugiej – nieprzemyślany, bardzo źle poprowadzony przez przywódców, którym zabrakło zarówno zwykłego wyczucia, jak i wyobraźni politycznej.

Wyobraźnia polityczna była niezbędna, by odpowiedzieć sobie na pytanie, co zrobi rząd postawiony pod ścianą, szantażowany zerwaniem egzaminów, w tym także matur. Szef ZNP Sławomir Broniarz zakładał, że rząd po prostu padnie na kolana. Broniarz nie przewidział, że rząd i większość parlamentarna sięgną po swoje podstawowe narzędzie, czyli prawo do ustalania ustaw, a tym samym po prawo do zmieniania reguł gry. Kiedy stało się jasne, że za pomocą drobnych w sumie nowelizacji strajkującym nie uda się zablokować matur, było po strajku.

Kapitulacja ZNP była kwestią czasu. Przeciągający się strajk szkodził rządowi mniej, niż się spodziewano, przynajmniej na płaszczyźnie politycznej. Owszem, gdyby potrwał jeszcze parę tygodni, cena okazałaby się znacznie wyższa, może nawet horrendalnie wysoka. Ale zegar tykał i środowisko nauczycielskie narażało się na irytację przynajmniej części rodziców, zmuszonych do całodziennej opieki nad dziećmi. I jeszcze, co w sumie kluczowe w tej sprawie, traciło pieniądze. Dla każdego z nas utrata np. połowy miesięcznych zarobków oznaczałaby przecież poważne kłopoty; dla często skromnie żyjących nauczycieli był to coraz większy problem. Z nieoficjalnych informacji wynika, że oddolna presja związana z utratą zarobków zmusiła kierownictwo ZNP do ogłoszenia odwrotu. Gdyby tego nie uczyniono, strajk zapewne skurczyłby się do pojedynczych punktów oporu, tracąc ogólnopolski wymiar.

Związkowcom nie pomogła także narastająca polityzacja strajku, wynikająca zarówno z motywacji części środowiska, jak i z aktywności mediów opozycyjnych, które – choć wcześniej uznały podwyżki dla nauczycieli za „rozdawnictwo” – ogłosiły „narodowy bunt szkolny” i próbowały zrealizować swoje marzenie o rewolcie, która zniesie rząd. Nauczycielom wsparcie tego typu wiele nie dawało, za to wpisywało protest w znane wszystkim koleiny polityczne i w ten sposób osłabiało znacznie siłę rażenia. Porażka strajku jest więc również porażką głównego nurtu medialnego i sił opozycyjnych, które dużo w tę kartę zainwestowały. Teraz liczą, że mimo wszystko wyszły na plus, bo rozgoryczeni nauczyciele odreagują porażkę jesienią. Trudno jednak sądzić, by był to czynnik, który przeważy szalę, tym bardziej, że strajkowały środowiska w dużej mierze i tak niechętne prawicy.

Nauczyciele wychodzą z protestu z podwyżkami na poziomie 15 proc. w bieżącym roku oraz z ułatwieniami dotyczącymi awansu zawodowego. Czyli z tym, co wywalczyli groźbą strajku, a nie samym strajkiem. Więcej chyba nie mogli dostać, ponieważ gdyby rząd ustąpił, miałby na karku kolejne grupy zawodowe (pielęgniarki, policjantów, pracowników społecznych), a tego budżet naprawdę by nie wytrzymał. Obóz rządzący postawił bowiem na powszechne programy socjalne w typie trzynastej emerytury czy 500+, racjonalnie uznając, że da mu to większe korzyści niż próba zaspokojenia roszczeń, które nie mają dna i które nie zmieniają krajobrazu politycznego.

Przewodniczący Broniarz zastrzegł, że strajk jest jedynie zawieszony i jeśli rząd nie spełni do września postulatów ZNP, szkoły znów staną. To poważna groźba; wiosną perspektywą graniczną protestu są wakacje, a jesienią będzie nam groził paraliż całego roku szkolnego. Z drugiej strony – czy nauczyciele znów ruszą na wezwanie lidera, który tak jednoznacznie nie udźwignął zadania? Tak doświadczony człowiek jak lider ZNP czuje zapewne, że stąpa po kruchym lodzie. Strajk nauczycieli i to wszystko, co przy okazji zobaczyliśmy, włącznie z wątpliwymi estetycznie i moralnie zachowaniami niektórych pedagogów, mocno podmył stabilność całego systemu edukacji. Po raz pierwszy od lat 90. pojawia się wyraźne przyzwolenie społeczne na głębokie zmiany, choć ich kierunek nie jest jasno określony. Zapewne przed wyborami nikt nie zaryzykuje rewolucji, ale na miejscu pana Broniarza nie brnąłbym dalej. Bo może się okazać, że skończy jak opisywany przeze mnie tydzień temu lider brytyjskich górników Arthur Scargill, który zamordował swoją branżę.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika „W Sieci”

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter