20 kwietnia
sobota
Czeslawa, Agnieszki, Mariana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Partia sędziów?

Ocena: 0.1
1203

Konflikt wokół wymiaru sprawiedliwości jest już tak skomplikowany, że problemy z orientacją w poszczególnych warstwach uchwał, wniosków i kontrwniosków, listów i zapytań mają także eksperci, prawnicy i politycy, o większości dziennikarzy nie wspominając. Istota sporu, czy może batalii, pozostaje jednak zasadniczo niezmienna, i da się ją sprowadzić do prostego pytania: czy polski wymiar sprawiedliwości można reformować, czy też jego istota musi pozostać niezmienna, zgodna z postanowieniami okrągłego stołu? I niezbyt trafne są tu tezy, według których sądownictwo można ulepszyć w spokoju i zgodzie. Osobiście nie mam wątpliwości, że bez naruszenia podstaw konstrukcji, bez przełamania w istocie zamkniętej reprodukcji środowiska, bez otwarcia zleżałej konserwy – realnej zmiany nie będzie.

Ale łatwo nie jest. To jest w istocie prawo uniwersalne. Jerzy S. Łątka, autor książki „Atatürk. Twórca współczesnej Turcji”, liczne nieudane próby zreformowania państwa Osmanów podsumowuje krótko: „W żadnym kraju, w żadnym ustroju nie przeprowadza się łatwo reform, które ograniczają interesy wpływowych grup ludności”. To doświadczenie jest nam dobrze znane choćby z okresu tuż przed rozbiorami.

We współczesnej Polsce sądownictwo jest rdzeniem tego, co zwykliśmy nazywać potocznie III RP. I jest też bytem samodzielnie podmiotowym. Patrząc na kolejne zwody, wyroki jak na zamówienie, karkołomne interpretacje, mamy wrażenie, że obserwujemy działania jakiejś partii politycznej, „partii sędziowskiej”, precyzyjnie planującej kolejne ruchy i wyjątkowo bezwzględnie dążącej do realizacji nakreślonych celów. Teraz chodzi o wykreowanie sytuacji, w której w kwietniu prezydent Andrzej Duda nie będzie miał żadnego wyboru i będzie musiał wskazać na stanowisko pierwszego prezesa Sądu Najwyższego kogoś, kogo namaści odchodząca prezes Małgorzata Gersdorf. Taki bowiem będzie efekt zniszczenia Izby Dyscyplinarnej, w której zasiadają nowi sędziowie. Jeśli nie dostaną oni prawa głosu, na liście kandydatów przedłożonej głowie państwa nie będzie nikogo spoza „kasty”.

Z pewnością jednak reformy zostałyby przeprowadzone i domknięte, gdyby nie „pomoc unijna”, na którą mogą liczyć sędziowie. Najczęściej wbrew traktatom, wbrew zwyczajom, wbrew zasadzie równego traktowania państw członkowskich. Co ważne, nie jest to pomoc bezinteresowna: „partia sędziowska” płaci za nią kolejnymi kawałkami polskiej suwerenności i polskiej demokracji. W istocie możemy przecież mówić o konsekwentnym przenoszeniu kompetencji naszego państwa do instytucji unijnych. Nie byłoby to możliwe, gdy nie tak ochocza współpraca krajowej opozycji i środowisk sędziowskich – do tego tanga trzeba dwojga. Unii to, rzecz jasna, pasuje, i to nie tylko w kontekście walki z nielubianym rządem Prawa i Sprawiedliwości; Unia zawsze chętnie weźmie nowe kompetencje, bo chce być przecież prawdziwym imperium, a państwa narodowe mają ostatecznie zaniknąć (no, może z wyjątkiem kilku najsilniejszych).

Batalia o reformę sądownictwa zdecyduje o wielu sprawach. Jeśli „partia sędziowska” wyjdzie z niej zwycięsko, będziemy demokracją tylko z nazwy; będzie jasne, że wola wyborców może w Polsce zmienić jedynie kwestie drugorzędne, że fundamenty państwa są poza jej zasięgiem. Ale to niejedyne zagrożenie. Jak pokazuje nam bowiem przykład wielu państw, to wymiar sprawiedliwości jest często główną siłą przeprowadzającą rewolucję światopoglądową i obyczajową. Tam, gdzie nie da się przepchnąć tzw. „małżeństw homoseksualnych”, przywilejów dla mniejszości seksualnych czy prawa do zabijania dzieci przez parlamenty czy referenda, robi się to poprzez sądownictwo. Wyzwoleni z jakichkolwiek zależności demokratycznych sędziowie są w stanie wywieść z każdej konstytucji dosłownie wszystko. Nawet zapis o małżeństwie jako związku kobiety i mężczyzny nie jest dla nich przeszkodą; w razie takich przeszkód odwołują się do bardziej ogólnych deklaracji (np. o równości wszystkich obywateli) i przełamują społeczny opór.

 

Idziemy nr 05 (745), 02 lutego 2020 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika „W Sieci”

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter