Otwarci czy zaczadzeni?

Spotykam ludzi, praktykujących katolików, zdezorientowanych z powodu wyczynów kilku „otwartych” księży, którzy 6 sierpnia koncelebrowali Mszę św. w intencji Bronisława Komorowskiego i jego rodziny. Rzeczywiście, słowa, które padły podczas tej liturgii w kościele Wizytek w Warszawie, mogą budzić zdziwienie i zażenowanie. Co gorsza, zostały wypowiedziane w wyraźnej opozycji do ostatnich oficjalnych wypowiedzi księży biskupów.

Ksiądz Luter podczas homilii wołał: „Dziękujemy mu za to budowanie pomostów, za to, że «nie umywał rąk», za to, że otwierał się na innych ludzi, na inne poglądy, na inną wizję świata, na inną wizję człowieka, kierując się przy tym zawsze chrześcijańską intuicją i wiarą”. Słowa przystające do rzeczywistości jak pięść do oka. Komorowski przez całą prezydenturę pogłębiał podziały, a na koniec ogłosił, że reprezentuje Polskę „racjonalną” w przeciwieństwie do Andrzeja Dudy, który miałby reprezentować Polskę „radykalną”. Debaty przed drugą turą pokazały, że Komorowski to cyniczny gracz, wyciągający z rękawa jakieś karteczki z hakami mającymi oczernić oponenta. A jego „chrześcijańska intuicja”, którą wychwalał ks. Luter, polegała na tym, że próbował ośmieszyć Dudę, mówiąc, że jego poglądy w sprawie in vitro to średniowiecze, choć Duda w tej sprawie konsekwentnie powoływał się na konstytucję i nauczanie Jana Pawła II. Komorowski był otwarty, ale na środowiska „postkomunistyczne” i „palikotowe”. W przypadku kolejnych ustaw nie szukał żadnego kompromisu, ale popierał radykalne, lewackie rozwiązania. Wszystkie sensowne poprawki największej partii opozycyjnej, np. do ustawy o in vitro, były z miejsca odrzucane, co w pełni popierał były prezydent. Całkowicie lekceważył głos biskupów Kościoła, do którego przynależność deklaruje.

Jeszcze bardziej kuriozalną wypowiedzią popisał się rektor kościoła Wizytek ks. Seniuk, który oznajmił: „Czujemy odpowiedzialność za te niesprawiedliwości rzucane na pana. Wyobraźmy sobie, jak pana, panie prezydencie, ranią te słowa, zwłaszcza dotyczące pana wiary, sumienia, wierności Kościołowi. Więc proszę przyjąć, panie prezydencie, pani Anno […] – przepraszamy was, prosimy o wybaczenie”. Żenująca fanfaronada! Robić w kościele męczennika z polityka, który cynicznie wyśmiewa swojego oponenta, że ma średniowieczne poglądy, bo ten głosi poglądy bliskie chrześcijańskiej antropologii. Ciekawe, jakie to raniące słowa miał na myśli ks. Seniuk? Czy chodziło mu o liczne wypowiedzi różnych reprezentatywnych organów Konferencji Episkopatu Polski?

Prezydium Konferencji Episkopatu wydało komunikat, w którym biskupi stwierdzają: „Po podpisaniu ustawy dotyczącej procedury «in vitro» wyrażamy nasze najgłębsze rozczarowanie i głęboki ból”. Po czym wskazują na podstawowe argumenty przeciwko temu, co w pełni wspierał Komorowski. W oświadczeniu przewodniczącego Rady Prawnej KEP czytamy natomiast, że jeśli ktoś podpisał ustawę legalizującą procedurę in vitro, a „chciałby przystępować do Komunii świętej, najpierw powinien pojednać się z Bogiem…”.

Rzecznik archidiecezji warszawskiej z kolei wydał oświadczenie, że „Kościół, poprzez oświadczenia Prezydium Episkopatu Polski, jasno wyraził swoje stanowisko w sprawie kontrowersyjnych – z punktu widzenia doktryny Kościoła – decyzji prezydenta Bronisława Komorowskiego. To stanowisko podzielają wszyscy polscy biskupi, łącznie z Arcybiskupem Warszawskim”.

Ksiądz Sowa, który razem z Seniukiem bił przebłagalne pokłony przed Komorowskim, wie jednak lepiej. „Nie ma czegoś takiego jak głos biskupów czy stanowisko episkopatu w sprawie na przykład prezydenta Komorowskiego” – ogłosił ksiądz celebryta. W tej sytuacji katolikom trzeba powiedzieć: Słuchajcie tego, co mówią biskupi, a nie nagłaśnianych przez media „mądrości” księży Lutra, Seniuka i Sowy. Bo nie są to mądrości ewangeliczne, ale salonowe…

Dariusz Kowalczyk SJ dkowalczyk(at)jezuici.pl Idziemy nr 33 (516), 16 sierpnia 2015 r.